Rozdział 33

46 7 2
                                    


„– Proszę, poczęstuj się winem- rzekł grzecznie Szarak Bez Piątej Klepki.

Alicja spojrzała na stół i nie zauważyła na nim nic oprócz herbaty.

– Nie widzę tu żadnego wina.

– Bo go wcale tu nie ma.

– Wobec tego częstowanie mnie winem nie było z pańskiej strony zbyt uprzejme.

– Przysiadanie się tutaj bez zaproszenia również nie było zbyt uprzejme z twojej strony."


ALICJA

Wyszłam z łazienki dopiero po dwudziestu minutach. Wiedziałam, że się śpieszyliśmy, ale nie byłam gotowa na wielkie wyjście. Na żadne wyjście zresztą. Patryk jednak ani razu nie zapukał do drzwi, żeby mnie ponaglić. Ponieważ nigdy nie byłam mistrzynią makijażu, a w mojej kosmetyczce ze świecą szukać podkładów, korektorów i bronzerów to poza pielęgnacją delikatnie przypudrowałam tylko nosek, na powieki i na policzki nałożyłam ten sam rozświetlacz, wytuszowałam rzęsy i jedyny mocny akcent wśród moich kosmetyków to czerwona pomadka, którą uwielbiałam, a którą używam niezwykle rzadko, zwłaszcza ostatnio. Jak mieszkałam z Kamilą, z którą często wychodziłyśmy do różnych miejsc używałam jej zdecydowanie częściej. Nie miałam pojęcia co na siebie założyć, ale że byłam w dość psotnym nastroju to ostatecznie zdecydowałam się na czarną, dzianinową, dopasowaną sukienkę mocno zabudowaną pod szyję za to ze sporym wycięciem na plecach przez które musiałam zrezygnować ze stanika. Nieskromnie powiem, że uważam, iż mam ładne piersi, raczej małe, ale podobał mi się ich kształt i przede wszystkim nie wisiały mi do pępka. Włosy zostawiłam rozpuszczone, trochę celowo, bo były na tyle długie, żeby w razie co zasłonić piersi.

Królewicz siedział przy stole w jadalni i przeglądał coś w swoim telefonie. Kiedy zbliżam się do niego stukając obcasami skierował na mnie swój wzrok. Dostrzegłam, że kąciki jego ust niemal od razu wygięły się ku górze na mój widok. Obróciłam się wokół własnej osi i spytałam czy może być, ale on nie odpowiedział. Widziałam za to jak przełknął ślinę, a obraz męczącego się na mój widok Patryka sprawił mi niesamowitą przyjemność. Podszedł i położył dłoń na mojej talii delikatnie mnie do siebie przyciągając. Pozwoliłam mu na to. Później nachylił się, żeby mnie pocałować, ale na to już mu nie pozwoliłam.

– Zniszczysz mi makijaż – oznajmiłam odsuwając od niego głowę do tyłu.

– Nie torturuj mnie – mruczał.

– Hmm, dobrze wiesz, że nie potrafię się oprzeć.

– Jesteś podła – udał urażenie, ale pocałował mnie za to w szyję. Subtelną miękkość jego warg czułam na sobie jeszcze przez dłuższą chwilę po zakończonym pocałunku.

– No wiem – rzuciłam oswobadzając się z jego uścisku i ruszyłam ku wyjściu po drodze zgarniając cienki długi płaszcz. – Idziemy? – Spytałam odwracając się ku niemu, on natomiast zamiast na moją twarz patrzył na tyłek. Dopiero po chwili podniósł wzroki i ruszył za mną.

W drodze na parking próbowałam dowiedzieć się do kogo w końcu jedziemy na te urodziny i czy w ogóle pomyślał o jakimś prezencie. Okazało się, że jego rodzice załatwili tą sprawę w imieniu całej rodziny. Kiedy tylko wyjechaliśmy na drogę jego ręka od razu zacisnęła się na moim udzie. Przesunął ją wyżej, a kiedy wyczuł koronkowy pas od pończoch wydał z siebie gardłowy pomruk.

– Chyba rzeczywiście mnie nienawidzisz – powiedział zerkając w moją stronę, ale ja nic nie odpowiedziałam jedynie uśmiechnęłam się pod nosem. Jakoś nie pomyślałam, że spróbuje dobrać się do mnie już w drodze na przyjęcie, ale może po cichu na to właśnie liczyłam. Sama nie wiem. – Powiedz, że chociaż założyłaś majtki.

It's always been youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz