Szare ulice blokowisk, popękane chodniki i krawężniki. Trzepaki, kwietniki i wywieszone pranie. Zaparkowane samochody, osiedlowy plac zabaw. Deskorolka sunęła po nierówno ułożonej kostce. Oczywiście nie sama, jechała na niej dziewczyna o dość przygnębionym i zarazem zdenerwowanym wyrazie twarzy. Przemierzała przestrzeń, fizyczna prędkość była ograniczeniem. A myśli śmigały jeszcze szybciej niż przebijająca opór powietrza, podarta deska o przejechanych na swym koncie, wielu kilometrach. Czarne spodnie z adidasa o luźnych nogawkach oraz ortalionowa, kolorowa kurtka kontrastowały z pochmurnym niebem i niezbyt kolorowym, lecz sentymentalnym otoczeniem. Prawie się potknęła, gdyż koła zjechały po krzywiźnie wyboistego terenu pełnego kamieni i nierówności. W plecaku brakowało już książek, tylko zeszyty z powtórkami do egzaminu dojrzałości i kilka długopisów. Czym tak właściwie była dojrzałość? Umiejętnościami naukowymi i papierkiem z kwitkiem? A może posiadaniem kilku kochanków, pieniędzy i nowego telefonu, imprezowaniem, tak jak mawiała Malwina i jej towarzystwo?
Gówno prawda. Ona musiała dojrzeć wcześnie, za wcześnie. Nigdy nie miała okazji być dzieckiem. Durna studniówka, ta głupia szkoła nie potrafiła nawet zorganizować jej w normalnym terminie, bo nikomu nie pasowały koszty. Zamiast zimą, przełożona została na połowę marca, miała odbyć się właśnie dziś wieczorem. Z wściekłością skręciła w osiedle zwane Słonecznym, o ironio, gdyż chujowa była pogoda. Zeskoczyła z deski i usiadła na trzepaku. Trzymając się rur i odchylając do tyłu, jej głowa zwisała do góry nogami, a włosy przysłaniały twarz. Durny kraj i rząd. "Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy", tak jak mawiał marszałek Piłsudski. Afery mieszkaniowe i reprywatyzacyjne, masowe zwolnienia, bieda, bezrobocie, patologia rodzinna, młodociana prostytucja, narkomania, alkoholizm, samobójstwa. Jakby to PRL wystarczająco nie zniszczył społeczeństwa, to po gwałtownej przemianie systemowej zapowiadało się być jeszcze gorzej. Stare traumy przenosiły się na kolejne pokolenia. Ktoś w końcu musi to przerwać. Tylko jak? Psychiatria leży i kwiczy, refundacja jakiegokolwiek leczenia to jakiś nieśmieszny żart. Martwiła się o babcię, po której całkowicie musiała przejąć pracę w kwiaciarni i godzić obowiązki szkolne z pracą. Pani Zosia miała problemy ze zdrowiem, w szczególności z sercem.
Wcale nie było jej łatwo, gdy wścibscy dziennikarze dopytywali ją o różne rzeczy w związku z minionymi wydarzeniami o charakterze kryminalnym. Mnóstwo stresu. Działo się coś na prawdę niepokojącego, przychodziły listy z pogróżkami, nie tylko do Aleksy, ale i do Pawła czy też Tomka, z anonimowego źródła. Tak, jakby wszyscy ludzie związani ze Szlachcicem (bo taki pseudonim oficjalnie zyskał przestępca) nie zostali wyeliminowani bądź złapani. A może miało to związek z mafią pruszkowską? Tylko, że wtedy Irmina prawdopodobnie by coś wiedziała. Chociaż raczej ojciec nie mówił jej o wszystkim. Może to była jakaś bardziej rozległa siatka przestępców, a ubiegłe wydarzenia miały pociągnąć za sobą znacznie więcej konsekwencji? Niby wydawało się, że sprawa jest już zamknięta. Iwaszkiewicz nie żyje, tak samo jak niestety i Danka, ale co z resztą ludzi obecnych w albumach, biorących udział w tej chorej grze i dziwnym fetyszu? Myślała, bujając się na rurce od trzepaka w przód i w tył.
Usłyszała czyiś głos. Podniosła się ze zwisu, zauważając trójkę dziewcząt z plecakami. Wiola, Zuza oraz Malwina podśmiechując się, spoglądały na nią, wracając ze szkoły blokową uliczką. Wiola była dziewczyną o czarnych, farbowanych włosach, najczęściej ubraną w dres, charakterystyczny był także czarny, niedbały makijaż oczu. Zuza zaś była tapeciarą i tlenioną blondyną, ubierała się podobnie jak Malwina, były to jeansy, jakaś droga koszulka ze zbyt dużym dekoltem i mnóstwo biżuterii. Była jeszcze Lidia, ale nie wybrała się z nimi na spotkanie. Wiadomo było, jakim kosztem na to zarobiły. Aleksa nienawidziła kurestwa, gdyż na samej sobie wiedziała, jakie niosło za sobą konsekwencje. One wybrały sobie to świadomie, wchodząc na tę paskudną ścieżkę życia. Powtarzając, był to ich świadomy wybór. Ona go nie miała, została przymuszona, jako dziecko. Pogardą darzyła zarówno pracujące z własnej woli prostytutki jak i sutenerów i klientów, którzy korzystając z usług wspierali ten przemysł. Galerianki podeszły do niej, szeptając coś między sobą.
CZYTASZ
𝐃𝐚𝐢𝐬𝐲
Misteri / ThrillerRok 2002. Choć PRL skończył się już ponad dekadę temu, postkomunistyczne gmachy w bloków wciąż ozdabiają martwe, wyblakłe ulice polskich miast. Grupa pracownicza żyje swoim życiem zarabiając marne pieniądze, zaś niektórzy wychowują dzieci, powielają...