Rozdział 9

64 8 3
                                    

Nie wierzę, że dałam się w to wciągnąć. Ze wszystkich absurdalnych rzeczy jakie mogłabym zrobić, to tej najmniej bym się po sobie spodziewała. Tak przyznaje że nigdy nie zrobiłam nikomu żartu. Jedyne czym się zawsze zajmowałam, to pomaganiu bratu i szermierką. Przyznaję może i brunet miał trochę racji, że nie umiem się wyluzować, ale nie dam mu tej satysfakcji. I tak właśnie klęczę teraz, i chowam się za szafkami przed szatnią chłopców, i czekam aż nie będzie nikogo. Obok mnie jest Harry, który jakimś cudem zdobył klucz do szatni i teraz czekamy, aż nikogo nie będzie. Nagle usłyszeliśmy dzwonek zapowiadający czas na lekcje. Nie dość, że biorę udział w tym to jeszcze będę mieć nieobecność na lekcjach. Wszyscy uczniowie rozeszli się na swoje lekcje, a korytarz opustoszał.

- Teraz! Droga wolna, chodźmy. - rzekł.

Chłopak otworzył szybko drzwi kluczem, a ja natychmiastowo wzięłam torbę, i weszliśmy do środka. Rozglądaliśmy się za sprzętem do treningu.

- Mam, znalazłam. - powiedziałam.

- Czyń honory Różyczko. - powiedział z uśmiechem.

Zabrałam się do roboty, i dość szybko oraz sprawnie mi poszło w końcu nie chciałam żeby nas nakryto. Przyznaję, miałam lekkie wyrzuty sumienia, ale osoba której robimy ten kawał nieco zasługuje na to, więc moje sumienie nie daje o sobie za bardzo znać. Gdy tylko skończyłam, to schowałam wszystko na swoje miejsce. Wzięłam torbę, i wyszliśmy z szatni. Chłopak z powrotem zamknął drzwi na klucz.

- I koniec. Musze przyznać dałaś rade. Myślałem, że wymienisz. - powiedział z uznaniem.

- A widzisz jednak umiem się wyluzować. - rzekłam dumna z siebie.

- Tak, tak tylko niech woda sodowa nie uderzy ci do głowy. - odpowiedział żartobliwie, i skrzyżował ręce na piersi.

- Gdzież bym śmiała. - odpowiedziałam, i zaśmiałam się.

- Teraz pozostało tylko czekać do końca lekcji. - powiedział zerkając na szatnie.

Nagle usłyszeliśmy kroki. Zwróciliśmy wzrok ku dźwięku. To była Dobra Wróżka szła i czytała jakiejś dokumenty. Nie zauważyła nas odrazu. Mieliśmy mało czasu na wymyślenie czemu nie jesteśmy na zajęciach, i też mało opcji do ukrycia się.

- Świetnie już po nas. - szepnął do mnie brunet.

Zanim dyrektorka zdążyła nas zauważyć wzięłam szybko bruneta za rękę, i pociągnęłam go w swoją stronę. Skoro nie ma gdzie się schować to można zrobić tylko jedno, uciekać. Szybko biegłam przed siebie, a chłopak za mną. Skręciliśmy i pobiegliśmy w kolejny korytarz. Zobaczyliśmy nagle jak przed nami stoi tyłem trener. No świetnie za nami dyrektorka, a przed nami trener. Spojrzałam na chłopaka, był lekko zdyszany, i jak zobaczył trenera w jego oczach można było dostrzec poddanie się. Zrobiłam ten żart, i nie mam teraz zamiaru dać się przyłapać. Znowu pociągnęłam Harrego w swoją stronę, i staliśmy w korytarzu. Podeszłam do kinkietu powieszonego na ścianie, a następnie lekko pociągnęłam go do siebie i lekko drgnął. Następnie odsunęłam się, a przed nami otworzyło się przejście w ścianie. Od razu weszliśmy do środka tajemnego korytarza. Gdy ściana za nami znowu zasuneła się na swoje miejsce to staliśmy w ciemności.

- No więc co teraz ? - spytał Harry.

Skierowałam się do ściany korytarza gdzie wyczułam jedną ręką że wisiała nie zapalona pochodnia. Lekko schyliłam się, i znalazłam to czego szukałam, a były to zapałki. Wzięłam jedną, a potem przejechałam po kamienistej ścianie. W korytarzu pojawiło się małe światełko zapałki, a następnie przyłożyłam je do pochodni, a ta odrazu zapłonęła ogniem. Wyjęłam ją z uchwytu i trzymałam w ręce.

Beauty And The Pirate 🌹| Descendants | 🌹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz