119.

331 34 123
                                    


Wycieczka do Lu Lu World była ciekawym pomysłem na spędzenie dnia i odskocznią od nudnej rutyny w którą popadli oraz pokazaniem parku rozrywki przyjaciołom Charlie, którzy jak się okazuje, nigdy w nim nie byli.

Początek idei miał miejsce przy śniadaniu gdy księżniczka przytargała ze sobą puszka w kształcie oczywiście kaczki, bo czego by innego zważywszy na hobby jej ojca. Opowiadając o jego genezie Lucyfer dostrzegł jak oczy córki świecą gdy wspomina o karuzelach i wacie cukrowej, dlatego po przekalkulowaniu stwierdził, że chce ją tam zabrać. Al z kolei nie był przekonany co do pomysłu partnera, ponieważ obecnie dziewczynka jest bezbronnym dzieckiem, jednak patrząc na zapał i ekscytację oraz iskierki radośnie tańczące w czerwonych źrenicach, nie mógł odmówić.


...

- To hm... fenomenem tego miejsca są kaczki jak widzę? - zapytał dość przytłoczony Angel gdy eksplorowali teren.

- Mhn w głównej mierze - odparł dumnie Król - Czy to nie wspaniałe? Tak wiele kaczek w przeróżnych formach i wszystkie sam zaprojektowałem.

- Taa zajebiste. Jest też dużo... jabłek - kolejny był Husk.

- W pewnym sensie nawiązuje to do mojej przeszłości. Wiesz ogród, jabłko, wąż i takie tam - gestykulował nerwowo ręką.

Nie lubił powracać wspomnieniami do Edenu, ale był sentymentalny, co jak można wywnioskować nie jest dobrym połączeniem i dawało Alastorowi niezwykle wielkie pole do popisu w kwestii wbijania mu małych szpileczek, tak niewielkich jak wzrost Króla, którym nie imponował nikomu. Choć pomimo swej wielkości drżało przed nim całe Piekło i Niebo respektując jego zdanie. Al z kolei każdego dnia mógł podziwiać to piękne stworzenie w swym żywiole należące tylko do niego.

Skończywszy wycieczkę zapoznawczą głodny ekstremalnych wrażeń Angel pociągnął Huska i Niffty na kolejkę górską zostawiając resztę w tyle. Vaggie, mimo protestów Lucyfera wolącego zgarnąć swe kaczątko tylko dla siebie, wraz z sześcioletnią Charlie na rękach podreptała po jabłkowe lody dając parze chwile sam na sam. 

- Potem pójdziemy na kolejkę - zapewnił go Diabeł patrząc w miejsce gdzie chciał dotrzeć.

- Hm nie sądzę abyś mógł skorzystać - mruknął demon - Z tego co się orientuję na te atrakcje wymagany jest odpowiedni wzrost do którego ty nie dorastasz - dodał uszczypliwie stukając palcem w mikrofon.

Jelenie uszy wychwyciły głośno wypuszczane powietrze z ewidentnej irytacji.

- Mogę cię zapewnić cholerny dupku, że mój wzrost nie stanowi problemu - warknął przez zęby.

- Z pewnością, skoro to twój park prawdopodobnie obniżyli standardy - wzruszył ramionami idąc naprzód z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Ugh! Pierdol się ostatnio nie miałeś żadnych uwag - wytknął mu.

- Owszem, głównie, dlatego że zaliczyliśmy tylko dwie, poza tym była to randka i nie specjalnie zawracałem sobie głowę nieistotnymi rzeczami - potarł brodę.

Policzki Lucyfera zapłonęły gdy umysł przywołał wspomnienia z ich pierwszej randki, szczerze mówiąc dawno na żadnej nie byli i trochę mu brakowało tych romantycznych chwil, pomimo iż ich relacja w nie opiewa oraz w dużej mierze przeplata z uszczypliwościami, chciał spędzić trochę czasu z Radiowym Demonem w przyjemnej atmosferze.

- Randka... Bambi, co powiesz... - podniósł wzrok zauważając dopiero teraz, że partner patrzył na niego cały ten czas. Głębia czerwonych oczu w kolorze zachodzącego słońca zupełnie zbiła anioła z tropu zapominając swej poprzedniej myśli.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz