Lekcja matematyki
Pani tłumaczyła jakieś równania. W myślach miałam ciągle słowa Niall'a. Od tamtego czasu go nie wiedziałam. Dziś nawet w szkole go nie ma. Może dlatego, że matematyka była pierwszą lekcją. I Moze poprostu zaspał.Miałam tylko nadzieję, że się zjawi i jeszcze porozmawiamy na ten temat.
- Wyjmujemy karteczki , napiszecie kartkówkę z dzisiejszej lekcji. Mam nadzieję, że będą dobre oceny.- Powiedziała nauczycielka, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. W końcu jej nie słuchałam. Wyjęłam kartkę i pani zaczęła podawać różne równania. Nic nie umiałam. Wiedziałam jedno, że dostanę jeden z tego.
- Macie 10 minut do końca lekcji.- Powiedziała pani od matematyki i usiadła na krześle. Od czasu do czasu patrzyła na naszą klasę czy nikt nie ściąga. Podparłam głowę rękę i zaczęłam wypisywać jakieś brednie. Po 10 minutach pani zaczęła zbierać karteczki i zadzwonił dzwonek. Spakowałam sie i wyszłam z klasy nie czekając na swoich przyjaciół. Po chwili poczułam, że ktoś łapię mnie za nadgarstek i obrócił mnie do siebie. Ujrzałam Niall'a. Wpatrywaliśmy się w siebie.
Jego kącik ust powędrował do góry tak jak i mój. Zaczęliśmy się kierować w stronę starej części szkoły tam gdzie znajdowała się już nasza kryjówka.
- Nie ładnie tak nie przychodzić na lekcje.- Powiedziałam po chwili.
- Chciałem przyjść, ale kumple mnie zatrzymali, a przegapiłem coś?- Spytał bawiąc się kolczykiem. Uśmiechnęłam się bo bardzo mi sie to podobało.
- Tak jedynie kartkówkę z której dostanę jeden przez ciebie.- Odpowiedziałam udając złą i obrażoną.
-Jak to przeze mnie?!- Uniósł głos, a mnie to bawiło.
- Nie ważne.- Odpowiedziałam odsuwając się od niego.
- Teraz to ważne.- Powiedział zbliżając się do mnie.
- A takie tam.- Uśmiechnęłam się.- Idę już na lekcję.- Powiedziałam i poszłam pod klasę. Na korytarzu zaczepił mnie Brian.
- Megan!- Zawołał mnie. Obróciłam się w jego kierunki. On do mnie podszedł.- Z kim idziesz na doroczny bal?- Spytał.
- Ymmm.- Zaczęłam się jąkać. Nie chciałam z nim iść. Myślałam jak wybrnąć z tej sytuacji. W pewnym momencie podszedł do nas Niall.
- Ona idzie ze mną. Zaprosiłem ją, nie dawno.- Powiedział tym swoim chytrym uśmieszkiem. Spojrzałam na Brian'a. Był czerwony ze złości.Widać, że się wkurzył i to bardzo.
- Bądź gotowa na siódmą.- Zwrócił się do mnie i pocałował w policzek. Następnie odszedł ode mnie i od Brian'a. Spojrzałam na przyjaciela gdyby wrok mógł by zabijać juz bym leżała tu martwa.
- Co on ma tego czego ja nie mam?!- Uniósł głos.
- To tylko przyjaciel.- Powiedziałam spokojnie.- Daj spokój, a po za tym mogę się spotykać z kim chce.- Dodałam.
- Ale nie z nim! Zobaczysz, że go zniszczę!
- Grozisz mu?
- Tak on nie jest dla ciebie!- Unosił jeszcze bardziej głos. Zaczęłam się go bać. Czyżby wracał stary Brian?
- Nie jesteś moim szefem. Idę na lekcję.- Powiedziałam mijając go. Czułam, że patrzy za mną. Zaczęłam się go bać. Był taki kiedyś, ale się zmienił. Widzę jednak, że ta jego zmiana nigdy nie wyszła na dobre. Szybko podeszłam pod klasę gdzie siedziała Perrie.
- Idziesz z Brian'em na bal?- Zapytała.
- Ty też chcesz abym z nim szła?! Daj mi z nim spokój. Nie chce z nim iść.-Powiedziałam już spokojnie.
- Ale on się stara. Daj mu tą ostatnią szanse.- Powiedziała.
