~Rozdział 1~

74 2 0
                                    


Julita siedziała na ławce przy skateparku, nerwowo kręcąc w dłoniach telefon. Było już późne popołudnie, słońce powoli chyliło się ku zachodowi, a ciepłe, złote promienie oświetlały betonową powierzchnię, na której kręciło się kilku skaterów. Mimo że nigdy nie była szczególnie zainteresowana jazdą na deskorolce, coś ją tu przyciągnęło. Może to był ten specyficzny klimat miejsca – mieszanka beztroski i adrenaliny, której tak bardzo brakowało w jej uporządkowanym życiu.

Przyszła tu przypadkiem, szukając chwili wytchnienia od szkolnej rutyny. Przypominała sobie, jak tego ranka znowu kłóciła się z matką o niekończące się obowiązki i oczekiwania. A tu, na skateparku, ludzie wydawali się wolni – nie musieli przestrzegać żadnych zasad, po prostu robili swoje, bez względu na to, jak dobrze im to wychodziło. Julita przymknęła oczy, wsłuchując się w odgłos kółek toczących się po betonie i odległe dźwięki muzyki, które docierały z przenośnego głośnika.

Nagle usłyszała ciche szuranie tuż obok niej. Otworzyła oczy i zobaczyła chłopaka z deskorolką w ręku. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem i podarte dżinsy, a na twarzy uśmiech, który od razu przyciągnął jej uwagę.

– Hej – powiedział nieśmiało, choć w jego oczach widać było pewność siebie. – Widzę, że się nudzisz. Może chcesz spróbować? – Uniósł deskorolkę, jakby proponował coś zupełnie oczywistego.

Julita spojrzała na niego z lekkim zaskoczeniem, a potem uśmiechnęła się delikatnie.

– Nigdy wcześniej nie próbowałam – przyznała, czując, jak jej serce bije trochę szybciej. Coś w jego spojrzeniu ją intrygowało, a może to był tylko impuls, by zrobić coś nowego, coś, czego nie zaplanowała.

– To nic – odpowiedział chłopak, podając jej deskorolkę. – Każdy kiedyś zaczynał.

Wzięła od niego deskorolkę, choć czuła się nieco niepewnie. Patrzyła, jak pokazuje jej podstawy – jak stanąć, jak balansować. Nazywał się Patryk i szybko okazało się, że miał naturalny talent do tłumaczenia. Jego cierpliwość i uśmiech sprawiały, że z każdą chwilą Julita czuła się coraz swobodniej. Po kilku minutach prób, z jego pomocą, udało jej się utrzymać równowagę na desce.

– Nieźle jak na pierwszy raz – pochwalił ją Patryk, gdy w końcu zeskoczyła z deski, nie mogąc powstrzymać śmiechu.

Julita poczuła, że to nie tylko satysfakcja z małego sukcesu, ale też coś więcej. Patrząc na Patryka, zastanawiała się, skąd wzięło się to ciepło, które rozlało się w jej sercu. Oboje spędzili resztę wieczoru rozmawiając, śmiejąc się i wspólnie próbując nowych trików. Było coś niesamowitego w tej spontanicznej, niewymuszonej bliskości, którą od razu nawiązali.

Kiedy w końcu zapadła noc i musieli się rozstać, Julita poczuła delikatny smutek, ale także dziwną pewność, że to nie koniec ich znajomości.

Następnego dnia, kiedy weszła do szkolnej klasy, niemal zatrzymała się w pół kroku. Tam, przy oknie, zobaczyła Patryka. Tym razem nie trzymał deskorolki, ale jego uśmiech był dokładnie taki sam. Gdy ich spojrzenia się spotkały, poczuła, jak coś ciepłego rozlewa się w jej wnętrzu, a jednocześnie gdzieś w głębi serca wiedziała, że ten chłopak stanie się kimś ważnym w jej życiu.

Hejaa mam nadziej ze ta książka będzie sie wam podobać jak byście widzieli jakieś błędy to piszcie to wyjdzie na dobre dla mnie i jak was piszcie swoje opinie o tej historyjce ale ostrzegam ze sie dopiero zaczyna rozdziały będą sie pojawiać teraz często więc buźkii<33

~JA I TY OD ZAWSZE~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz