Przepełniony wewnętrznym strachem Vox, patrzył w ekran na drony bojowe miażdżone jednym ciosem jak nic nie znaczące wykałaczki. Z trudem przełknął ślinę, jednak nie mógł się tak łatwo ugiąć zwłaszcza, że zaszedł już zbyt daleko w swym planie. Nie miał bladego pojęcia jak Alastor wpadł na jego trop, przecież nie zostawił żadnych śladów, a mała kamera jest praktycznie nie do wykrycia przez tego staroświeckiego jelenia. Na nieszczęście, Radiowy Demon był sprytniejszy niż płaskogłowy przypuszczał.
Kątem oka dostrzegł ruch na granatowej kanapie, gdzie leżała mała sześcioletnia dziewczynka, najwyraźniej powoli już kontaktująca z rzeczywistością.
...
Pokonanie tych małych zabaweczek nie było żadnym wyzwaniem dla tej dwójki. Nieduży wysiłek, zważając na fakt posiadanych przez nich mocy i pozycji jaką zajmowali w rankingu. Dla przeciętnego Grzesznika owszem stanowiły zagrożenie, lecz im nie sprawiły żadnej trudności, właściwie nawet odrobinę pomogły Lucyferowi ukierunkować nieustannie rozpierający go gniew.
- Zniszczyłem więcej od ciebie Bambi - zaczepił swego demona z widoczną w oczach pewnością.
- Jakże naiwnie urocze stwierdzenie Lu Lu - westchnął udając ignorancję, tak naprawdę czerpiąc rozrywkę z tej małej wymiany zdań.
- Jesteś zbyt pewny zwycięstwa? - prychnął.
- Ależ oczywiście, wszak mówimy o mnie. Zawsze jestem pewny wygranej - narcyzm przez niego przemawiał.
- Mhn, jakżeby inaczej - wywrócił znacząco oczami - I tak pokonałem więcej tego badziewia od ciebie - wzruszył beztrosko ramionami.
- Nie twierdzę, że tak nie jest, jednakże mam spore wątpliwości - zauważył.
- Oh wal się! - podsumował mądrze.
- To nie miejsce i czas na przyjemności Luci - otrzepał ubranie.
- Jestem od ciebie potężniejszy. To oczywiste, że wygrałem - wytknął ignorując oczywistą sugestie przez, którą poczuł dziwny wzrost temperatury.
- Nie liczy się ilość tylko jakość - stwierdził.
- Mówisz tak tylko dlatego, że masz mniejszą kupkę - wskazał palcem na starannie ułożoną stertę zniszczonego sprzętu po stronie Alastora, zdecydowanie mniejszą niż ta jego, będąca tuż za nim sięgająca aż do sufitu.
- To nie zmienia faktu, że mam rację - trwał przy swoim podsycając irytację niższego.
- Oj Bambi każdy ma gorszy dzień, nie musisz się aż tak spinać - machnął ręką szczerząc złowieszczo zęby - Ale ja mam o wiele więcej lepszych, bo jestem zajebisty - podsumował.
- Pozazdrościć skromności - zmrużył oczy - Powinieneś zmienić tytuł z "dumy" na "skromność".
Te jakże inteligentną konwersacje przerwał donośny dziecięcy krzyk dobiegający za drzwiami.
- CHARLIE!! - krzyknął Diabeł kierując złowrogie spojrzenie w stronę głosu.
Obaj napięli się jak struny gitary wpatrując w swój cel.
...
Vox nie mógł opanować dzieciaka, który zaczął wrzeszczeć z niewiadomego powodu. No dobrze może groźnie jej wyrwaniem tchawicy nie było najlepszym pomysłem, ale skąd miał wiedzieć, że wywoła taką reakcję. Zwykle przeciętny Grzesznik drżałby ze strachu błagając o litość, jednak od bardzo dawna żadne z nich nie miało styczności z dzieckiem. Głównie ruchali kobiety i facetów w różnym wieku, a ten obszar porzucili już dawno temu, gdy Val zaniechał pomysłu uderzenia w młoda branże. Nie wiedzieli co zrobić z obecnym problemem.
CZYTASZ
Freakin Love [RadioApple] Hazbin Hotel
FanficDwie dziwne, skrajnie różne osobowości. Jednak miłość jest suką i zawsze pojawia się niespodziewanie. Czy się w niej odnajdą?