Chapter 12

412 34 156
                                    

Dla ZuzaWariat (nie zajeb mi jeszcze naszego kochanego delikwenta od gróźb ani tym bardziej mnie peeposhy)

❛ ━━・❪ MONTANHA ❫・━━ ❜

           Właśnie stałem oparty o Corvettę pod Pacyfikiem, przysłuchując się negocjacjom. Pisicela mnie znowu wkurwił, bo padało od samego rana, ale on kurwa sobie postanowił że nie będziemy siedzieć w samochodzie bo PD to nie pizdy i wytrzymamy. Co prawda był to lekki i drobny deszczyk, ale mimo wszystko mundur zaczynał mi powoli przemakać.

             W pewnym momencie wyjąłem telefon i napisałem szybkiego SMS-a do Erwina.

Ty [9:57]
To ty robisz tego pacyfika??

Rzepek❤️ [9:58]
Nie a co

Rzepek❤️ [ 9:58]
A jest jakiś?

Ty [9:58]
Jest i tak tylko pytam

             Upewniłem się, że nikt nie patrzy mi w telefon i napisałem kolejnego SMS-a.

Ty [9:58]
Prawdopodobnie będę U1 to bym przypadkowo sie wyjebał na ścianie czy coś

Rzepek❤️ [9:58]
Ooo słodko

Rzepek❤️ [9:59]
A co wątpisz w umiejetnosci carbo??

Ty [9:59]
No nie bo nigdy was na pościgu nie załapalismy

Rzepek❤️ [9:59]
To teraz się postaraj i zlap skurwysynów

Rzepek❤️ [10:00]
Wierzę w ciebie :3

Ty [10:00]
Słodko

Ty [10:00]
Muszę już lecieć negocjacje się koncza kocham cie <3

Ty [10:00]
Odezwę się po poscigu

Rzepek❤️ [10:00]
Uważaj na siebie <3

             Z uśmiechem na twarzy z powrotem schowałem telefon do kieszeni munduru, upewniając się że nie wypadnie.

             — Skończone, dobrze poszło. — powiedział Hank, wracając z negocjacji. — Typ totalnie nie umiał negocjować. Zgadzał się na wszystko co zaproponowałem.

             — Nieźle, a ja się dziwię czemu mamy tak łatwo. — parsknąłem.

             Po ustaleniu wszystkich unitów ustawiliśmy się, gotowi do pościgu. Ja z Hankiem byliśmy U2. Stwierdziłem, że schowam ego do kiesze... Znaczy się do bagażnika, bo do kieszeni się nie zmieści, i oddam mu kierownicę, bo prowadzi znacznie lepiej i wprawniej niż ja.

             Gdy daliśmy zielone światło samochód napastników ruszył z piskiem opon. Był tylko jeden, a nie dwa jak zazwyczaj, bo napastników było czterech. W dodatku byli słabo uzbrojeni patrząc na to, że napadali na największy bank w mieście, mieli jedynie pistolety. Przez to również nie był na miejsce powoływany SWAT. Zazwyczaj było koło 10 zakładników, 6 napastników z długimi, twardzi negocjatorzy, profesjonalni driverzy jako kierowcy, no i hackerzy którzy opierdzielali cały banczyk jak małego batonika, w chwilę i bez żadnego problemu. Czyli mam na myśli Carbonarę, Davida, Vasqueza, Erwina, Laboranta i ogólnie ich ekipę. Każdy w Zakshocie się w czymś specjalizował.

He's mine • MORWIN IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz