Duncan, Marve i reszta załogi wrócili do portu. Załoga miała przez następne kilka dni rozładowywać i załadowywać statek, więc Duncan mógł spędzić trochę czasu zwiedzając miasto. Wrócił więc na statek właściwie jedynie po pieniądze, a później udał się do centrum Dezby.
Spacer po mieście uświadomił mu jak dalekie od prawdy są opowieści o Dezbie krążące po starym kontynencie. Miasto to, choć zdecydowanie większe niż większość siedlisk które istniały obecnie w Europie i o wiele bardziej rozwinięte, miało wiele innych problemów. Przechadzając się po centrum miasta Duncan zauważył wiele technologii których wcześniej nie widział w Europie. Przede wszystkim zdawało się, że Dezbie faktycznie udało się w pełni odzyskać dostęp do elektryczności. Było to widać we wszechobecnych neonowych szyldach, działającej sygnalizacji świetlnej czy jeżdżących miejskich pociągach elektrycznych. Elektryczność była też używana do zasilania samochodów, które poruszały się po ulicach miasta. Z początku Duncanowi wydawało się że jest ich niewiele w stosunku do ilości domów i ludzi poruszających się piechotą, jednakże ilość samochodów zwiększyła się gdy Duran zbliżył się bardziej do ścisłego centrum miasta. Zmienił się też wygląd jego otoczenia. Budynki w ścisłym centrum były o wiele bardziej zadbane, miały ogrody, parkingi, podświetlane futurystyczne fontanny, a ich okna, nawet te na najwyższych piętrach, były czyste. Duran stwierdził, że ścisłe centrum miasta wygląda właściwie jakby prawie wcale nie było dotknięte problemami reszty świata. Jedynym, po czym można było poznać że nadal jest się na tej samej planecie, byli ludzie których Duncan co jakiś czas mijał. Większość z nich siedziała na chodniku, w brudnych, obdartych ubraniach, trzymając w rękach plastikowy kubek, lub tabliczkę z napisem „Pomóż mi". Co jakiś czas ludzie ci, byli przeganiani przez patrolującą ulice firmę ochroniarską. Zdawało się, że ochroniarze nie chcieli żeby ci ludzie byli widziani przez mieszkańców centrum, ponieważ odganiali ich głownie gdy ktoś wychodził z jednego z modernistycznych wierzowców.
Wśród ludzi żebrzących na ulicy Duncan dostrzegł młodą dziewczynę ubraną w za dużą męską kurtkę z naszywkami, która wyrywała się jednemu z ochroniarzy. Udało jej się zwinnie uciec z jego uścisku i pobiec w kierunku pobliskiej stacji pociągu. Ochroniarz pobiegł za nią krzycząc:
- Wracaj tu gówniaro!
Duncan postanowił zatrzymać ochroniarza. Myślał, że dziewczyna jest sama i przerażona, i że zapewne pobiegła na stację żeby pojechać pociągiem do domu, a ochroniarz i tak chciał ją po prostu przegonić, żeby nie zakłócała idealnego obrazu centrum miasta. Wszedł więc na tor jego biegu i podłożył mu nogę. Ochroniarz przewrócił się, roztrzaskując sobie nos o betonową płytę.
- Przepraszam, nie zauważyłem Pana - powiedział Duncan udając niewinnego
Ochroniarz wstał otrzepując kolana z pyłu.
- I tak bym jej nie dogonił, za szybka jest skubana. Z resztą, ważne że już jej tu nie ma. Marius jestem. Marius Trevor.
- Duncan. Duncan Duran.
- Nie widziałem cię tu wcześniej Duncan, jesteś nowy?
- Mój przyjaciel jest marynarzem i poprosił mnie o pomoc, więc przypłynąłem razem z nim. Dzisiaj przybiliśmy do poru.
- Czekaj czekaj, czyżbyś to ty był tym słynnym pogromcom hybryd którego miano tu sprowadzić?
- Nie powiedziałbym że słynnym, ale tak, przepłynąłem zabijać hybrydy. - odparł Duncan, czując się nieswojo z takim komplementem.
- Mam nadzieję, że jesteś tak dobry jak mówią plotki, bo mamy tu na prawdę dużo hybryd. Najbardziej niebezpieczbe są obrzeża miasta i plaże blisko portu. Dlatego najbogatsi i najbardziej wpływowi ludzie mieszkają tutaj, w centrum. W ten sposób starają się uniknąć niebezpieczeństw. Do niedawna udawało im się to całkiem nieźle, ale ostatnio nawet tu zaczynają przychodzić ci okropni mieszńcy. - Marius zamilkł na chwilę a jego twarz zastygła w posępnym wyrazie. Za chwilę jednak spojrzał na zegarek, a jego oczy odzyskały blask. - No, - odezwał się - już prawie dziewiąta, czas na wieczorny obchód i zmianę warty. Żegnaj Duncan. - mówiąc to uścisnął mu energicznie dłoń i odszedł kilka kroków. Potem jednak stanął i obrócił się w stronę Duncana.
- A i jeszcze jedno. Gdybyś potrzebował przewodnika, zgłoś się do mnie, znam to miasto jak własną kieszeń.
- Dzięki, na pewno będę pamiętał.
CZYTASZ
Świat Nocy
Science FictionŚwiat Nocy, to postapokaliptyczny, dystopijny świat, w którym prawo nie istnieje, a ludzkość sięgnęła dna. Każdy dzień jest tutaj walką o przetrwanie. W tym świecie bractwo Czarnych Lwów, to jedyna nadzieja.