- Dałam raz. Drugi raz nie mam zamiaru.- Odpowiedziałam i weszłam do klasy bo zadzwonił dzwonek.Usiadłam w ławce. Miałam dość tego, że każdy mi mówi co mam robić. Obok mnie usiadła Perrie i udawała obrażoną. Czasem mam jej ochotę powiedzieć prawdę, ale nie wiem czy jest to wszystko warte. Po chwili do klasy wszedł Niall i zaczęła sie dyskusja między nim, a nauczycielem.
- Proszę pana.- Powiedziałam podnosząc rękę. Postanowiłam skłamać mówić, że źle się czuję.
- Tak?- Spytał patrząc w moją stronę.
- Źle sie czuję mogę iść do pielęgniarki?- Zapytałam.
- Mhm dobrze, ale się spakuj jak byś miała iść do domu.- Powiedział. Spakowałam rzeczy i wyszłam z klasy. Zamiast do pielęgniarki postanowiłam iść do domu. Znając życie tata będzie w pracy, a macocha na zakupach. Spokojnie mogłam wrócić do domu.* Oczami Niall'a*
Zakończyła się lekcja angielskiego. Zacząłem szukać Megan, ale nigdzie jej nie było. Pewnie poszła do domu. Wziąłem swoje rzeczy i skierowałem się w stronę wyjścia. Jednak zaczepił mnie przyjaciel Megan ten debil Brian.
- Masz jej dać spokój!- Powiedział unosząc głos. Ja się jedynie uśmiechnąłem.- Co je w tym niby śmiesznego?!
- Ty. Weź przestań się poniżać bo to nic nie da. Zdradzę ci w tajemnicy, że ją całowałem.- Wkurzył się i to bardzo, ale uwielbiam go wnerwiać.
- Kłamiesz!
- Po co miałbym kłamać? Coś ci jeszcze powiem. Ona nie długo będzie moja.- Dodałem. Jego mina była bez cenna.
- Odpierdol się od niej. Zniszczę cię nawet nie będziesz wiedział kiedy wszystko stracisz.- Odpowiedział.
- Grozisz mi?
- Nie tylko ostrzegam.- Powiedział.
- Śmieszny jesteś. Mam się bać takiego lalusia jak ciebie?! Pieprz się.- Powiedziałem. Ominąłem go, a on jeszcze coś zaczął mówić.
- Zniszczę cię!- Krzyknął. Nie obracając się pokazałem mu środkowy palec. Zastanawiałem się gdzie mam iść czy do Megan czy do przyjaciół. Jednak postanowiłem iść do dziewczyny. W końcu muszę ją zdobyć. Doszedłem do jej domu i zauważyłem, że zapłakana dziewczyna wychodzi z domu. Poszła w przeciwnym kierunku. Pobiegłem za nią i łapiąc ją za ramie obróciłem ją do siebie.
- Niall? Co ty tu robisz?- Spytała ocierając łzy.
- Przypadkiem przechodziłem i zobaczyłem ciebie. Co się stało?- Spytałem.
- Nie nic. Śpieszę cię.- Powiedziała.
- Nie kłam. Co się stało?- Zapytałem jeszcze raz.
- Mała kłótnia z macochą.- Powiedziała.
- Ehh niech ci będzie.- Powiedziałem.
- Aaa nie podziękowałam ci za, że idziemy niby na ten bal razem.- Powiedziała.
- Dlaczego niby?- Spytałem. Ona się zdziwiła.
- Przecież to jest w ten piątek.- Powiedziała.- A znając ciebie ty idziesz na imprezę.- Dodała. W sumie miałem zamiar iść, ale zrobię wyjątek.
- Spokojnie. Będę czekał przed budynkiem szkolnym o siódmej.- Powiedziałem.- A teraz muszę iść.- Pożegnałem się z nią i poszedłem do domu.#########################
Słów : 983
Tańczący renifer:)
CZYTASZ
Forbidden Love || N.H
Fanfic- Gdzie znowu idziesz!- Krzyknęła. - Daleko od Ciebie!- Odkrzyknęłam. Ona nagle wyszła z kuchni ze szklanką wody. - Znowu idziesz się włóczyć ?! Mówiłam twojemu ojcu aby się wysłał do szkoły z internatem, ale on mnie nigdy nie słucha!- Krzyknęłam Ka...