~6~

17 3 4
                                    

AleksandraMaterkowsk
Piosenka:
Rhinestone eyes - The Gorillaz

- Ostatni widok na dziś: plaża Artificial, na brzegach Malé - mówi William, i odtyka mi oczy. - To jeden z widoków na twoim magnesie.

Kiedy otwieram oczy, zapiera mi dech w piersiach. Dookoła siebie dostrzegam skąpaną w półmroku plażę otoczoną ciemnymi, kulistymi skałami. Miejsce jest gdzieniegdzie oświetlone, co sprawia, że jest jeszcze piękniej. Wyjmuję automatycznie telefon i robię zdjęcie plaży. Wiem, że to będzie ten widok, który zostanie w moim umyśle na zawsze, i już nigdy nie będzie chciał się z niego wydostać.

Patrzę na przejrzystą plażę, która dosłownie sprawia, że czuję definicję szczęścia po raz pierwszy w życiu. Zdejmuję powoli bluzkę, chcąc wejść do wody. Chłopak uważnie mnie obserwuje, choć tego nie widzę, to mogę to poczuć na moim ciele. Uśmiecham się delikatnie, po czym zdejmuję spodnie i klapki, aby wejść do wody. Tym razem jestem do tego w pełni przygotowana, ponieważ rano ubrałam pod spód strój kąpielowy. Chłopak przez moment nie rusza się z miejsca, po czym również się przebiera. Moje nogi od razu smagają delikatne fale wody, na co się uśmiecham. Wchodzę nieco głębiej, i delikatnie chlapię swoje ramiona i uda, aby przyzwyczaić się do temperatury wody, która nie należy do najcieplejszych. William zdejmuje okulary i wchodzi do wody za mną. Dostrzegam znów ten tors, który od początku uważam za atrakcyjny. Zauważam nawet na jego lewej piersi tatuaż, a dokładniej jakiegoś ptaka. Nie chcę go pytać, o co chodzi, więc bez zbędnego gadania zanurzam się w wodzie. Chłopak zanurza się zaraz po mnie i płynie nieco dalej.

- Chodź ze mną - mówi, wystawiając rękę w moją stronę.

- Niech będzie - wzdycham teatralnie, łapiąc go za rękę.

Nurkujemy razem pod wodą i oglądamy piękno znajdujące się w niej. Widzę piach, gdzieniegdzie kamienie, a także muszlę. Wynurzam się z wody, i klepię chłopaka po plecach, na co ten również przestaje nurkować i patrzy prosto na mnie.

- Pod wodą widziałam zajebistą muszelkę. Poczekaj, muszę ją wziąć - oznajmiam, na co chłopak chichocze kpiąco.

- Nie potrzebujesz muszelki. To ty nią jesteś - szepcze, na co ja lekko go popycham.

- Przestań wyśmiewać się z mojego imienia - warczę, po czym zanurzam się z powrotem.

Kątem oka dostrzegam tą samą muszlę, która mi mignęła, kiedy razem nurkowaliśmy. Podpływam szybko na dół i patrzę na piękną, błyszczącą, białą muszlę. Natychmiast łapię ją w dłonie i wypływam na powierzchnię, patrząc na to, co właśnie wyłowiłam z wody. Muszla w świetle księżyca wygląda dwa razy lepiej. Obracam nią wokół jej osi, przyglądając się każdemu jej szczegółowi. Dokładnie obmywam ją w wodzie, po czym raz jeszcze patrzę na muszelkę. Wypływam na powierzchnię i chowam mój łup do torebki zostawionej na brzegu. William podpływa do mnie i obserwuje bacznie każdy mój ruch, śmiejąc się delikatnie.

- A ty? Dlaczego się śmiejesz? - pytam, wywracając oczami.

- Bo zachowujesz się jak dziecko - szepcze, a do mnie znów dociera ten, niestety, ładny zapach cynamonu i męskiego dezodorantu.

- Teoretycznie jeszcze nimi jesteśmy - mówię z nutą jadu.

William się śmieje, po czym płynie dalej. Chowam muszlę i postanawiam do niego dołączyć. Dryfuję po wodzie, patrząc na rozciągającą się przede mną panoramę wieczornego nieba, co zapiera mi dech w piersiach. Czuję, że w moje włosy wsiąka malediwska woda, ale kompletnie mi to nie przeszkadza. Patrzę z radością na gwiazdy migające gdzieniegdzie przed oczami po niebie. Przerywa mi jednak to męczące uczucie głodu. William prawdopodobnie słyszy to, że cholernie głośno burczy mi brzuch, więc do mnie podpływa i próbuje zagadać:

Room (15+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz