121.

304 30 96
                                    


Trzy pary oczu patrzyły na śpiącego dzieciaka zalegającego na ich kanapie.

Żyła. Dla pewności sprawdzili trzy razy, ponieważ nie byli do końca pewni wyniku eksperymentu. Dawno nie używali takich metod.

- To co teraz zamierzasz zrobić z tym bachorem? - Velvette wskazała na nieświadomego przybysza.

- Nic specjalnego. Przetrzymy ją tu kilka dni tylko po to, aby doprowadzić Króla na skraj załamania, a potem zastosujemy mały szantaż by osiągnąć nasze cele - wyjaśnił Vox.

- I to zadziała? - zapytała dla pewności.

- Najpewniej jej ojciec odchodzi już od zmysłów i zrobi wszystko by odzyskać małą - wzruszył ramionami.

- A może moglibyśmy ją wychować na gwiazdę moich filmów? Nowa twarz spodoba się widzom, szczególnie taka niewinna - Val oceniał śpiącego dzieciaka.

- Jesteś zjebany, cholerny erotomanie - prychnęła.

- W innych okolicznościach chętnie bym na to przystał, jednak musi być nienaruszona, dlatego łapy precz! - warknął ekran posyłając w ich stronę kilka iskier.

- Dobra, kurwa na żartach się nią znasz? - alfons machnął na niego ręką.

- W twoich ustach tak nie brzmią kochanie - podsumował.

- Właśnie, zresztą robiłeś to już wielokrotnie, więc nic nas nie zdziwi - przewróciła oczami.

- O, bo niby kurwa tylko ja? Robiliście gorsze rzeczy, zresztą nieważne, nie tknę jej, choć to wielka szkoda dla kinematografii - westchnął rozczarowany poprawiając okulary - Mogłaby nam zapewnić tak wiele zysku.

- Nie martw się o zysk, mamy tego pod dostatkiem - Vox zmrużył oczy siadając na pobliskim fotelu - Kiedy się obudzi? - skierował pytanie do ćmy.

- Oby nie za szybko, bo nie chce robić za niańkę - wypuścił czerwony dym z płuc - Na dzieciaki dział mocniej, góra dwa dni - wzruszył ramionami.

- Świetnie, przynajmniej nie będzie sprawiać problemu - uniósł kącik cyfrowych ust.

Nie znosił księżniczki, głównie przez ten cholerny optymizm i naiwność, dzięki której była niezwykle podatna na manipulacje. Żałosne stworzenie, sądzące że zbawi świat i mimo że poczyniła pewnego rodzaju postęp oraz udowodniła swą rację, gardził nią. To coś, posiadało moc zdolną rządzić całym Piekłem, a wykorzystuję ją do gównianej pracy charytatywnej godnej Matki Teresy. Niby jak miał respektować jej stanowisko? Charakterem przypominała swego nieporadnego ojca, który nie potrafił poprawnie zarządzać tym gównianym miejscem.

Zasadzka była idealna, nie pozostawili żadnych śladów, dlatego nikt nie powinien ich podejrzewać, przynajmniej nie w pierwszej kolejności. Przecież jest wielu złych typów lubujących dzieci. Ważniejsze było jednak to, że Radiowy Demon ich nie znajdzie.

Jestem pierdolonym geniuszem!!!!!


...

Ten kto porwał księżniczkę jest doprawdy idiotą!!

Teraz jednak Alastor miał większy problem na głowie niż bezmózgi porywacz, sądzący że jest mistrzem w swym fachu.

Obecnie najważniejszym priorytetem było powstrzymanie Lucyfera przed zniszczeniem całego Piekła i zabiciem milionów Grzeszników, z czego to drugie mu właściwie nie przeszkadzało.

Generalnie wszystko szło znakomicie, wręcz świetnie można by rzec, zajebiście. Stopniowo emocje Diabła opadły i mógł funkcjonować w pełni racjonalnie oraz skupić na istotnym elemencie znalezienia swych przyszłych ofiar, które nie uniknął śmierci. Spokojnie przemierzał zgliszcza pozostawione po eksplozji, pomagając Alastorowi dociec sedna zagadki, albo przynajmniej pozyskać jakiś trop.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz