(POV KOKICZA)
Była już druga lekcja. Nooo- dla mnie to pierwsza, ale mniejsza z tym! Shuichi przez cały ten czas patrzył tylko na tablicę albo na wykładowcę.... NUUUDYYY!
Ja za to rozmyślałem jak będę go nazywać. Saihara? Nie, zbyt oklepane. Shuichi? Zwyczajne, przeciętne, ale w ostatniej ostateczności może kiedyś użyje. Chociaż w sumie nie, czekaj, jakby się tak zastanowić, to może pasowałoby mu Saihara-chan? Hmmm... Nawet nawet, ale to nie to. Znajdę coś lepszego, bo trochę zbyt uwuśnie jak na emoska...
Hmm... Coś co zaczyna się jak jego imię... Shu... Shu... A może po prostu Shu? :0
Nie no ja to jednak jestem geniuszem. (No bardziej to gejuszem.)
Nagle z transu wybudził mnie Shuichi, lekko szturchając mnie za ramię. Przy tym szeptał coś do mnie.- K-Kokichi? Halo, ziemia...
- Oh, coś mnie ominęło, Shu?
- "Shu"?
- Nie podoba ci się..? :'0
Spojrzałem na niego z słodką, smutną minką, z wielkimi maślanymi oczami. No wiecie, kto by mógł się oprzeć takiej słodyczy jak ja? Oprócz tego, że jestem złowieszczo złowieszczy, potrafię też być uroczy~
- Może być... Nawet jest w porządku...
- Aww, Shu~! Jak uroczo z twojej strony..~
Dobra, cel: poderwać emosa, ale tak, żeby nie pomyślał że jestem gejem. Ło kurwa- no to ciężko będzie. Imagine próbować kogoś poderwać, tak, żeby się zorientował że to podryw, ale jednocześnie nie...
Na szczęście jestem taki wybitny, że przecież kto jak nie ja?- Uroczo..?
Chwila, czy on się zarumienił dlatego że twierdzę że jest słodki, czy dlatego, że JA tak twierdzę? Hm... Ciężko stwierdzić, ale w każdym razie na pewno coś to znaczy. Coś czuję, że dobrze się dogadamy, a "bawienie się" nim w ten sposób może być dosyć ciekawe.. znaczy nie zamierzam się bawić jego uczuciami, bo nawet jeśli jestem w pewnym sensie złą osobą, nie zamierzam robić czegoś takiego.
- Może tak powiedziałem, a może nie? A co jeśli tak, ale to było kłamstwo~? Nishishi~
- Eeemm..?
Oj, chyba nauczyciel zauważył, że gadamy, hehe-
- Chłopaki, nie gadajcie tam z tyłu, jak już chcecie się umówić, to po lekcjach.
Aż korciło, żeby powiedzieć coś w stylu "oczywiście, z wielką chęcią bym się z nim umówił", choćby w formie żartu, czy coś-
Kiwnąłem tylko głową, i przytaknąłem.- Tak proszę pana-
Czasem jednak tak kusi, żeby powiedzieć coś więcej... "Mhm, mhm, ta ta kurwa, już to widzę." Nie no, wyjebaliby mnie ze szkoły, a ja przecież dopiero co zacząłem tutaj chodzić, to po pierwsze...
A po drugie, muszę jakoś spróbować przypodobać się temu chłopakowi, choćbym miał grać dobrą minę do złej gry; on jest jedyną osobą, która wydaje się rzeczywiście nie mieć złych intencji i czuję, że on po prostu chce być dla mnie szczerze miły. Nie z przymusu, nie dlatego, że jest mu mnie szkoda, nie dla swoich własnych korzyści; po prostu zdecydował się tak po prostu do mnie zagadać....
Tak sobie rozmyślałem, aż uświadomiłem sobie że nie mogę się jeszcze tak wczuwać, jakby niewiadomo jak mnie lubił, w końcu znamy się dopiero pierwszy dzień, nie wiadomo czy to w ogóle wypali...
Serio, ja czasem jestem taki żałosny.
Powinienem stanowczo przestać przywiązywać się do osób, które dadzą mi tylko małą krztynę atencji, tak jakby to oznaczało, że ta relacja jest niewiadomo jak ważna i poważna dla obu stron.Moje kretyńskie przemyślenia przerwał dzwonek, no cóż. Nawet nie zauważyłem, kiedy lekcja minęła.
Wszyscy zbierali się z klasy, część wyszła szybciej, część wlekła się do wyjścia jak ślimaki, a mi się po prostu nie chciało wychodzić, więc położyłem głowę na ławce.
Stwierdziłem, że nie mam nawet po co wychodzić, a i tak nie muszę, bo mamy dwie godziny polskiego pod rząd, w tej samej sali, z tym samym nauczycielem, a on nie ma dyżuru, więc mogę całe jebane dziesięć minut przeleżeć praktycznie sam, w ciszy....
Jak już wtuliłem swoją głowę w moje ręce, tak, żeby leżąc było mi jakkolwiek wygodnie na tym zimnym, w chuj niewygodnym, nie praktycznym podłożu zwanym biurkiem; niespodziewanie poczułem że ktoś mnie szturcha.
Ze względu na dosyć nieprzyjemne wspomnienia z moich wcześniejszych szkół, i tego, że nie byłem tam za bardzo lubiany, od razu lekko mną wstrząsnęło, i odchyliłem moją głowę gwałtownie do tyłu.- Wah-
To był.. Shuichi? Zauważył, że nie wychodzę? Zależy mu, czy co?
Oprócz tego, że szczerze było mi trochę głupio, że przez moje złe skojarzenia z zaczepianiem mnie, pokazałem część swojej słabej, żałosnej strony, ale no cóż, będę udawać, że to tak specjalnie, czy coś.
I tak mi uwierzy, bo on nie wie, że jestem nikim innym, niż po prostu zwykłym, plugawym kłamcą.- Em.. Ouma? Wszystko w porządku..? Nie wychodzisz na przerwę?
- Co? A, przerwa- Nie chce mi się do końca, wygodnie tu.
Coś przyszło mi na myśl...
Patrząc mu prosto w oczy, uśmiechnąłem się, jakby złowieszczo.- Chyba, że aż tak nalegasz, to może pójdę~ Neeheehee~
Mój uśmiech już nie był tylko udawany, żebym sprawiał wrażenie usatysfakcjonowanego przekomarzając się z nim; teraz byłem szczerze nawet szczęśliwy, bo Saihara-chan się przez chwilę zarumienił, a później uśmiechnął mówiąc do mnie z lekkim śmiechem w głosie.
- No wiesz, to nie tak, że "musisz" ze mną iść, po prostu nie widzę potrzeby, żebyś siedział tu przez dziesięć minut nic nie robiąc...
On.. naprawdę nie chciał, żebym był sam..? Chciał żebym wyszedł z klasy, ale nie tylko po to, żeby siedzieć na korytarzu, czy coś; on chciał, żebym ja wyszedł z nim. Z nim.
A potem ludzie i tak nie wierzą w miłość od pierwszego wejrzenia!
★★★
(Draft z 21.12.2023)
Nie, rozdziały nie będą miały mniej więcej równej długości, bo lepiej mi się pisze po prostu wtedy, kiedy piszę dopóki nie widzę potrzeby skończyć rozdziału-
(Funfact: Pierwszy rozdział i część drugiego były pisane gdzieś około pierwszej połowy, a drugi, czyli ten kończę prawie w wigilię-)
ヾ(・ω・*)ノ(Update z 7.10.2024)
Guys będzie coraz lepiej at some point obiecuje 🙏🙏 chociaż w sumie może tak źle nie jest
A i tak swoją drogą prawie ZAPOMNIAŁOM że jest poniedziałek sorry jestem chore :(({966 słów}

CZYTASZ
×[Saiouma] ★ Z tobą mogę być szczery.×
FanficKokichi zazwyczaj był dosyć kłamliwą osobą, niekoniecznie z czystej złośliwości.. czasem po prostu bał się spojrzeć prawdzie w oczy, tym bardziej ukazać ją komuś innemu... Chłopak zmagał się z pewnymi problemami, ukrywał to, jednak pewna osoba w jeg...