|Rozdział 2|

31 5 9
                                    


- C-co? - Zdezorientowany chłopak, z wielkimi oczami przyglądał się małemu chłopcu z zielonymi lokami wokół jego piegowatej twarzy. Zapłakany Izuku biegł w stronę jedynej znanej mu osoby. Jego Kacchan go obroni przed tymi nieznajomymi. Tak jak zawsze to robił. Przecież to, że jest teraz o wiele większy nie powinno robić żadnej różnicy. To dalej Kacchan.

- Kacchan! Zabierz mnie stąd! Ja chcę do mamy! - Krzyczał zapłakany przylegając do jego nóg. Złapał swoimi rączkami za jego dresy, próbując jakkolwiek się uspokoić.

Bakugou widząc roztrzęsione dziecko, poczuł przymus uspokojenia go. Chciał, nawet potrzebował, aby jego były przyjaciel w mniejszej wersji czuł się w tej chwili bezpiecznie. Delikatnie położył swoją rękę na głowie należącej do malucha, a gdy ten uniósł wzrok, aby spojrzeć na starszego, Katsuki widząc załzawione, zielone oczy, samoistnie zniżył się do wysokości dzieciaka i przyciągnął go do uścisku. Próbując uspokoić roztrzęsione małe ciałko.

- Już, Izu, wszystko jest dobrze. - Zaczął delikatnie przy tym masując jego plecy w uspokajający sposób. - Zaraz wszystkiemu zaradzę... Tylko uspokój się trochę.

Bakugou westchnął, gdy w odpowiedzi poczuł tylko niepewne kiwnięcie główki, zatopionej w jego klatce. Nieprzerwanie masując plecy małego Izuku, rozejrzał się wokół pokoju wspólnego dopiero teraz zauważając głęboką ciszę, która zapadła. Widząc zaskoczone twarze wszystkich zebranych, zdenerwował się jeszcze bardziej.

- Tch.. Czego się patrzycie zjeby! - Połowa z nich opuściła głowy nie wiedząc co ze sobą zrobić. Jednak reszta - czyli cały bakusquad - patrzyli na Bakugou, który opiekuńczo trzymał przy sobie dziecko. Z otwartymi buziami przyglądali się obrazkowi, gdzie zawsze agresywny Katsuki, stał się przeciwnością siebie i pełen delikatności chroni malucha w swoich ramionach.

- Baku-bro... - Denki próbował jakkolwiek zakończyć otaczającą ciszę, jednak nie mógł niczego wymyślić co by pasowało do tej sytuacji. Cały bezruch zapewne trwałby jeszcze jakiś czas, gdyby wreszcie Aizawa głęboko nie westchnął, przypominając o swojej obecności.

- No więc, jak widzimy Midoriya, jest dzieckiem - dokładnie sześciolatkiem. Według Recovery Girl, nic więcej mu się nie stało oprócz tego, że jego ciało jak i umysł zmieniło się. - Zaczął wychowawca 2A, przeskakując wzrokiem między uczniami na kanapach a miejscem gdzie dalej - już uspokojony dzieciak, przytula się do blondyna.

- Wyprzedzając wasze pytania - wtrącił dalej, widząc że niektórzy chcieli obsypać go nimi. - Nie wiemy dokładnie jak długo Midoriya będzie w tym stanie, poinformowaliśmy już panią Midoriyę o zaistniałem sytuacji. Przyjedzie dopiero jutro, do tego czasu dzieciak, będzie pod moją opieką. - Westchnął ociężale, wyobrażając sobie jak dokładnie to będzie upierdliwe. - A i oczywiście, cała grupka osób, która była w czasie wypadku z Midoriyą musi się udać do gabinetu dyrektora, gdzie wraz z All Mightem was przesłuchują, żeby rozpocząć poszukiwania złoczyńcy.

Jego uczniowie pokiwali w zrozumieniu głową, ruszając według polecenia wychowawcy do gabinetu Nezu. Omijając nastolatków, Aizawa podszedł do Katsukiego, aby zabrać ze sobą dziecko.

- Chodź dzieciaku... musimy już iść - zagaił cicho nauczyciel, kiedy był już wystarczająco blisko. Wyciągnął powoli rękę w stronę malucha, aby mógł go zaprowadzić do jego pokoju, w którym już zostały przygotowane rzeczy dla dziecka.

- Ja chcę zostać z Kacchanem - usłyszał po chwili niewyraźną odpowiedź. - Kacchan, proszę nie zostawiaj mnie... - Prawie wypłakał mały Izuku, spoglądając szklanymi oczami na twarz starszego. Katsuki westchnął, przyglądając się mokrym policzkom. Pogłaskał zielone loki, następnie delikatnie kciukiem wycierał łzy z twarzy. Nie rozumiał dlaczego jego ciało tak reagowało. Nie wiedział, bał się nie będąc pewnym swojego zachowania.

To przecież Deku. Ten nerd, który denerwował go za każdym razem, gdy się do niego uśmiechał. Sam czuł przecież przewracanie się jego żołądka z nienawiści za każdym razem, gdy uśmiech rozświetlał piegowatą twarz. Jednak to jest mały Izuku, który był wielką częścią wcześniejszego życia Bakugou, nie może go zostawić, gdy ten maluch się boi, gdy czuje się bezpiecznie tylko przy nim.

- Deku... - zaczął Bakugou, jednak to co chciał powiedzieć zostało mu przerwane, przez zdenerwowane fuknięcie małego.

- Kacchan.. - próbował niby groźnie spojrzeć na blondyna, który próbował nie parsknąć śmiechem na widok jego poważnej miny. - Obiecałeś, że nie będziesz mnie już tak nazywać, obiecałeś mi Kacchan.

Katsuki, rzeczywiście pamiętał obietnicę, gdzie już miał nie nazywać Izuku per Deku czy w ogóle w żaden sposób go nie przezywać (za bardzo). Obietnica została złożona, wtedy gdy oboje postanowili, że jak dorosną zostaną małżeństwem - a małżeństwa nie mogą się wyzywać.

Dziecięce mrzonki.

- 'Zuku... - zaczął, więc zwracając się imieniem do dziecka, które spojrzało na niego tym razem z aprobatą, dzieląc się dużym uśmiechem. - 'Zuku, mały, nie możesz zostać ze mną. - Zatkał swoją ręką buzie malucha, gdy zauważył, że chciał znowu mu się wtrącić w zdanie. - To dormitorium jest pełne debili pokroju Pikachu, z tą Żółtą Gąsienicą będziesz miał więcej komfortu.

- Ale... a-ale ja NIE CHCE! - znowu zaczął płakać.

- Młody, nie zaczynaj, ja miałem przestać cię przezywać, a ty co? - Podniósł brew, przyglądając się dzieciakowi, na którego twarzy było widać zalążki winy. - No słucham, mała bekso.

- Miałem przestać płakać. - Cicho mruknął w odpowiedzi. - Przestanę płakać Kacchan, obiecuję, znowu. Tylko proszę pozwól mi zostać z tobą. - Błagał go, łapiąc się go, tylko aby na pewno go nie zostawił.

- Nie mog... - Westchnął, próbując wytłumaczyć ponownie Izuku, że lepiej będzie mu z Aizawą. Jednak właśnie tym razem to nauczyciel wszedł mu w zdanie.

- W zasadzie to lepiej, jeśli do jutra dzieciak zostanie z kimś kogo zna i się nie obawia z nim zostać. - Przyznał wychowawca patrząc się na rosnący z każdym słowem uśmiech, małej zielonej istotki, która po chwili ze szczęścia zaczęła skakać wokół.

- Słyszysz to Kacchan!? Jestem taki szczęśliwy! - Zadowolony chłopczyk, nie mogąc się powstrzymać, przytulił się do nóg Aizawy głośno mu dziękując. Zostanie z Kacchanem, czy to nie jest świetne?

|HEj! 

kolejny rozdział za nami! dajcie znać co sądzicie!!!

miłego dnia/nocy

do zobaczenia! ~Lilka

Wróćmy do tego co było| bkdkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz