2. Fałszywa Elen

4 1 0
                                    

Pov: Vanessa

-Kochanie co masz dzisiaj dla mnie?- miałam dość-

-Jaaaaaa nie wi...- nie dał mi dokończyć, bo poczułam pieczenie na policzku-

-Konkrety kochanie- muska ustami mój obolały policzek-

-Mam to- muszę odetchnąć- to cc... co chcesz- dodaje nie kryjąc zmieszania-

-To mi to daj w końcu!-

...

Stoję przed samochodem z walizką i zastanawiam się co jest nie tak. Pewnie wszystko bo mama mi to zaproponowała ale trudno, raz się żyje i raz umiera.

Koszmary nachodzą mnie coraz częściej, budząc się czuje strach... strach przed nim.

-Vanessa!- krzyczy moja matka-

-Co?!-

-Marsz na górę mi pomóc!-

No czyli czar prysł, wycieczkę czas zacząć od pakowania mamy. Miała to zrobić wczoraj ale za bardzo się upiła, standard.

Idę na górę do jej sypialni, jest gorzej niż myślałam. Widzę ledwo przytomną matkę i rozwalone rzeczy, przymykam na chwilę oczy i próbuje sama się uspokoić. Zaczęłam zbierać wszystkie potrzebne rzeczy i pakuje je do walizki, zabieram butelki po alkoholu. Wyrzucam śmieci i zabieram się za budzenie mojej rodzicielki.

-Elen wstawaj!- krzyczę do niej lecz ta mnie ignoruje- Halo, wstajemy!!!-

-Juzzzż dziecko, dasz mi chwilę?-

-Tak, ale jesteśmy już spóźnione- odpowiadam w pośpiechu- No dawaj!-

Zaczyna się zbierać, bierze jakieś ubrania do łazienki i słyszę jak włącza prysznic. Ja w tym czasie kończę sprzątanie jej pokoju i pakowanie walizki. Kiedy kończę sprzątanie zbiegami do kuchni, zaczynam robić jej jakieś śniadanie na wynos.

-Jestemm- mówi z uśmiechem, dziwne- ooo i śniadanie mi zrobiłaś, mniam kocham cię, a mogłabyś mi znieść walizkę?-

-Tak, a ty idź już do samochodu- wbiegam do pokoju i zabieram walizkę, jest ciężka. Kiedy chwilę się z nią siłuje i w końcu mi się udaje, pakuje ją do auta razem z moją i siadam obok Elen.

Miałyśmy być o 13:00 niestety tak się nie stanie bo jest 12:34 a miałyśmy wyjechać o 11:30.

A szkoda zapowiadało się dobrze.

Bo półtoragodzinnej jeździe dojechałyśmy na miejsce, tylko że ja nie wiedziałam gdzie. Jak jechałyśmy nie widziałam żadnych znaków drogowych, a to jest dziwne.

-Elen gdzie jesteśmy?- zapytałam lekko przestraszona-

-Kochanie nie bój się-

-To powiedz gdzie jesteśmy!- odparłam mocno przestraszona-Gdzie jesteśmy?!- wrzasnęłam tak głośno jak potrafiłam-

-Spokojnie córeczko...- w tamtej chwili przypomina mi się to że jeszcze kilka godzin temu piła alkohol, ale teraz jest całkowicie trzeźwa.-

Vanessa, nie zginiesz, nie teraz.

Strach buzował mi w żyłach, przyjrzałam się tej "Elen" i dopiero wtedy zobaczyłam że to nie była moja matka...

-Wiesz co? Skoro się domyśliłaś że nie jestem Elen to słuchaj. Twój kochany Zack cię szuka, ja mam ciebie a on to czego potrzebuje.-

-Spierdalaj! Zostaw mnie psychopatko!-

-Zamknij się!- zwalniałyśmy powoli, po chwili zauważyłam że wjeżdżamy do jakiegoś miasta.- Od teraz nazywasz się Mia. Zrozumiane?- czekaj, co?-

-Cz...cz...czemu?- to musiał być koszmar-

-No tak chce Zack więc chodź, czeka już na nas- zaczęłam się cała trząść, miałam dość.-

Wjechałyśmy na jakąś ogromną, naprawdę ogromną posesję. Obok drzwi najprawdopodobniej wejściowych stał Zack i... i Mark, Lily, Elen i jakieś dwie inne osoby. Zack to Zack, Mark to mój dawny mechanik, Lily to... nie ważne. Moja prawdziwa matka stoi, stoi przy tym okropnym człowieku, tym od którego kiedyś uciekłam...

Bajo jajo 💋

Carusel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz