18.

98 2 0
                                    

Czarne, bezduszne oczy wpatrywały się we mnie, gdy wzięłam głęboki oddech i zamknęłam drzwi.

Przede mną stał Adonis, owinięty łańcuchami i ciężko oddychał. Tylko tak serio, to to nie był tak naprawdę Adonis, tylko jego lykanin. Bardzo go kontrolował.

Mieć złego partnera to jedno, ale mieć złego partnera, który jest lykanem, to zupełnie inna sprawa.

Adonis nigdy by mnie nie skrzywdził. Wiedziałam o tym, ale jego lykanin nigdy nie został mi przedstawiony i to mnie przerażało.

Adonis szamotał się z łańcuchami. Ich dźwięk przyprawiał mnie o dreszcze. Nie mogłam uwierzyć ile ich było, ale patrząc na Adonisa, nie było to szokujące. Wiedziałam, że muszę zachować spokój i działaś powoli. To nie był Adonis, którego znałam.

- Adonis - powiedziałam.

Jego oczy zwęziły się, gdy zrobiłam krok bliżej. Natychmiast zaczął wąchać powietrze i znów te czarne oczy połączyły się z moimi.

- Partnerko - powiedział lykanin Adonisa, jego głęboki głos sprawił, że moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej.

Czy powinnam powiedzieć coś jeszcze? Mój mózg wciąż myślał, ale zbyt wolno. Odskoczyłam w szoku, gdy Adonis ruszył do przodu, ale łańcuchy pociągnęły go do tyłu, powodując, że wydał z siebie kolejne warknięcie.

- Partnerka. Muszę dostać się do partnerki - Adonis szamotał się z łańcuchami.

Moje oczy znalazły miejsca, gdzie łańcuchy wbijały się w jego skórę, powodując krwawienie, gdy tak mocno ciągnął za nie.

- Przestań - powiedziałam. Musiałam coś zrobić, nie mogłam patrzeć, jak Adonis zadaje sobie ból.

Na szczęście przestał. Spojrzał na mnie pytająco, a ja westchnęłam.

- Proszę, nie ciągnij za łańcuchy. Muszę zobaczyć Adonisa.

Znów warknął, wyraźnie niezadowolony z tego, co powiedziałam, ale spróbowałam jeszcze raz.

- Proszę - błagałam.

Jego determinacja złamała się, gdy zamknął oczy i wziął głęboki oddech. Tym razem moje oczy połączyły się z orzechowymi oczami Adonisa. Te same oczy, za którymi, uświadomiłam sobie, tęskniłam. Nawet, jeśli nie minęło tak wiele czasu, tęskniłam za jego oczami.

- Adonis - uśmiechnęłam się.

Tym razem zamknęłam oczy, gdy usłyszałam jego znajomy głos - Aarya.

Słysząc go, odetchnęłam z ulgą. Ponownie otworzyłam oczy, a uśmiech się powiększył.

- Wszystko z tobą w porządku - odetchnął.

- Tak, całkowicie w porządku. Wiedziałbyś o tym, gdybyś nie zachowywał się jak wariat przy tej lekarce. Chciałam zobaczyć twoją twarz, kiedy otworzyłam oczy, ale zamiast tego zobaczyła twarz pielęgniarki - przewróciłam oczami.

Adonis spojrzał w dół na podłogę. - Przykro mi, mała. Kiedy upadłaś w moich ramionach, mój lykanin nie mógł sobie z tym poradzić. Dopiero, co cię dostaliśmy, nie mogliśmy cię stracić.

- I nie stracisz, ale ty i twój lykan potrzebujecie kilku poważnych lekcji zarządzania gniewem - powiedziałam mu.

- Zrobiłbym dla ciebie wszystko, ale w tej chwili chcę tylko poczuć cię znowu w moich ramionach. Jednakże, to jest trochę trudne dla mnie teraz - Adonis zagrzechotał łańcuchami.

- Ach, no tak. Jak je zdjąć? - rozejrzałam się w poszukiwaniu klucza.

- W roku, na środkowej półce, tam są klucze - odpowiedział Adonis.

Królowa LykanówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz