Opanowała mnie złość. Ponownie w domu? To była jakaś kpina.
— Ten rozpierdolony budynek nazywasz moim domem? — prychnęłam. — nie żartuj sobie. To miejsce już lata temu przestało nim być.
Nie okazywałam ani strachu ani szacunku, bo na żaden z nich nie zasłużył. Nie ode mnie, doskonale wiedziałam, dlaczego tu byłam.
— Wyrosłaś na piękną i inteligentną kobietę, Crystal — aha, czyli teraz chciał mnie wziąć na komplementy. Nic z tego. — dokładnie tak, jak chciałem.
— To jedyne, czego możesz ode mnie chcieć — odparłam. — więc lepiej się naciesz. Nie myśl sobie, że nie znam powodu, dla którego kazałeś Umbridge mnie tu sprowadzić. Nie zostanę Śmierciożercą.
Patrzyłam twardym wzrokiem w zaskoczoną twarz Iwana Devil'a. Nie zdążył odpowiedzieć, bo do pomieszczenia weszła osoba, którą chciałam spotkać tu najmniej. Jego twarz była biała, jak kreda. Czerwone ślepia przeszywały mnie na wskroś, podobnie jak wykrzywione w uśmiechu usta. Nie bałam się, nie byłam zła. Po prostu obojętna.
— Crystal Devil — głos, którego użył do wypowiedzenia mojego imienia i nazwiska mógł przyprawić nie jedną osobę o ciarki. Pomimo, iż starałam się trzymać, to czułam że wzdłuż mojego kręgosłupa przemknął prąd. Nie wzdrygnęłam się. — miałem nadzieję, że w końcu cię spotkam. W czarodziejskim świecie jesteś znana prawie tak bardzo jak ja.
— Nie zaprzeczę — odpowiedziałam. Mój głos był pewny, co zdziwiło chyba nawet samego Riddle'a. — sława jednak zdobyta w taki sposób nie ma żadnej wartości. Nie jest mi niezbędna do życia.
W pomieszczeniu zapadła cisza. Nikt z pewnością nie spodziewał się takiej odpowiedzi, więc mogłam teraz liczyć na każdy możliwy scenariusz. Nigdy jednak nie należałam do strachliwych osób, więc nie czułam lęku. Raczej zainteresowanie reakcją czarnoksiężnika. Jego kąciki ust uniosły się do góry. Odblokował drzwi pokoju i gestem ręki mnie przepuścił. Bez zbędnych słów z lekką podejrzliwością wyszłam cały czas obserwując dwójkę mężczyzn. Młody Riddle coś mruknął do mojego ojca, który po chwili się deportował. Poprowadził mnie w głąb dobrze mi znanego korytarza i otworzył ostatnie na lewo drzwi. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym niby nic się nie zmieniło, a jednak zmieniło się wszystko. Regały, biurko, meble to wszystko zajmowało właściwe memu wyobrażeniu miejsce. Były jednak puste, nijakie, pozbawione swego celu. Zupełnie jak ja, po prostu egzystowało.
— Poznajesz to miejsce, Crystal? — usłyszałam. — to twój pokój. Odczuwasz wracające wspomnienia?
— To BYŁ mój pokój — zaznaczyłam. — owszem, poznaję to miejsce. Nie zamierzam jednak silić się na sentymenty, bo już dawno zrozumiałam, że ten budynek nie jest bliski mojemu sercu. Nie warto tracić czas na przeszłość, jeśli w rękach trzyma się przyszłość.
W czerwonych oczach widziałam coś na kształt uznania, ale równie dobrze mogłam się pomylić. Musiałam zachować ostrożność, bo znalazłam się w dość niecodziennej i trudnej sytuacji.
— Przypominasz mi mnie w twoim wieku — mruknął. Stała czujność, Crystal, pamiętaj. — też nienawidziłem mojego ojca. Matki nigdy nawet nie poznałem, ale wiedziałem jak była słaba. Zbyt słaba, żeby chcieć mnie wychować. Stałem się czarodziejem, którego dzisiaj znają i boją się wszyscy. Oprócz ciebie i Dumbledore'a. Ty czujesz odrazę, chociaż zdajesz sobie sprawę z naszego podobieństwa.
Znałam już wcześniej historię Voldemorta. Mimo nienawiści rozumiałam go, bo sama przeszłam przez podobne piekło. Ja jednak miałam wokół siebie ludzi, którzy mi pomogli. Nie byłam sama, a Tom Marvolo Riddle był sam. Nie miał do kogo się zwrócić, a taka samotność okazała się dla niego destrukcyjna. Podobieństwo między nami polegało na tym, że oboje straciliśmy rodziców. I właśnie dlatego nasuwało mi się pewne pytanie.
CZYTASZ
Czarnowłosa wila | Theodore Nott
Fanfiction" - Crystal Harper Devil - jego donośny głos odbił się od ścian wracając do mnie ze zdwojoną siłą. - w tej chwili rozkazuję ci odwrócić się i mnie wysłuchać! - Devil-Black - odpowiedziałam spokojnie odwracając się w stronę mężczyzny. Nastała chwila...