Minuty zmieniające się w godziny płynęły przyjemnie i beztrosko, jakby cały świat przestał istnieć, a tylko oni jako jedyni pozostali w swym małym wymiarze, ograniczonym do chwili zapętlanej w nieskończoność czasu.
Miła melodia grała w tle, a liczne świetliki, gwiazdy oraz cztery cienkie świece postawione na stole były źródeł światła oświetlającym ich sylwetki nadając wydarzeniu romantyczną atmosferę sklejając je w kompatybilną całość.
W przypływie chwili Alastor wstał z miejsca pokonując, dzięki swym długim nogom, dzielącą ich odległość w zaledwie dwóch krokach. Patrząc na zaskoczoną minę Lucyfera uklęknął tuż obok jego krzesła wystawiając swą dłoń w geście zaproszenia.
- Czy zechciałbyś ze mną zatańczyć? - zapytał.
Utwór uległ zmianie przybierając spokojny rytm idealny do wolnego tańca pod gwiazdami.
Policzki blondyna paliły żywy ogniem, malując złote rumieńce, aż po same czubki uszu. Serce łomotało w piersi przyprawiając go o przedwczesny zawał, a podniecenie wirowało w środku.
- Z przyjemnością - delikatnie położył rękę na tej demona.
Prawie umarł z zawstydzenia, gdy usta Alastora musnęły, ulotnie jak za dotknięciem piórka, kostki jego dłoni składając maleńki pocałunek.
To za wiele na moje słabe serce.
Nie!
Nie mogę umrzeć tak łatwo, a może już umarłem i to jest lepsze niebo?!
Kwestionował rzeczywistość wstając z krzesła. Został poprowadzony na niewielką polane otoczoną drzewami, które koronami drzew tworzyły nierówny ksiąg, pozwalający podziwiać nocne niebo. Księżyc wiszący wysoko tuż nad nimi jasno oświetlał obszar niczym reflektor na scenie, czekający specjalnie na ich występ. Świetliki krążyły pomiędzy pniami jak maleńkie lampki, przez co blondyn zaczął sądzić, że Al je wyszkolił specjalnie na ten dzień, właściwe nie byłoby to dziwne znając tego psychopatę.
Zachwycony Król poszerzył uśmiech czując, że rozpływa się całkowicie.
Rozpoczęli taniec początkowo przypominający walkę o dominację, którą w pierwszej rundzie wygrał Radiowy Demon, tym samym wyznaczając rytm w jakim podążali.
Ku ogromnej irytacji przewaga wzrostu odgrywała tu dużą rolę. Jak w życiu Lucyfer zwykle nie chciał dać za wygraną, tak w tańcu ulegał dotykowi Alastor prowadzącego go wedle uznania. Nie robił tego z własnej woli, choć poniekąd tak było, zwyczajnie demon jest cholernie dobrym tancerzem i każdy taniec z nim był jak spacer po chmurach, bądź latanie w przestworzach, ale anioł nie powie mu tego za żadne skarby. Wysoce prawdopodobne, iż Al sam doszedł to podobnych wniosków, głównie dzięki wrodzonemu narcyzmowi oraz intensywnemu spojrzeniu jakie posyłał mu partner.
Wirowali razem wokół siebie oddalając się i przybliżając, testując różne rodzaje tańca, pozycji oraz dostępnych figur jakie tylko przyszły im do głowy zsynchronizowani jak profesjonaliści w swym fachu.
Czas płyną szybko, z każdą mijającą sekundą podsycając napięcie w romantycznym kierunku, gdy ich rozgrzane klatki piersiowe ocierały się o siebie powodując przyjemny, podobny do fal radiowych przepływ.
- Je t'aime Luci - wyszeptał tuż przy jego uchu podziwiając piękny złoty rumieniec.
- Je t'aime aussi Alastor - odparł z maleńkim uśmiechem zaskakując wysokiego demona.
Te szkarłatne oczy przeżywające szok pomieszany z ekscytacją oraz napięte jelenie uszy wprawiały go w zachwyt.
- Ty...? Kiedy....
CZYTASZ
Freakin Love [RadioApple] Hazbin Hotel
FanfictionDwie dziwne, skrajnie różne osobowości. Jednak miłość jest suką i zawsze pojawia się niespodziewanie. Czy się w niej odnajdą?