26.

105 3 0
                                    

- I jeszcze raz. Uderz mocniej – krzyczał na mnie Adonis.

Pot spływał mi po czole, gdy westchnęłam i ponownie uderzyłam w worek treningowy. Być może zastanawiasz się, co się dzieje? Tak samo było ze mną. Adonis był wierny swojemu słowu, obudził mnie wcześnie i zaniósł do Sali treningowej. Ponieważ byliśmy sami, mogłam założyć sportowy stanik i szorty, bez obaw, że Adonis wydłubie jakiemuś facetowi oczy. On naprawdę popchnął mnie do granic moich możliwości i dalej. Bez przerw. W wyniku ciągłego treningu, moje ciało bolało, ale Adonis nadal mnie popychał. W tej chwili ćwiczyłam nad budową mojej siły. Uderzałam w ten worek treningowy nieprzerwanie przez dwadzieścia minut, podczas, gdy Adonis stał w rogu i krzyczał na mnie, abym uderzyła mocniej. Sprawił tym, że zapragnęłam, aby to on był tym workiem. Jak satysfakcjonujący byłby taki obrót spraw. On nie był teraz moim partnerem, tylko trenerem. Jego twarz była pozbawiona jakichkolwiek emocji, co sprawiało, że trudniej było mi nawet próbować wyrwać się z treningu. Ten Adonis nie przyjmować od nikogo wymówek, więc utknęłam.

Wycierając pot z czoła, zwróciłam się do Adonisa. – Pięć minut przerwy?

Zwęził na mnie oczy, zanim odpowiedział. – Wyznaczam ci czas.

Dzięki kurwa. Zerwałam rękawice i runęłam na podłogę. Moje ciało nie było przyzwyczajone do tak intensywnego treningu. To nie chodziło o to, że byłam niezdolna lub coś..., ale kto naprawdę lubi szkolenia trwające bez końca, kiedy można być w łóżku i oglądać telewizję?

- Pięć minut minęło! – Adonis krzyknął, powodując, że podskoczyłam.

Urgh, dlaczego to tak szybko mija? Głupi czas zawsze leci powoli, kiedy tego nie chcesz, jak wtedy, gdy piszesz egzamin. Oczywiście, kiedy chcesz, żeby płynął wolno, nigdy nie będzie.

- Rękawiczki, idziemy! – krzyknął Adonis.

Jęcząc, podniosłam rękawice i wznowiłam zadawanie ciosów. Tym razem wyobrażałam sobie, że worek jest Adonisem, bo teraz nie był w moich łaskach. Uderzyłam w worek wielokrotnie, zanim spadł, a jego zawartość rozsypała się wszędzie. O cholera, nie sądzę, że to miało się stać.

- Dobrze, następne ćwiczenie – powiedział Adonis, odsuwając się od ściany i kierując w moją stronę.

Huh? Miałam to zrobić? Jedna część mnie chciała go zacząć wypytywać, ale druga część odmówiła na wszelki wypadek, gdyby zdecydował się zmusić mnie do uderzenia w inną torbę.

- Postawy bojowe. Twój lykan może już być świetnym wojownikiem, ale musisz być taka sama, w swojej ludzkiej postaci – wyjaśnił Adonis.

- Niech go szlag, mówi mi, że nie jestem dobrym wojownikiem – mruknęłam.

- Coś mówiłaś? – spytał Adonis.

- Nie – odpowiedziałam.

- Chcę, żebyś powtarzała postawy, które ci pokażę. Dobrze? – powiedział.

Po prostu skinęłam głową, chcąc, aby ten trening się skończył. Moje ciało było całe spocone i obolałe. Potrzebowałam prysznica i to natychmiast. Adonis spędził prawie godzinę pokazując mi postawy w walce, jak blokować i uchylać się. Wszystko bolało, ale nie chciałam mu tego powiedzieć, nie chciałam wyglądać jak mięczak. Łatwiej powiedzieć niż zrobić, wiadomo.

- Dobra, wystarczy na dzisiaj – oznajmił Adonis.

Wydałam z siebie duże westchnienie – Dobra, spoko. Nara.

Wreszcie, czas na prysznic. Zdjąć te uwalone ubrania treningowe i dostać się do moich wygodnych ciuchów. Ahh, nie mogłam się doczekać.

- Gdzie ty myślisz, że idziesz? – Adonis przyciągnął mnie z powrotem do siebie.

Królowa LykanówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz