Rozdział 1

12 5 0
                                    

Greta

-Pakuj swoje manatki i wynoś się z mojego domu!-krzyk Leonarda rozniósł się po całym domu.

-Ale tato przecież to nie moja wina- łzy płynęły strumieniami po moich policzkach.

-Wiesz jaki to wstyd!? Co ludzie pomyślą o naszej rodzinie, że mam córkę dziwkę i bzyka się z kim popadnie!- zrobił przerwę, aby napić się wódki- A co najlepsze teraz jest w ciąży!

-Leonardo proszę uspokój się. To jest twoja córka, twoja krew i kawałek serca. Nie wyrzucaj jej z domu.- matka błagała go, ale on się nigdy nie ugnie zawsze będzie dążył do tego co sobie już ustanowił.

-Mamo to nie ma sensu. Idę się pakować- poddałam się. Nie miałam już siły na wykłócanie się z nim i tak to mi nic nie da, a prędzej to bym w mordę od niego dostała.

Pobiegłam jak najszybciej do swojego pokoju. Walizki leżały odpięte na środku pokoju.

Chciałam jak najszybciej się stąd wydostać. Otworzyłam drzwi od garderoby i zaczęłam wszystkie rzeczy wrzucać do walizek.

Mocne pukanie do drzwi przerwało mi to, nie chciałam otwierać, bałam się, że to ojciec.

Dębowa płyta otworzyła się, a w nich stał wysoki brunet.

-Greta! Co ty wyprawiasz?- zapytał zatrzaskując drzwi i podbiegł do mnie. Zaczął zabierać mi rzeczy.

-A co mam robić? Pakuje się, przecież ojciec chce mnie wywieźć do innego kraju, jak najdalej stąd. - powiedziałam, a z nerwów się cała trzęsłam.

-Siostro nie możesz, rozumiesz- odpiął swoją koszulę, pokazując mi nasz rodzinny tatuaż- Darò sempre la mia vita per la famiglia e l'amore. Possa l'inferno consumarmi completamente- mówił ze łzami w oczach 

-Alessandro to teraz nie ma sensu. Ojciec już tak postanowił więc muszę to zrobić. Tak będzie lepiej dla nas wszystkich. Nie będą teraz gadać głupot o naszej rodzinie- ucałowałam jego polik- Jak chcesz spędzić jeszcze kilka chwil ze mną to możesz mi pomóc.

Alessandro otarł swoje łzy. Był ode mnie młodszy i tylko przy mnie pozwalał sobie na jakieś emocje, bo jak by pokazywał je innym od razu byłby skarcony przez ojca.

Alessandro ma zostać przyszłym bossem, więc nie może się narażać Leonardo.

Z pomocą brata poszło mi dwa razy szybciej i już po godzinie wszystkie moje rzeczy były spakowane.

Czekałam przed domem na samochód, który zawiezie mnie prosto na lotnisko.

Koło mnie stała Donatella i Alessandro. Matka cały czas płakała, a ja starałam się grać twardą, nigdy jeszcze w naszej rodzinie nie było takiej sytuacji, ale wszystko co najgorsze zawsze trafia na mnie.

-Córeczko. Ja porozmawiam jeszcze z ojcem, będę go błagać żeby zmienił zdanie- przytuliła mnie.

-Matko to nie ma sensu. Niech tak będzie jak on chce. Moja noga w tym domu nigdy już nie postanie. Żyjcie tak jakby mnie nigdy nie było- powiedziałam ciszej

-Nie. Nie mogę stracić kolejnego dziecka- jej płacz było słychać w całej okolicy

-Mamo nie martw się. Dałem jej najlepszego ochroniarza- jak na zawołanie obok nas pojawił się Carlo

-Witajcie- każdemu podał rękę

-Pilnuj jej jak oczka w głowie. Nic jej się nie może stać

-Tak jest proszę Pani- kiwnął głową

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ZłamanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz