Obiecałam na Twitterze, że wrzucę Wam rozdział, jak wbijecie pod książką 2k wyświetleń, więc oto i obiecany rozdział!
Ale! Mam dzisiaj dobry humor i mam 23 rozdziały tej książki i na dodatek jest wyścigowy weekend, więęęęęc
Jak będziecie ładnie gwiazdkować i wbijecie 50 komentarzy, to jutro wrzucam 3 rozdział, a jak wbijecie 100, to wrzucam go jeszcze dzisiaj. To się raczej nie wydarzy, więc prawdopodobnie widzimy się dopiero jutro!
Miłego czytania!
____________________________________________________
Colette
Uwielbiałam w weekendy przesiadywać w kawiarni należącej do moich rodziców. Było to moje drugie ulubione miejsce w Holloway, zaraz po naszym domu. Kawiarnia znajdowała się przy dość ruchliwej ulicy, ale nie w samym centrum miasta. Wnętrze kawiarni było urządzone w jasnych, przytulnych kolorach. Białe ściany kontrastowały z różowymi i drewnianymi dodatkami, tworząc ciepłą i zachęcającą atmosferę. A na stołach zawsze stały świeże kwiaty. Wyglądała trochę, jak kawiarnia, którą mama kiedyś prowadziła.
Siedząc przy stoliku z mrożoną herbatą, podniosłam wzrok, aby spojrzeć na mamę, która krzątała się za ladą z szerokim uśmiechem na twarzy. Ona również kochała to miejsce, nawet bardziej niż ja. Chociaż początkowo nie była zachwycona przeprowadzką do Holloway... Na szczęście nasz dom znajdował się praktycznie za miastem, a nie gdzieś w centrum.
Przed przeprowadzką mieszkaliśmy w Golden Creek, jej rodzinnym mieście, gdzie nadal mamy mały domek.
Mama ostatecznie zgodziła się na przeprowadzkę do Holloway, ponieważ uznała, że Golden Creek nie oferuje żadnych perspektyw i miasto się nie rozwija. Pragnęła, aby nasze życie było jak najlepsze i widziała w Holloway szansę na lepszą przyszłość. Poza tym tata miał tutaj również swoją firmę inwestycyjną, którą się zajął po zakończeniu kariery.
Tata zakończył karierę kierowcy wyścigowego zaraz po tym, jak urodził się Tristan - nasz najstarszy brat. Mama opowiadała, że tata zaczął obawiać się o swoje bezpieczeństwo na torze i nie chciał przegapić pierwszych kroków czy słów Tristana.
Mama musiała wyczuć mój wzrok na sobie, bo od razu podeszła do mojego stolika i usiadła naprzeciwko.
– Jesteś nie w humorze? Jak ci minął ten pierwszy tydzień w szkole? – zapytała, wpatrując się we mnie.
– Dobrze – skłamałam, żeby jej nie zamartwiać. – Cieszę się, że jest już piątek i Tristan dzisiaj przyjeżdża.
– On też się cieszy. Słyszałaś o tym ich męskim wieczorze za tydzień w Golden Creek?
– Tak. I nawet myślałam o nim. Bo oni mówili, żebyśmy tutaj sobie zrobiły babski wieczór – powiedziałam powoli. – Ale może my też byśmy tam pojechały? Nie musimy spać z nimi... Może dziadkowie by nas przygarnęli? Albo wujek Easton i ciocia Dahlia?
– Chcesz jechać?
– Chciałabym. Hayden z Mallory też pojadą wtedy do domu samochodem, więc jakoś moglibyśmy się pomieścić, nie? Najwyżej wyślemy chłopców autobusem – zaśmiałam się cicho.
Hayden i Mallory byli dziećmi najstarszego brata mojej mamy. Mieliśmy bardzo dobry kontakt, chociaż byli kilka lat starsi od nas. Mallory była jeszcze wtedy na studiach dziennikarskich, a Hayden zajmował się naprawą motocykli. Kochał swoją robotę. Motocykle też.
CZYTASZ
Shootin' for love #1
Teen FictionRaiden Lacey, kapitan szkolnej drużyny koszykarskiej, cieszy się popularnością i szacunkiem wśród uczniów. Natomiast Colette, młodsza siostra jego najlepszego przyjaciela, w szkole trzyma się na uboczu. Jej relacja z Raidenem pełna jest delikatnych...