ROZDZIAŁ 2 Ping

4 2 0
                                    

Moje życie jak zwykle wiodło się swoją zwyczajną rutyną. Oprócz tego, że zerwałem ze swoją dziewczyną Raią z którą byłem tydzień. Po takim czasie związek nabiera takiego poważniejszego tempa, mnie to strasznie krępuje, tydzień to tak sporo czasu spędzonego już ze sobą. Nie pozwala mi to na dalszy rozwój i musiałem z tego zrezygnować. Szczególnie, że (już ex) dziewczyna domagała się face reveal, a choć nie mam kompleksów to nie chciałem żeby pomyślała sobie, że jednak jestem brzydki i to ona mnie rzuciła. Ja chciałem być pierwszy. Pierwszy = wygrywanie. Kocham wygrywać.

Gdy z ziomami gram w valorSanta zawsze, ale to ZAWSZE muszę wygrać. Inaczej zamieniam się w prawdziwego monstera (niektórzy nazywają to anger issues idk ocb).

Dziś również zamierzałem grać w najlepszą grę riot'a (oczywiście nie ligę, a VALORANTA ♥).

Nagle przyszedł PING.

*odgłos pingu na discordzie*

Ping przychodził z mojego serwera - SWK. Moja ekipa friza pytała się czy gram. Na odpowiedź nie musieli długo czekać. Oczywistą oczywistością było to, że się zgodzę. Takie pytania traktuję jak pytania retoryczne, tylko że każdy zna odpowiedź i nie trzeba się zastanawiać.

Grę czas zacząć.

Była to fascynująca rozrywka, miałem wrażenie że wygram. Jednak nagle, niespodziewanie pojawiła się przede mną przeciwniczka z nickiem „Chinus". Ona poprowadziła w tej rozgrywce zwycięską drużynę. „KURWA!!!" wykrzyknąłem. Dostałem ataku paniki, byłem zezłoszczony. „Jak to moja drużyna nie wygrała?" - ta myśl cały czas powtarzała się w mojej głowie. „Co robili inni gdy ja tak ciężko pracowałem byśmy wygrali?". Walnąłem mocno w biurko i klawiaturę.

Zaczęliśmy się wyzywać z Chinus, a następnie przeszliśmy na discorda by tam kontynuować sprzeczkę. W końcu nie mogłem zaprosić jej do znajomych my czatować z nią w grze, osoby na liście przyjaciół w Valorancie traktowałem jako listę prawdziwych przyjaciół.

- jakie cheaty stosujesz, co? - zapytałem w wiadomości tekstowej przeciwniczkę

- XD - odpowiedziała

- Z czego się smiejesz. Załatwimy ci perma jak chcesz.

- nie cheatuje, po prostu nie lamie tak w tą gierkę, spoceńcu

Moje emocje były nie do opisania, jak mogłem z takim kimś przegrać.

- aby na pewno?

- na pewno XD, Z resztą valorant ma wysokie zabezpieczenia

- nie interesuje mnie to, wszystko można ominąć

- aż taką hackerką nie jestem, chociaż nieźle html'a w notatniku piszę

- XD, wejdź na mój serwer, następnym, razem zagrasz z nami - jeśli wygramy może cie nie zniszczymy

- Zniszczycie? Mega śmieszne

- Zadbamy o tego bana.

- Myślisz, że valorant jest dla mnie najważniejszy XD? (jest jeszcze roblox)

Wtedy coś we mnie pękło (i nie był to słoik), nie rozumiałem. Przecież valorant to najlepsza gra.

- dobra podaj tego linka do twojego serwera - dodała

Weszła na mój serwer. Niezbyt się polubiliśmy. Niezbyt polubiła się też z moim teamem. Ale wygrała kolejny mecz. „Jak osobie której nie zależy na valorancie udaje się tak łatwo wygrywać?"

Minęło 10 minut od gry i nagle pomnożyło się wiadomości na główym chacie na serwerze. „co się mogło stać?"

Do serwera doszły koleżanki, niezbyt ulubionej chinus. Członkinie przyszłego „GMI". Rozpoczęły się dramy o nic, ale zawsze trzymałem stronę jeżyka, a on moją.

TU I TERAZ (SUCHUTKI X JEŻYK)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz