Prolog|1 rok

11 1 0
                                    

   Właśnie przygotowywaliśmy się do teleportacji zbiorowej z moim rodzicami i moją siostrą Pansy na pierwszy rok w Hogwarcie. W przeciwieństwie do mojej siostry nie ekscytowałam się tak bardzo poznaniem nowych ludzi. Pansy z natury była osobą bardzo pozytywną, w moim przypadku, w ogóle nie byłam pozytywna. Czerpałam szczęście z tortur innych.

    Rodzice od dziecka opowiadali mi i Pansy o Czarnym Panu. Ja słuchałam ich uważnie, ciągle powtarzałam, że też chcę iść tą drogą. Pansy natomiast ciągle, ale to ciągle płakała i powtarzała, że mugole też mają prawo żyć w świecie czarodziei, bo są tacy sami jak my. Śmieszna jest.

   Właśnie teleportowaliśmy na stację King's Cross. Żegnałam się z rodzicami, kiedy podeszła do mnie Dafne Greengrass, moja przyjaciółka. Jedyna.
- Dafne! Tak dawno cię nie widziałam! - powiedziałam, po czym przyległam do mojej przyjaciółki wtulając się w jej blond włosy.
  - Ja ciebie też dawno nie widziałam, Miona. - uśmiechnęła się blondynka. - Chodź już do pociągu, zanim zajmą wszystkie przedziały.

   Poszłyśmy do pociągu i odziwo znalazłyśmy wolny przedział, ale jakiś blondas z czarnychem musieli się dosiąść. Cudownie. Przedstawili się jako Dracon Malfoy i Blaise Zabini. Malfoya kojarzyłam, jak byłam młodsza często przesiadywałam z mamą w Malfoy Manor, bo przyjaźni się z Narcyzą Malfoy, więc Dracona nawet kojarzę. Zanim Bellatrix trafiła do Azkabanu jak miałam jakieś 5 lat, to z nią najchętniej się bawiłam. Fajnie było, pokazywała mi różne zaklęcia na jakiś szczurach w lochach lub pająkach. Z zaklęć, które mi pokazała to były chyba: Avada Kedavra, Cruciatus i Imperius. Zajebiste.
 
   Z ciocią Cyzią, jak miałam tendencję do nazywania ich: ciocia Cyzia, ciocia Bella i wujek Lucek, to też dużo się bawiłam, ale bardziej takie trochę mugolskie zabawy np. lalkami (zawsze odrywałam im głowy). Z Draco się też dużo bawiłam. Razem torturowaliśmy szczury w lochach z ciocią Bellą i odrywaliśmy lalką głowy.
 
  Pansy nigdy nie przyszła że mną i mamą. Nie wiem czemu. Ona ogólnie to jakaś inna. Ciągle tylko jak wspomnę słowo "szlama" jest bliska płaczu.

  Nie wiem jak można tak żyć. Przyjaźnienie się ze szlamami i plebsem? Ble.

Wujek Lucek dał mi I Draconowi jak ostatnio byłam w Malfoy Manor wytyczne, że mamy się zakolegować z Harrym Potterem. Sory, ale tylko dla sławy jak coś. I tak tego nie zrobię, Draco może, ale ja nie. Widziałam jak siada ze szlamem.

- Co ty taka zamyślona, Hermi? - zapytał Draco. - O czym tak myślisz?
- O tym jak cię zajebać. - uśmiechnęłam się nie winnie do blondyna.
- Hermi? - zapytali jednocześnie Zabini i Daphne.
- Hermi. - odpowiedział szarooki. Ładne miał oczy. Ni to szare, ni to niebieskie, taka mieszanka. Utopić się można w nich.
- Hermi może mówić do mnie tylko ciocia Cyzia i ciocia Bella, ewentualnie wujek Lucjusz. - oznajmiłam gorzko.
- Ciocia Cyzia? Ciocia Bella? Wujek Lucjusz? Jesteś z Malfoyem rodziną? - zapytał zszokowany Zabini.
- Nie, jego rodzice i Bellatrix to bardzo bliscy przyjaciele mojej matki. Od dziecka każdy weekend i wolny dzień spędzałam w Malfoy Manor. Przywykłam to mówienia "ciocia", "wujek". Taka krótka historia.
- Aha. - powiedział Zabini i spojrzał na Daphne. - A ty blondi, masz jakąś ciekawą historię?
- Tak, mam. Ale jest za długa, za 5 minut będziemy w Hogsmeade.
- Ej no, faktycznie. - wykrzyknął Malfoy. - Ubierać szaty.

***
Staliśmy przed wielką salą i czekaliśmy na McSztywną. Serio ma chyba kij w dupie.

Minerwa wyszła z sali i nas wprowadziła do niej. Stanęliśmy przed podestem i stołkiem stojącym za nim.
- To jest tiara przydziału! Teraz będziecie podchodzić jak wyczytam wasze nazwisko, a tiara was przydzieli do waszego domu! - wykrzyknęła i wielkiej sali zapanowała cisza. - Ronald Weasley. - oznajmiła i chłopak podszedł do stołka. Niepieniężne na nim usiadł i się wzdrygnął jak tiara zaczęła mówić.
  - Ahh, kolejny Weasley. - sala się zaśmiała. - Gdzie by cię tu przydzielić? Aha! Już wiem, Gryffindor!

Z niewielkiego tłumu pierwszorocznych zostaliśmy ja, moja siostra, Malfoy i Zabini. Daphne dawno siedziała przy stole ślizgonów, a rzekomy Harry Potter Griffindoru.
- Pansy Parkinson! - wykrzyknęła McSztywna i moja siostra podeszła do stołka.
-Hmmm, do Slytherinu mi nie pasujesz, na Rawenclaw jesteś za głupia, a na Hufflepuff za odważna. Zastało jedno wyjście, Gryffindor! - wykrzyknęła tiara  i ucieszona dziewczyna pobiegła do stołu gryfonów.
- Hermiona Parkinson. - podeszłam pewnie do stołka i na nim usiadłam krzyżując nogi I zakładając ręce pod piersiami.
- Hmmm, bardzo odważny i ambitny umysł. Spryt widać na odległość, a twój umysł jest naprawdę bardzo ciekawy. Zostało jedno prawidłowe wyjście, Slytherin! - uśmiechnęłam się przebiegle i cała w skowronkach udałam się do stołu ślizgonów.

Kolacja minęła w miłej atmosferze. Draco i Blaise również trafili do Slytherinu. Dumbeldor coś tam tylko jeszcze pobiadolił bezsensu i kazał jeść. Żenada.

- Dziękuję za ucztę w tak miłej atmosferze! Teraz prefekci odprowadzą pierwszorocznych do swoich dormitoriów.

Poszliśmy, więc za prefektem Slytherinu do lochów. Przytulnie.

Pokój wspólny ślizgonów był w zimnych kolorach, ale nawet przytulny. Dużo dywanów kominek i dużo skórzanych kanap. Kilka stołów i obrazów oraz dużo roślin.
- Sypialnie chłopców są na dole, a dziewczyn na górze. Dobranoc. Miłych koszmarów. - powiedział i sobie poszedł. Milutko.

Sypialnie dzieliłam z Daphne i jakąś Davis. Nie wiem kto to. Dobranoc. Koszmarnych snów.
 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Queen Of Slytherin|| Dramione Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz