08. Co jej się stało?

212 20 14
                                    

XAVIER

Patrzę na kobietę stojącą przede mną i rzucającą bezpodstawne groźby w moją stronę.

Tak bardzo mnie bawi.

Walczyłem ze sobą, żeby się nie roześmiać już wtedy, gdy ukłoniła mi się w błazeński sposób, a jej oczy znalazły się na wysokości mojego przyrodzenia. A gdy tak patrzy na mnie ze złością w pijanych oczach, a jej krótka sukienka zaczyna odsłaniać coraz więcej przez to jak bardzo się wierci, moje serce zaczyna wystukiwać nierówny rytm.

Znajduje się tak blisko mnie, że zapach limonki, którym jest przesiąknięta, dociera do moich nozdrzy i drapie podniebienie.

– Instrukcja była niejasna – rzucam w końcu, chamskim tonem.

Jej oczy w momencie robią się jeszcze większe niż dotychczas. Bierze zamach, ale pole widzenia ewidentnie ma rozmyte, bo zamiast trafić w moją rękę, trafia w pustą przestrzeń obok i lekko się zatacza. Kolana się pod nią uginają, a i tak widzę po niej, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Przez tę duchotę zaczyna robić mi się jeszcze bardziej duszno. Sięgam rękoma do górnych guzików i rozpinam pierwsze trzy. Wciągam głęboko powietrze, a moje płuca w odpowiedzi zaczynają mnie palić.

Srebrny łańcuszek, który zawsze noszę na szyi, błyszczy teraz w świetle migoczących lamp, a skrzydła czarnego kruka wydziaranego na ramieniu, wydostają się spod materiału.

Spoglądam na nią, kiedy uważnie lustruje mnie wzrokiem, a kiedy to zauważa, zachłystuje się własną śliną i czka.

Wypiła zdecydowanie za dużo.

Mia przygląda nam się z cwaniackim uśmiechem. Nadal trzyma w ręce mój nóż, ale próbuje ukryć go w skrzyżowanych na piersi ramionach.

Czarnowłosa mamrocze coś o tym, że stosuje też przemoc psychiczną poza miejscem pracy i podejmuje drugą próbę uderzenia mnie, choć znowu chybia.

Lśniące włosy opadają jej na twarz i przylepiają do mokrego od potu czoła i dekoltu.

Jak można być tak nieodpowiedzialnym? Co innego uchlać się do takiego stopnia w domu, a co innego w klubie pełnych gotowych wykorzystać okazję dziadów.

– Lekceważysz mnie, durniu. Znowu mnie lekceważysz – udaje się jej szturchnąć mnie palcem w klatkę piersiową.

– Zaraz zrobisz sobie krzywdę – odpowiadam na jej przytyk.

– Krzywdę to zaraz zrobię... – jej głos się urywa, a powieki zaczynają się zamykać.

Dziewczyna traci przytomność i upadłaby wprost pod moje nogi, gdybym w ostatniej chwili nie złapał jej za ramię i nie przyciągnął do siebie.

Oddech ma nierówny, a jej plecy całe kleją się od potu. Mięśnie kończyn są zwiotczałe, przez co im dłużej trzymam ją w ten sposób, tym bardziej opadam z własnych sił.

Uginam kolana i mocniej łapie dziewczynę. Nie zostawię jej przecież na środku parkietu. Mia nie będzie w stanie jej unieść w takim stanie.

Podkładam rękę pod jej uda i podnoszę ją. Przekładam jedną z jej dłoni na moją szyję i poprawiam głowę. Jeszcze by brakowało, żeby ta idiotka spadła albo zwichnęła sobie kark.

Lie for me | 18+ | W trakcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz