𝐏𝐀𝐑𝐓𝐍𝐄𝐑𝐒 𝐈𝐍 𝐂𝐑𝐈𝐌𝐄

141 14 82
                                    

Dopóki śmierć nas nie rozłączy❞.

Romantyczne słowa, prawda? Z jakiegoś powodu są one przecież częścią przysięgi małżeńskiej. Deklarują one wieczną miłość i zaufanie między dwoma osobami, które rozdzielić może wyłącznie odejście z tego świata. Doprawdy, wspaniała wizja!

W przypadku Nagumo Haruyi i Suzuno Fuusuke miały one jednak zgoła inne zastosowanie.

U tej dwójki chodziło o biznes. Biznes wątpliwy, a nawet nielegalny, ale wciąż – biznes. Może niektórzy nie nazwaliby pracy w półświatku wymarzonym sposobem zarabiania, ale nie oni.

Kontakt do Chaosu, bo takim właśnie pseudonimem posługiwali się w szemranym towarzystwie, zdobyć było stosunkowo łatwo. Wystarczyło popytać o dwóch takich, którzy podejmą się wszystkiego. Dostawało się wtedy wskazówki, w jaki sposób do nich dotrzec, najczęściej w postaci mapki skreślonej na drugiej stronie reklamującej okoliczny market ulotki. Podążając za instrukcjami, docierało się do podupadłej kamienicy, z której drzwi odchodziła farba, a okna na dolnym piętrze nigdy się nie domykały. Zazwyczaj pojawiało się wtedy zwątpienie, które starano się odpędzić myślą, że faktycznie, wygląda to na mieszkanie przestępców.

Taką właśnie drogę przebył ich dzisiejszy zleceniodawca.

Widok, który zastał, wzbudził w nim mieszane uczucia. Słyszał jednak, że Chaos jest jedyny w swoim rodzaju – szybki, głośny, i niewiarygodnie wręcz... naiwny. Zapukał do drzwi.

─── ⋆⋅⚔︎⋅⋆ ───

— Kurwa! — Zaklął Nagumo, słysząc, że mają gościa. Siedział na pralce, w której bębnie schował właśnie kilkanaście sztuk identycznych pistoletów, i bandażował paskudną ramę na udzie. Dorobił jej się w trakcie sprzeczki z o głowę większym właścicielem baru, któremu chyba nie spodobało się, że wybrali jego lokal jako miejsce rozprowadzania nielegalnego towaru. Przedsięwzięcie okazało się sukcesem, i kilka dni po bijatyce wykupili cały ten nieszczęsny bar, a biorąc pod uwagę, że żaden z nich nie miał doświadczenia w zarządzaniu, budynek był teraz wystawiony na sprzedaż za atrakcyjną cenę. Rana wciąż mu jednak dokuczała.

— Jestem teraz zajęty. — Suzuno nawet nie pofatygował się, żeby wstać, wciąż siedział na kanapie, przeglądając programy w telewizji. Za pieniądze z ostatniej akcji powinni wykupić więcej kanałów, a nie jakiś stary, nędzny lokal należący do debila, który postanowił wdać się z nimi w bójkę.

Pukanie ponowiło się, tym razem bardziej zniecierpliwione, i na skutek dalszych przekleństw współtowarzysza, Suzuno rzucił pilot gdzieś na stolik, i kilkoma krokami przeszedł do korytarza. Mocnym szarpnięciem otworzył drzwi.

— No? — Zapytał znudzonym głosem, opierając się o framugę w sposób, który nie pozwalał przybyszowi zajrzeć do mieszkania. Dobrze to ukrył, ale wygląd mężczyzny trochę go zaskoczył. Ich zwyczajowi klienci byli raczej niepozorni, wątli i słabi fizycznie. Gdyby tacy nie byli, sami podejmowaliby się wszystkich robót. Ten tutaj zupełnie tamtych nie przypominał. Zadbana fryzura, równy zarost, wyglądający na drogi garnitur i zimne, przeszywające oczy. Nieczęsty widok w tych progach.

— Mam ofertę pracy dla Chaosu. — Jego głos nie zadrżał choćby przez chwilę. Kolejna oznaka tego, że był inny. A inni mieli w zwyczaju płacić więcej. Współwłaściciel mieszkania (jak i całej kamienicy) odsunął się w końcu od drzwi, robiąc przejście, i machnął ręką, każąc nieznajomemu wejść do środka.

Gdy tylko usłyszał rozmowę przy drzwiach, Nagumo szybciej zacisnął bandaż, i opłukał ubrudzone zaschniętą krwią dłonie. Szybko przeniósł się do salonu – lub pokoju głównego, nazewnictwo było kwestią gustu – gdzie Suzuno zdążył już zaprowadzić przybysza. Rzucił się na kanapę, tuż obok przyjaciela.

𝐏𝐀𝐑𝐓𝐍𝐄𝐑𝐒 𝐈𝐍 𝐂𝐑𝐈𝐌𝐄 | Inazuma Eleven OneShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz