Song: Adele - Skyfall
Wieczorem nie poruszali tematu słów Hyewon i smutnego zachowania Felixa, które zmartwiło Hwanga. Chłopak mało co się odzywał. Tłumaczył tylko co mają zrobić przed spaniem i tyle. Kolejnego dnia nie było lepiej, piegus cały czas kręcił się koło bruneta ale nie mówił za wiele. Był zamyślony i nie w humorze, co naprawdę cały czas było w głowie Hyunjina.
Wieczorem już nie wytrzymał. Podszedł do chłopka i złapał go za ramię gdy ten szedł do swojej sypialni.
- Napijesz się ze mną? - zapytał, choć spodziewał się odmowy.
- Chętnie. - odparł zmęczonym głosem. Usiadł na kanapie pijąc czerwony napój z kieliszka.
Hwang dołożył do kominka i usiadł obok młodszego. Milczeli zajmując się piciem. Dopiero po chwili odezwał się blondyn.
- Przepraszam, że nie odzywałem się za bardzo do ciebie. Nie zrobiłeś nic złego, właściwie gdyby nie ty nie wiem co bym zrobił.
- Myślałem, że się zaprzyjaźniliśmy. Możesz mi powiedzieć co ci siedzi w głowie, zawsze. - odparł Hyunjin.
- Po prostu nie mogłem zapomnieć o jej słowach.
- Hyewon? - sprecyzował brunet.
- Myhm... - potwierdził i zamilkł. - Nie chciałem stracić w twoich oczach Hyunjin. Mówiła to i była dumna, że mogła powiedzieć coś co mogłoby cię zniechęcić do mnie. - kontynuował.
- Felix... myślę, ze nawet gdybyś był seryjnym mordercą to by mnie nie zniechęciło. Nie interesuje mnie co zrobiłeś, jaki masz stosunek do rodziny, interesujesz mnie ty jako osoba. - westchnął starszy, a blondynowi zaszkliły się oczy.
- Zawsze czułem, że jestem inny. Spotykałem się z dziewczynami w szkole średniej i było okej, ale czegoś mi brakowało. Wtedy pocałował mnie na balu szkolnym chłopak, cholera to było zupełnie coś innego. Nogi ugięły się gdy tylko się do mnie zbliżył, nie mówiąc o pocałunku. Z każdym kolejnym dniem rozumiałem, że jestem homoseksualny. Bardzo długo to ukrywałem. Wiedziałem jaki stosunek będą mieć rodzice, od zawsze wpajali mi różne złe rzeczy do głowy. Moja siostra przyprowadzała do domu chłopaków i byli z niej dumni, a ja wciąż ukrywałem relacje jak się tylko dało. - zaśmiał się sam z siebie. - Zawsze chciałem uciec do Seulu tam ludzie byli bardziej otwarci. W końcu Hyewon przyłapała mnie z jednym chłopakiem. - zamilkł, a w jego oczach błysnęły łzy.
- Nie mów mi, że... - zaczął przejęty Hwang.
- I powiedziała moim rodzicom. - odparł potwierdzając przypuszczenia Hyunjina. - Byli wściekli. Oboje krzyczeli i wyzywali mnie od jebanego bękarta, wstydu rodziny. Ojciec powiedział, że nie ma już syna. I faktycznie zrobił wszystko żeby tak było. Tego samego dnia wyjebali mnie z domu, a jakiś tydzień później dostałem pismo, że zostałem wydziedziczony. - załkał.
Brunet nie potrafił już wytrzymać pozwolił by pojedyncze łzy spłynęły po jego polikach i przyciągnął do siebie pieguską wtulając go w swoje ciało.
- Tu pojawia się moja babcia, matka mojej mamy, z którą zresztą zerwała kontakt po tym wszystkim. - kontynuował. - Przygarnęła mnie. To była starsza kobieta, a bardziej rozumiała i akceptowała mnie niż właśni rodzice. Rozumiesz że nawet czytała artykuły na ten temat? Zawdzięczam jej wszystko. Gdy umarła naprawdę myślałem, że świat mi się zawalił. Zostałem sam. Pytałeś czy nie czuję się samotny? Oczywiście, że tak każdego dnia. Kocham ten dom, ale to nie zmieni faktu, iż jestem sam tutaj. Najgorszy był pogrzeb i odczytanie testamentu. Babcia dała mi wszystko. Wszystko co należało do niej było moje i wtedy się zaczęło. To był dzień kiedy moje poczucie własnej wartości przestało istnieć.
- Co masz na myśli? - wydukał starszy.
- Kiedy usłyszeli, że cały spadek jest mój, wpadli w paranoje. Przy wszystkich przy ludziach krzyczeli moja siostra, mama, ojciec. On to już w ogóle się nie hamował. Oskarżył mamę o zdradę, wrzeszcząc, że mnie tak obrzydliwa, brzydka osoba nie może być jego potomkiem. Że nikt w rodzinie nie ma piegów, że ten spadek nie jest mój. Najchętniej wymazałbym ten dzień z pamięci. Pamiętam jak podeszła do mnie siostra i po prostu uderzyła mnie z całej siły w twarz. Kurwa Hyun co ja robie nie tak? Chciałbym po prostu wymazać to z pamięci, znów myśleć o sobie dobrze i po prostu być szczęśliwym.
Obnażył się z wszystkiego. Pokazał brunetowi wszystko. Nie był pewny jego reakcji. Nie był pewny niczego. Na pewno nie spodziewał się ciepłej dłoni na swoim policzku i gorzkich łez Hwanga.
- Jesteś dzielny, wiesz? Cholernie dzielny. - wyszeptał ciemnowłosy. - Tyle bym dał, żeby być przy tobie w tych chwilach, żebyś nie był sam.
- Dałeś mi wystarczająco dużo radości przez te wszystkie dni.
- Zasługujesz na więcej. - wyznał starszy.
Pogłaskał lekko jego polik. Nie potrafił znieść zrezygnowanego spojrzenia chłopaka.
- Jesteś piękny. Nie widziałem nikogo piękniejszego od ciebie. Zapierasz mi dech w piersi, zrobiłeś to już wtedy, gdy pierwszy raz zobaczyłem cię w progu. Nikt nie rozśmiesza mnie jak ty, nikt nie ma tak dobrego serca. Jesteś idealny Felix. Niczego ci nie brakuje. - mówił cicho, patrząc jak spojrzenie blondyna się zmienia.
Byli bardzo blisko. Pewnie gdyby nie alkohol i silne emocje, nie dopuściliby do tego. Młodszy nie odzywał się, spojrzał na pełne wargi, by znowu wrócić do ciemnych oczu. To samo robił Hwang. Nie wiedział na którym widoku się skupić. Oboje potrzebowali bliskości, więc nie było to zdziwieniem, gdy w tym samym momencie zdecydowali się by zrobić krok i złączyli swoje usta.
To puściło jakieś hamulce i ich pierwsze słowa „nie jesteś w moim typie, nie zamierzam się do ciebie dobierać" poszły w niepamięć. Pojedyncze łzy mieszały się ze sobą, ale oboje byli zbyt zajęci sobą. To z każdą kolejną minutą szło dalej, otarcia ich warg były bardziej elektryzujące, niechlujne jakby w pośpiechu. Kwestią czasu było kiedy młodszy wylądował okrakiem na udach bruneta, nawet na moment nie odsuwając się od siebie.
Dłonie coraz śmielej przesuwały się, po rozgrzanych ciałach, a uśmiechy coraz częściej przebijały się przez pocałunki. Lee naprawdę tego potrzebował. Chciał kogoś blisko. Zdawał sobie sprawę, że Hyunjin nie przekroczy granicy, bez jego zgody. Dlatego to on był pierwszym, który zaczął odpinać guziki jego koszuli.
- Lee... - mówił pomiędzy pocałunkami. - Lee nie musimy tego robić.
Troszczył się o niego nie chciał mu robić krzywdy. Nie chciał być powodem niczego złego w jego życiu.
- Potrzebuje cię dzisiaj bardzo. Nie zostawiaj mnie teraz. - wydukał spanikowany piegus.
- Nigdy cię nie zostawię. - rzucił starszy, a potem już nic się nie liczyło.
Pozostały tylko drżące z podekscytowania dłonie na rozpalonych ciałach, urywane oddechy, trudna podróż po schodach zwieńczona głośną symfonią w sypialni pod dużym baldachimem. Tej nocy nie liczyło się nic więcej, poza rozmarzonym uśmiechem piegusa, który z czułością scałowywał Hyunjin.
CZYTASZ
𝒗𝒊𝒍𝒍𝒂𝒈𝒆 𝒃𝒐𝒚 𝒂𝒔𝒑𝒊𝒓𝒊𝒏𝒈 𝒕𝒐 𝒍𝒐𝒗𝒆 / hyunlix
Fanfic„Lubię jesień... Jesień jakby usprawiedliwia depresję, jesienią nie trzeba być młodym, zdrowym, aktywnym jak latem, jesienią można sobie popłakać, jesień to pora ludzi samotnych." - Paweł Pollak „Gdyby rok schowany był w zegarze, jesień byłaby magic...