Obudziłam się w pokoju Reed'a. Spojrzałam na telefon na którym było dobre 70 wiadomości i 40 nieodebranych połączeń. Tylko nie było żadnego telefonu od Felixa. Może i lepiej? Próbowałam go znienawidzić, jednak było to o wiele trudniejsze niż myślałam. Reed kazał mi usunąć zdjęcia Felixa, ale ja nie umiałam. Po prostu nie potrafiłam. Reed spał na łóżku obok, więc chwyciłam swój zeszyt i zaczęłam w nim pisać.
"Felix. Jego imię. Jego zapach. Jego głos. Wszystko. Bezpieczeństwo. Miłość. Strach. Chciałam się z nim pogodzić, ale nie wiedziałam jak. Pojechałam na kilka dni do Reed'a, do NY. Przyjaciele próbowali się ze mną skontaktować. Pewnie chodzi o Felixa, zawsze chodzi o Felixa. Ale nie chcę do niego wrócić, chcę to zamknąć. Pobyt u Reed'a bardzo mi pomaga, on naprawdę jest dorym przyjacielem. Może uda mi się zapomnieć o Felixie? Niestety na razie, wydaje się to niemożliwe"
Odłożyłam zeszyt na półkę i zaczęłam czytać smsy. Oscar chyba zapomniał, że to on mi pozwolił lecieć (no albo po prostu mnie nie słuchał i zgodził się, żebym się w końcu zamknęła) bo wysłał mi 10 wiadomości z zapytaniem kto mi pozwolił tu przylecieć. Ehhh... Bracia. No ale nic. Chciałam zapomnieć o Felixie, przestać o nim myśleć. Przeczytałam następnego esemesa.
Jane: Rzuciłaś Felixa dla Reed'a?
Zamurowało mnie. Przecież to nie tak. Reed to mój przyjaciel, tylko przyjaciel. Nie czułam do niego nic więcej, nigdy nie mogłabym na niego spojrzeć tak jak na Felixa. Reed wstał i usiadł na łóżku. Podeszłam i rzuciłam się obok niego. Po chwili się podniosłam i siedzieliśmy w ciszy. Nagle do pokoju wpadła... Ky.
***
- Myślisz, że to się uda?
Samolot miał dwie godziny opóźnienia, co za bardzo nam nie przeszkadzało. Siedzieliśmy już po odprawie i tak w zasadzie to nie rozmawialiśmy.
- Felix, proszę popatrz na mnie. - chłopak niepewnie na mnie spojrzał.
- Kochasz ją?
- Kocham. - powiedział cicho.
- Głośniej.
- Kocham. - odparł odrobinę głośniej.
- Głośniej! Wykrzycz to ! Niech każdy wie!
- Kocham !!!
- Widzisz? Nie lepiej?
- No może trochę.
- Felix, miłość zawsze zwycięży. A wy jesteście sobie pisani.
- Tak, masz rację.
Poklepałam go delikatnie po kolanie dla dodania otuchy.
- Dziękuję Ky. Za wszystko. Bez ciebie pewnie bym siedział i nic nie zrobił.
- Nie masz za co dziękować. Na prawdę cieszę się, że mogę pomóc.
Chłopak uśmiechnął się i już nic nie powiedział.
***
W Nowym Yorku wylądowaliśmy nad ranem. Już nie mogę się doczekać gdy zobaczę minę Cas, kiedy mnie zobaczy. Felix zabrał nasze walizki i pojechał do hotelu, również żeby się przygotować do naszej niespodzianki.
Trochę mi zajęło zanim znalazłam dom Reeda. Mam nadzieję, że Cas będzie na miejscu. Zapukałam do drzwi, które po chwili otworzyła mi kobieta, która za pewne była mamą Reeda.
- Dzień dobry. Zastałam Cassie?
- Tak, a ty to...?
- Ah tak, przepraszam za mój brak manier. Jestem Kylie, najlepsza przyjaciółka Cas.
CZYTASZ
Zacznijmy od początku /TFC/
FanfictionZacząć od początku, nie znaczy zapomnieć o tym, co było wcześniej tylko to zaakceptować i iść dalej z lepszym doświadczeniem. Historia z udziałem zespołu The Fooo Conspiracy. Druga część - Zostańmy do końca ^^