143.(+18)

361 27 67
                                    


Do przestronnej sypialni, przez lekko uchylone bordowe kotary, wpadały pierwsze promienie piekielnego słońca, obwieszczając lokatorom poranek. Wczorajszy wieczór był dość intensywny w doznaniach i prawdę powiedziawszy anioł nie jest do końca pewny jakim cudem finalnie dotarli do pokoju. Prawdopodobnie otworzył portal, ale w którym momencie... tego nie wiedział.

Było zdecydowani zbyt wcześnie na pobudkę, jednakże pewien dziwny dyskomfort przeszkadzał mu w dalszym eksplorowaniu sennego świata. Niezadowolony pomrok zmieszany z warknięciem wybrzmiał z gardła Lucyfera, gdy instynktownie przywarł ciałem jeszcze ciaśniej do pleców wciąż śpiącego Alastora. Obaj byli nadzy i pogryzieni po niedoszłej eskapadzie, a ciepło skóry partnera oraz jej gładka struktura wyczuwalna pod palcami, pobudzała znajome uczucie jakie zrodziło się w niskim organizmie Diabła.

W pół śnie poruszył nieznacznie biodrami, rozpaczliwie poszukując tarcia, w celu zaspokojenia nagłej potrzeby, zupełnie nie będąc świadomym swych czynów. Ku jego zaskoczeniu podziałało, a zadowolony jęk potwierdzenia opuścił usta, kiedy miękkość uderzyła w niego z ogromną intensywnością. Jednak problem ewidentnie nie ustał, a półprzytomny mózg Króla Piekła doszedł do wniosku, że dalsze postępowanie w tym kierunku załagodzi udrękę przez jaką obecnie przechodził, choć nie był wciąż pewien co to takiego.

Kontynuując powolne ruchy czuł jak narasta w nim ekscytacja, natomiast ciążące napięcie znika, zmieniając swą formę na przyjemność w dolnej partii ciała.

Im poszukiwał więcej, a kołysanie stało się bardziej gorączkowe, nieprzytomny umysł Lucyfera postanowił - być może złośliwie lub nie - wybudzić go z błogiego staniu nieświadomości.

Pierwszą rzeczą jakiej doświadczył po przebudzeniu, był znajomy intensywny zapach magnolii uderzający w nozdrza.

Alastor.

Podrapane szponami plecy demona, były dosadnym dowodem na to jak zakończyli wczorajszą randkę. W myślach Król zanotował by potem je wyleczyć, ale jak na razie chciał wyryć ich obraz w pamięci. Delikatnie, tak by nie obudzić Władcy, musnął ustami rany, które spowodował.

Nie jego wina... no dobrze, jego, ale powód był zrozumiały.

Chcąc ustawić się pod lepszym kątem, by chłonąć większą dawkę ciepła, odkrył pewien niezbyt komfortowy aspekt. I właśnie wtedy nastąpił moment objawienia.

Żółto-czerwone oczy  dotychczasowo pokryte śladowej ilości senną mgłą, zjechały niżej, z szoku gwałtownie przybierając pokaźny rozmiar księżyca w pełni.

Kurwa.

Kurwa!

KURWA!!

NIE!!!

Czy mój...?

I ja właśnie...?

Dostał pewnego rodzaju zawieszenia.

Dlaczego tylko mokre sny maja przełożenie na rzeczywistość?

Dla wyjaśnienia kontekstu, owe zajście nie miało miejsca od dobrych paruset wieków, ponieważ... właściwie Lucyfer sam nie wiedział dlaczego. W innych okolicznościach prawdopodobnie skakałby z radości, lecz zważywszy na to co robił jakieś dwie minuty temu oraz fakt iż obok niego leży Radiowy Demon, z wyraźnym przejawem chęci mordu jeśli jego przestrzeń osobista zostanie naruszona bez udzielonej zgody, blondyn miał bardzo moce podstawy by sądzić, że jego dotychczasowe życie w tym wszechświecie dobiegnie kresu jeżeli pozwoli by Al jakkolwiek połączył kropki.

Freakin Love [RadioApple] Hazbin HotelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz