Doskonale wiedziałam co sie stanie, jednak problem w tym, że to się nie wydarzyło. Nic nie było tak jak przewidywane, nie tak miał się potoczyć dzisiejszy wieczór.
Zaczęło się od postanowienia, jakie sobie założyłam przed oficjalnym wejściem do towarzystwa. Bardzo proste, pare punktów jednak najważniejsze z nich to
•Nie zakochać się
•Nie zakochać się w żonatym demonie
•Nie zakochać się w żonatym demonie z dzieckiem
Bardzo proste zasady, jednak wszystko jasny chuj strzelił gdy tylko go zobaczyłam. Zacznijmy może od początku.
-Jak ty znowu wyglądasz? - Od razu usłyszała głos macochy, chociaż powinna powiedzieć pani tego domu, bo kobieta się za jej krewną nie uważała. Zirytowana jak zwykle samą jej obecnością, musiała spotkać dziewczynę akurat, gdy wychodziła z hali treningowej. Czego sie spodziewała po wyjsciu z miejsca gdzie inni młodzi z klanu tarzają się w piachu (w zasadzie to w szkle, Ryuu od zawsze mieli wyjątkowy dar do żywiołu ognia a trenując go w tamtym miejscu, generacje rodziny juz dawno stopiły piach do szkła) i biją po twarzach.
Gdy tak myślała poczuła w końcu pieczenie policzka które nagle przywróciło Matsui do rozmowy z niebieskowłosą. Zmarszczyla od razu brwi gotowa cos powiedziec jednak cofnęła się widząc jak ta unosi dłoń znowu. -Słuchaj gdy ktoś do ciebie mówi, nie zamierzam marnować czasu na przybłędę wiec nie zamyslaj się i nie przedłużaj tego. Idź się umyj i postaraj sie zrobić wstyd mniejszy niż zwykle, bo na jego brak nawet nie licze.- Czuła, jakby jej złote tęczówki wypalaly w niej dziurę, a ona... poddawała się temu. Nie chciala przechodzić znów przez to co zrobila ona gdy sie o mnie dowiedziała ale było to wręcz odświeżające, świadomość, że jest ktoś kto umie ją pobić, ktoś kogo się boję.
Za 'namową' kobiety udała się do pokoju, od razu zauważając rozłożoną na łóżku suknię, prezent od ojca. Usmiechnela sie lekko i podniosla czerwony materiał jednak przerwało jej wejscie służek, które miały zająć się przygotowaniem demonicy do balu, jej pierwszego w życiu, jej debiutu.
Czy jej sie to podoba czy nie, Matsui musiała przyznac że to próżne zycie jest czasem dość przyjemne, brak przyziemnych obowiązków jedynie doskonalenie się w tym co ważne dla rodu. Choć to właśnie przez to nie umiała zupełnie gotować a ostatnia próba skończyła się na wielkim pożarze, w którym ogień strawił połowę ich domku letniskowego.
Minęło dość dlugo zanim stanęła przed lustrem patrzac sie na swoją mocną sylwetke i opaloną na karmel skórę, czerwone wlosy do ramion i oczy w kolorze błękitu, błękitu, którego tak wszyscy bali się spotkać wśród wielu wojen w piekle. Koloru który wzbudzał takie poszanowanie a jednak ona nienawidziła go w szczególności. Takie wlosy ma macocha, to dokładnie ten sam odcień.
Z zamyślenia zbudziło ją pukanie do drzwi i widok czerwonej czupryny ojca, uśmiechającego się w strone młodej Ryuu z wyrazem pełnym dumy. Tak różnym od chlodnego wzroku z jakim kojarzyła go większość piekielnego towarzystwa.
-Jesteś gotowa?- Dopytał jeszcze po czym wyciągnął w jej strone ramię, które przyjęła i zeszli na dół, po czym wsiedli do powozu jadąc wprost do niczyjego pałacu.
To miejsce było zamkiem, w którym nie rządził nikt mimo iż był kiedyś stolicą władzy króla piekieł. Po jego obaleniu jednak nikt nie mógł dojść do porozumienia, by piekło rozdzielić do władania siedmiu głównym książętom, znanych potem jako grzechy główne. Ich obowiązkiem było zarządzać swoimi regionami jednak to wywołuje konflikty. Zaś konflikty wywołują wojny. Nie bylo więc zdziwieniem dla nikogo gdy miedzy książętami wybuchały kolejne wojny konczace sie tak szybko jak sie zaczely.
Tu właśnie pojawia się zacna rodzina Ryuu, choć również byli księstwem to w tej rodzinie władała Księżna, której w tym pokoleniu zabraklo. Jednak wyczuwając zastosowanie dla klątwy książęta szybko zaczeli wcielać rudych wojowników do swej armii. W końcu nie ważne jak wielka jest przewaga, żadna armia nie wygra z tymi żołnierzami.
Nie baczyli na klątwę, która gromadząc się zaczela zabijać każde pierwsze dziecko zrodzone z przeklętej krwi. Właśnie wtedy, kościół rodowy w koncu zwrócił na to uwage i zakazal tego, od tamtej pory jedynie renomowani wojownicy stawali się najemnikami.
Gdy dojechali na bal, niebieskooką oślepiła ilość świateł odbijających się od krysztalowych okien sali balowej oraz ogrom ogrodów. -Niby zamek niczyj, a każdy w nim baluje- stwierdzila co spotkało sie jedynie z rozbawionym prychnieciem Mado. Ruszyli zaraz w strone sali, mijając kryształowe drzewa czy kwiaty najróżniejszych kolorów i klimatów, utrzymywanych w tym miejscu z pomocą magii.
Muzyka juz dawno grała gdy zjawili się na sali, zapowiedzeni przedtem przez kamerdynera. Młoda kobieta zaczela rozglądać sie od razu, aż jej wzrok nie spoczął na mężczyźnie a jej twarz wyrażała coś, przez co ojciec zmarszczyl lekko brwi, prowadząc ją do tańca by jakoś odwrócić jej uwage. -Dobrze wiesz, że tego nie pochwalam.- zaczął i wziął głęboki oddech, rozgladajac sie wokół by mieć pewność że nikt nie podsłuchuje. - To Asmodeus, doskonale to wiesz, musisz tez wiedziec, że jest przecież żonaty. Nie pochwalam tego co chcesz zrobić jednak jestem przekonany, że i tak to zrobisz, ostrzegam cie wiec jedynie że to nie jest pierwszy lepszy szlachcic.- Powiedzial jednak miał wrażenie, że jego slowa odbijają sie od ściany gdy dziewczyna obdarowala go jednym ze swoich uśmiechów.
-Będzie dobrze tatku, nie martw sie o to.- Odmruknela zanim odeszła w strone kanap i wszelkiego rodzaju foteli stłoczonych razem, gdzie siedzieli książęta wraz ze swoimi żonami lub kochankami a nierzadko i tym i tym.
Może to glupota nie powstrzymała jej przed podejściem a jednak już po chwili prosiła Asmodeusa do tańca z uśmiechem tak czarującym, że harry potter sie przy niej chował.
Samo to zdarzenie zszokowalo reszte na tyle, że zaczeli rozmawiać dopiero po tym, gdy odeszła już na parkiet z czarnowłosym.
~▪︎~
Bogowie wojny będzie to książka oparta na historii i uniwersum stworzonego w trakcie roleplay na jednym z serwerów discord. Jest tworzona jako ćwiczenie pisarskie, wolno pisana i opisujaca w większości dzieje jednej rodziny.
Postacie przedstawione należą do członków serwera roleplay, historia przedstawiona w tym rozdziale należy do Matsui Ryuu.
Książka będzie pisana najpewniej w postaci krótkich opowiadań o losach rodziny.
Styl pisania może zmieniać się na bieżąco, opowiadania mogą dotyczyć różnych zdarzen i postaci, często nie będą one poprawne chronologicznie wzgledem fabuły.
Opisany bedzie jedynie jeden z wielu kanonów tej historii oraz to jak ją interpretuje.
Dziękuję za czytanie i zostanie do końca
Tłumaczenie tytułu: znajdę drogę lub sobie ją stworzę.