Następnego dnia gdy szłam do szkoły zastanawiało mnie jedno. Co ludzie będą o mnie sądzić?
Sophii ma dzisiaj nie być więc będę musiała siedzieć tam sama kilka godzin. Na dodatek nie mam zielonego pojęcia czy nauczyciel matematyki został ukarany.
Pierwszą miałam matme, a z tego co mi powiedzieli rówieśnicy to teraz uczy jakaś pani Bernet. Agatha Bernet, jakoś tak. Weszłam do budynku, i na szczęście tylko niektórzy spojrzeli w moją stronę. Wzięłam z szafki odpowiednie książki i poszłam na lekcje. Usiadłam w sali na samym końcu przy oknie, i zatrzymałam na chwilę wzrok na miejscu gdzie omal nie zostałam ponownie zgwałcona.
Przełknęłam ciężko ślinę i rozpakowałam książki. Wszyscy weszli równo z drugim dzwonkiem. Części osób na mnie patrzyła, a części miała gdzieś.
Jednak moje przemyślenie przerwał pewien głos:
-Witam klaso, siadajcie.-jak w zwolnionym tępie spojrzałam na Franka Howarda. Człowieka, który miał siedzieć za napaści na nieletnią i próbę gwałtu. Teraz stał tutaj na środku klasy, i posłał mi obrzydliwy uśmiech. Czułam się, jakbym miała się zaraz rozpaści na malutkie kawałeczki, których sklejenie zajmie długie lata.
-Cassandro, zapraszam do mojego biurka na chwilę.-usiadł i popatrzył na mnie wyczekująco. Z ogromnym przerażeniem i na trzęsących się nogach podeszłam do do niego, próbując zachować kamienny wyraz twarzy.
-Pewnie się zastanawiasz co ja tu robię...-zaczął cicho i nachylił do mnie-...twoja mamusi zamiotła sprawę pod dywan i sama uznała że to ty mnie sprowokowałaś.
Otworzyłam szerzej oczy w szoku.
-Nawet własna matka ci nie wierzy dziwko, a kamery tego dnia nie działały więc nic nie zrobisz.
Nic nie odpowiedziałam. Poprostu bez słowa usiadłam na miejsce i następne dziesięć minut płakałam bezgłośnie w rękawy bluzy. Nagle poczułam wibrację telefonu w kieszeń spodenek. Wyjęłam ostrożnie telefon i spojrzałam na ekran komórki.
Nieznany: Dlaczego on tu jest??
To był inny numer niż tamten, więc domyśliłam się że to musi być Nathanyel. Chociaż warto się upewnić.
Ja: Nathanyel?
Nieznany: A kto inny, tak to ja
Ja:Nie wiem co on tu robi...
Nieznany: Wszystko dobrze? Jesteś blada, i płaczesz?
Skąd on to do cholery wiedział?
Ja: Niby skąd ty to widzisz?
Nieznany: Mam swoje sposoby, odpowiedz na moje pytania.
Ja: Możliwe
Nieznany: Mogę cię z tąd zabrać, powiedz tylko słowo
Zamyśliłam się chwilę nad tym.
-Cassandro wszystko dobrze?-nie unosząc głowy wysłałam tylko wiadomości do Nathanyel'a.
Ja: Choć tu, szybko.
Nie wiem co mną kierowało ale wraz z kolejnym krokiem Howarda, mój oddach przyśpieszał, a łzy rozmazywały mi widok.
Mężczyzna już miał mnie dotknąć, gdy drzwi otworzyły się tak gwałtownie, że uderzyły o ścianę. Spojrzałam na osobę która natychmiast znalazła się przy mnie, i odepchnęła Howarda.
-Nie dotykaj jej.-tą osobą okazał się być Nathanyel który odepchnął faceta tak, że ten upadł na ziemię łapiąc się z głowę.
Czarno włosy kucnął przede mną i odgarnął włosy na bok.
CZYTASZ
A beautiful rose can also have thorns.
Fiksi Remaja,,Oddałam mu ostatni płatek róży, jaki ze mnie został, oddałam mu serce, siebie. Był moją kotwicą podczas sztormu. Ale nie wiedziałam że to on był sztormem." Siedemnasto letnia Cassandra Deilly to drobna blondynka unikająca problemów jak ognia. Jej...