AleksandraMaterkowsk
Piosenka:
Hold on - Chord OverstreetBudzę się z pulsującym bólem głowy. Obok mnie znajduje się biała koperta. Od razu budzi się we mnie moje wewnętrzne podekscytowanie, i rozrywam jej brzegi. W kuchni słyszę szelest, co oznacza, że William chyba coś smaży. Rozglądam się wokoło i orientuję się, że od kiedy tylko wróciliśmy do hotelu, spałam do wieczora. Zauważam rozłożoną zasłonę, co oznacza, że William na pewno tu był. I wtedy właśnie orientuję się, kto podrzucił mi na szafkę nocną tą dziwną kopertę.
Czym prędzej wysypuję zawartość, ignorując ostry ból brzucha po szalonej imprezie, a kiedy zauważam mój telefon, jestem zdziwiona. Wpisuję hasło, po czym orientuję się, że William wsadził do mojego przezroczystego etui napis: Spójrz na zdjęcia :)
Czym prędzej wchodzę w galerię, po czym dostrzegam coś, co automatycznie wprowadza mnie w panikę. Zauważam zdjęcia mnie tańczącej wśród ludzi, z tym szczerym uśmiechem, którego tak rzadko wykorzystuję. Na połowie fotek widzę różne drinki w mojej prawej ręce, aż w końcu trafiam na to będące definicją moich najgorszych koszmarów. Siedzę przy ławce, i zajadam ciasto czekoladowe. Moje wargi są ubrudzone ciemnym kremem, a w oczach widzę tylko i wyłącznie tą głupią beztroskę.
Czemu tyle wypiłam? Co jest ze mną nie tak!? Dlaczego nie pomyślałam o konsekwencjach!?
Wstaję i od razu patrzę na swoje uda i brzuch, które wydają się być dwa razy większe niż nad ranem. Nie myśląc o niczym dwa razy, wybiegam jak z procy z pokoju, szukając łazienki. William najwyraźniej mnie nie widzi, ponieważ ogląda jakiś serial na telewizji i nawet mnie nie wita. Wchodzę do łazienki i nawet nie świecę światła. Nie chcę patrzeć na to obrzydliwe ciało, póki czegoś z tym nie zrobię. Podchodzę pośpiesznie do toalety, i wzdycham głęboko. Bez zastanowień wsadzam dwa palce do gardła, chcąc wywołać wymioty. Po paru sekundach to się udaje. Jeszcze przed tym włączam wodę od prysznica, aby zagłuszyć wszelkie odgłosy, i już po momencie wszystko, co zjadłam, ląduje w toalecie. Krztuszę się łzami, chcąc jak najszybciej wszystko z siebie wydobyć. Czuję się tak cholernie winna za moją nieodpowiedzialność.
Wycieram twarz, myję ręce, przepłukuję twarz, a następnie wychodzę powoli z łazienki. William zauważa, że wstałam, więc mówi mi krótkie Cześć i się uśmiecha. Odpowiadam mu ochryple, po czym bez słowa biorę kubek, nalewam sobie wody, i kradnę Williamowi saszetkę herbaty. Po tych paru minutach ciszy któreś z nas się odzywa. I jest to William, ponieważ zauważył, że zabieram mu herbatę.
- Czy kradzież moich saszetek należy już do twojej rutyny? - pyta.
- Tak - mówię z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Nalewam sobie wody, po czym wkładam do środka saszetkę. Idę w stronę stołu i siadam przy stole. Patrzę na serial, który ogląda chłopak, i powstrzymuję się od śmiechu, kiedy zauważam Wednesday. Chłopak wygląda, jakby dobrze się bawił, ale kiedy dostrzega nutkę ironii na mojej twarzy, rumieni się delikatnie.
- William, nie żartuj sobie - śmieję się. - To było popularne w zeszłym roku.
- Nie chciałem za bardzo tego oglądać, dopiero teraz mnie natchnęło - mówi, odsuwając się lekko, gestem zapraszając mnie obok siebie.
- Nie ma mowy, że to obejrzę.
- Spodoba ci się, przysięgam - mówi. - Zaproszę jeszcze Freda, Meave, Leilę, i Juliana. Też tego nie oglądali.
Kiwam głową na to, co oznajmia William, po czym wstaję w celu zrobienia jakiegoś pop cornu. Przeszukuję uważnie każdą półkę, ale nie znajduję nic takiego. William jednak podchodzi do mnie i otwiera półkę do sztućców, skąd wyjmuje dobrze ukrytą paczkę kukurydzy.
CZYTASZ
Room (15+)
RomancePROLOG 27 LIPCA Wszystko zaczęło się od jednej ucieczki. Shelly Clarke jest zbuntowaną szesnastolatką, pragnącą ucieczki od swoich skłóconych rodziców. Co noc budzą ją krzyki i dziwne odgłosy. Tym razem jednak zaplanowała sobie ucieczkę: potajemnie...