🕷Pogadajmy...🕸

239 14 14
                                    

Po 4 piętrze już wymiękałem.. Japierdole jak on może tyle wchodzić zresztą nie tylko on wszyscy co mieszkali 4 wzwyż. Jak go tu nie będzie przysięgam że się załamie. Wyszedłem na 6 piętro cały zdyszany. Japierdole... Przeczekałem aż unormuje oddech a następnie zapukałem do drzwi z numerem 32. Po chwili usłyszałem kroki. Drzwi się otworzyły a w nich stanął blady chłopak z chłodnym spojrzeniem. Jego oczy straciły dawny blask. Wcześniej non stop były ciekawe życia i pełne energii. Teraz... Są jakby całe wykłute z lodu. Dzieciak jak mnie zauważył od razu zamknął drzwi i znudzonym wyrazem twarzy... Co mu się stało?.. Szczerze zacząłem się o niego martwić. Zapukałem jeszcze raz. Zignorował mnie.

- Peter. - znów zapukałem. - musimy pogadać. - znów i znów.

Po chwili drzwi ponownie się otwarły a w nich stanął zdenerwowany chłopak.

- Nie musimy pogadać Panie Stark. Niech pan stąd idzie. Żegnam. - Jego głos był jeszcze bardziej chłodny niż wcześniej. Nie mogłem pojąć czemu nie chce mnie widzieć. Ponownie próbował zamknąć drzwi jednak tym razem zdążyłem włożyć między je nogę.

- Japierdole człowieku no idź stąd. - mruknął zirytowany.

- Peter ja naprawdę ci współczuję z straty cioci jednak musimy pogadać.

- Czego. Pan. Nie. Rozumie. Że. Nikt. Nie. Chce. Pana. Tu. Widzieć. - powiedział a wręcz wysyczał dając nacisk na każde słowo.

- Czemu nie przyszedłeś do mnie? Pomógł bym ci. - chłopak zaśmiał się sucho i przeraźliwie. Co się z tym dzieciakiem stało?

- Ty pomóc mi? Śmieszne. A teraz WYPIERDALAJ. - wysyczał i znów próbował zamknąć drzwi jednak nadal trzymałem tam nogę przez co mocno mi ją przy trzasnął co powiem szczerze zabolało. Zapomniałem że chłopak miał super siłę. - Poczekaj chwilę. - powiedział i zostawił drzwi otwarte po chwili wrócił z jakąś torbą na ramię. Następnie rzucił ją pod moje nogi. - Nie przyda mi się już. - zamknął drzwi korzystając z mojej nie uwagi.

Patrzyłem na torbę bez słowa wciąż nie mogąc się otrząsnąć. Przykucnąłem otwierając torbę. Był w nim strój... Strój Spider-Mana... Nie zamierzałem na niego naciskać by wrócił do bohaterstwa to jego sprawa. Nie miałbym nawet prawa na niego naciskać. Jak ja bym chciał zrezygnować też bym tego nie chciał. Zamknąłem torbę i przerzuciłem ją sobie przez głowę. Następnie zapukałem po raz kolejny. Drzwi gwałtownie się otworzyły.

- Miałeś jedno zadanie wypierdalać a nawet tego nie umiesz? - chłopak nie był już zdenerwowany on był wkurwiony. Jednak nadal go nie poznawałem zdecydowanie się zmienił jeszcze ponad pół roku temu nie chciał przestać mówić do mnie per pan a co dopiero przeklinać. Nie lubił tego więc tego nie robił. Coraz bardziej wydawał mi się obcy. Jednak... To jest mój dzieciak nigdy nie będzie dla mnie całkowicie obcy.

- Proszę pogadajmy. Mogę wejść? Chyba nie chcesz by jakieś wścibskie baby usłyszały o czym rozmawiamy. - powiedziałem ostrożnie dobierając słowa. Chłopak westchnął przeciągle odchylając głowę w tył. Następnie otworzył szerzej drzwi i odszedł w głąb mieszkania.

- zamknij za sobą. - usłyszał głos chłopaka który znajdował się w innym pokoju.

Wyszedłem do środka i miałem już zamknąć drzwi jednak przystanąłem w bez ruchu kiedy zobaczyłem ilość zamków. Miał 11 zamków. Ktoś go śledził? Miał kłopoty? Może w coś się wpakował? Coraz bardziej się o niego martwiłem. Jednak zamknąłem drzwi na jeden. Następnie ruszyłem w głąb mieszkania. Było urządzone w stylu nowoczesnym. Ściany białe podłoga czarna na ścianach jeszcze wisiał bluszcz jakieś czarne kratki ale całe pomieszczenie zapełniały kwiaty. Gdzie się nawet nie ruszysz są kwiaty. Na podłodze na parapecie nawet wiszą z sufitu. Kuchnia była połączona z salonem. Peter oparł się tyłem o blat kuchenny a ja odłożyłem torbę na kanapę i usiadłem na barowym krześle który był przy blacie.

- Czego chcesz stark? - spytał znudzony.

- Chce się dowiedzieć czemu mnie unikasz? Co się takiego stało że zdystansowałeś się ode mnie? - spytałem patrząc uważnie na chłopaka. Było widać po jego mimice że sie zdenerwował.

- Naprawdę? Naprawdę kurwa nie wiesz? - wysyczał. - No tak czego ja się spodziewałem? - zaśmiał się gorzko. - Coś jeszcze? Bo jak nie to możesz wypieprzać.

- dzieciaku co stało się z tobą przez te 8 miesięcy?

- Wiedziałbyś gdybyś mnie nie ignorował. - zmarszczyłem brwi. Ja go nie ignorowałem. Nawet do mnie nie dzwonił. Nawet gdyby przyszedł a ja robiłbym coś ważnego zawsze znalazł bym dla niego czas.

- Czemu nie przyszedłeś po śmierci May? Pomógł bym ci. - oczy chłopaka już nie wyglądały na zirytowane jak poprzednio teraz były po prostu puste i chłodne aż tak że nawet mi zrobiło się jakoś dziwnie zimno.

- Nie wspominaj o niej nie masz prawa. - wysyczał wytykając mnie palcem. Z koszulki chłopaka nie mam pojęcia jak zaczęły wyplątywać się nitki. O co chodziło? Ma jakąś zaczarowaną bluzkę od Strange?

Zjebałeś StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz