¤[1]¤ Spierdalaj na drzewo prostować banany

17 2 1
                                    

  Pociąg Hogwart-Express ruszył ze stukotem kół. Nawet siedząc w przedziale, dało się wyczuć drżenie podłogi.
  Drzwi otwarły się z trzaskiem, i pojawiła się w nich blada, rudowłosa dziewczyna. W zielonych oczach błysnęło zdziwienie.
  - Oh, wybacz, nie wiedziałam że tu zajęte. - wydukała. - Moglibyśmy się dosiąść? - zapytała, odzyskując animusz.
  - Eee... - nastolatka zajmująca przedział rozejrzała się nerwowo. - Jasne.
  - Dzięki. - powiedziała z wyraźną ulgą ruda i weszła w głąb pomieszczenia. Za nią podążył tyczkowaty nastolatek, dźwigający dwa wypchane kufry. Z wysiłkiem wrzucił je na półkę nad kanapą, którą oboje zajęli.
  - Uważam że to głupota chować się przed Potterem i jego zwierzętami. - rzekł zakładając ręce na piersi.
  - Niby tak, ale konfrontacja mogłaby być jeszcze głupsza, nie uważasz? - uśmiechnęła się lekko do ciemnowłosego.
  Niewątpliwie przyjaciele.
  Ciemnowłosy odpowiedział takim samym uśmiechem, który zdawał się być jedynym niepasującym elementem na twarzy chłopaka.
  A może coś więcej?
  - Jak się nazywasz? - zagadnęła ruda, uświadamiając sobie że czuje na sobie wzrok tej dziwnej dziewczyny.
  - Astrid. - odparła po prawie pięciosekundowej ciszy.
  - Śliczne imię. Zawsze chciałam mieć jakieś nietypowe, a tak trafiło mi się takie pospolite. - przewróciła oczami. - Jestem Lily.
  - Masz śliczne imię. Severus. - skwitował.
  - Dzięki Sev. Co tam czytasz?  - zagadnęła.
  W odpowiedzi Astrid uniosła lekko książkę, tak by zobaczyli okładkę "Sherlocka Holmesa".
  Jak się okazało, Evans, byla gigantyczną fanką tych książek. Rozmawiały, kiedy przerwał im rumor na korytarzu.
  Zaciekawiona szatynka wstała z kanapy, i rozsunęła drzwi oddzielające ich od reszty świata. Widok który zastała, był conajmniej nietypowy.
  Chłopak, który wyglądał jak żywy synonim kłopotów, opierał się o ścianę korytarza, zasłaniając przejście jakiejś dziewczynie, która wpatrywała się w niego, z wściekłością wymalowaną na twarzy.
  - Spoko, zdradzisz gdzie są tłustowłosy klaun i słodka Lily, i dam Ci spokój. - przekonywał, uśmiechając się psotnie z nad oprawek drucianych okularów.
  - Próbuj dalej Potter. - prychnęła. Nachyliła się do swojego kufra, I zaczęła coś przy nim majstrować. Zza "Pottera" wyłonił się inny nastolatek, wyższy od niego prawie o głowę.
  - No dalej mała, może gdybyśmy spotkali się potem w jakimś ustronnym miejscu to nam powiesz? - mruknął, zniżając głos.
  Na czarnowłosą nie podziałał jego urok.
  - Spierdalaj na drzewo prostować banany, Black. - warknęła, i usiadła na walizce.
  - Skoro tu czekasz to znaczy... - myślał na głos synonim kłopotów, i sięgnął do drzwi, w których miejscu stała Astrid, spoglądająca na niego sceptycznie. - Eee..
  - Hej, może ty będziesz bardziej rozmowna mała. Widziałaś takiego debila z krzywym nosem, i rudą kujonicę? - zapytał.
  - Nie mów do mnie mała. - warknęła, zasłaniając mu przejście. 
  - To może się przedstaw? Taka piękność nie może pozostać anonimowa. - nachylił się do niej, tak, że poczuła się jak krasnal, a tymczasem jej metr siedemdziesiąt i tak był osiągnięciem jak na trzynaście lat.
  - Nazwij mnie tak jeszcze raz, a żywy z tego pociągu nie wyjdziesz. - warknęła, wyjmując różdżkę. Jej wzrok sugerował że rzuciłaby jakieś wyjątkowo paskudne zaklęcie.
  - No właśnie Black, słuchaj koleżanki. - wyszczerzyła się dziewczyna, z którą wcześniej się kłócił, i spojrzała z wdzięcznością na Astrid.
  To białe pasmo...
  - Ri!
  - Dosia! To naprawdę ty?! - krzyknęła z niedowierzaniem. - Kiedy wróciłaś?!
  - Rok temu! Kurcze, Astrid, pytałam Remusa co z tobą, ale powiedział że nie chodzisz do Hogwartu! Koniecznie musisz mi o wszystkim powiedzieć!
  - Ty też!
  Trajkotając, nie zauważyły, że Potter wślizgnął się do przedziału. Najpierw dobiegło stamtąd "Evans, umówisz się ze mną?!" a potem opętańcze wrzaski. Syriusz wybiegł stamtąd, potrącając je.
  Wparowały do środka, gdzie zastały Pottera z różową czupryną, i śmiejącą się w niebogłosy Evans.
  - Oo, Lily! Właśnie cię szukałam! Potter, mało ci jeszcze?
  W odpowiedzi mruknął coś niezrozumiałego.
  - Świetnie, wyprowadzę kolegę. - zapowiedziała Astrid, i eleganckim gestem wskazała załamanemu Potterowi drzwi. - James Potter?
  - Mhm.. - przytaknął, nerwowo przeczesując kudły.
  - Znasz Remusa Lupina?
  - Ta, a co?
  - Sporo o tobie słyszałam, a to się nijak nie pokrywa z realiami. - wzruszyła ramionami.
  - Chwila, a ty go znasz? To skoro się z nim zadajesz, to czemu siedzisz ze Smarkerusem?! - gryfon nie mógł ukryć zdziwienia.
  - Nowa tu jestem, ludzi nie znam, ale do ciebie i tego pacana nie zapałałam sympatią.
  - Nie no, skoro dogadałaś się z Chaddles i Evans, to trzeba to zmienić! - krzyknął w oświeceniu James i wparował do przedziału. - Syri, idziemy piękną panią przeprosić! Ona załatwi nam względy u Evans i Chaddles, zobaczysz!
  Astrid przewróciła oczami, i przemieniła się. Gdy Black i Potter wyszli z przedziału, spotkali się tylko z ostrym spojrzeniem Profesor McGonagall, która robiła obchód po wagonach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 14 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wait... Lupin has a Sister?!? - HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz