XXXVII

62 5 7
                                    

Następnego dnia obudziłam się w ramionach Harry'ego, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy ujrzałam jego spokojną, śpiącą sylwetkę obok mnie. Ta chwila była dla mnie bezcenna i nie chciałam, aby się kończyła.

Jego niewinna, śpiąca twarz była delikatnie oświetlona przez promienie słoneczne, które wkradały się przez szczeliny w zasłonach. Ciepłe, złote światło tworzyło na jego skórze subtelne refleksy, które podkreślały spokój jego snu. Delikatne strumienie słońca malowały na jego rysach miękkie cienie, dodając całej scenie nastrojowego uroku. W tej chwili, z każdą kroplą światła, poczułam jak moje serce rośnie.

Leżałam zwrócona w jego stronę, gdy nagle Harry otworzył oczy. Jego uśmiech był szeroki i szczery, a jego spojrzenie pełne czułości. Bez słowa, objął mnie mocno, przyciągając jeszcze bliżej siebie. Jego ramiona otuliły mnie jak ciepły koc, a ja poczułam, jak każdy mięsień w moim ciele relaksuje się pod wpływem jego bliskości.

~°~


Gdy byliśmy gotowi, poszliśmy do pokojów naszych przyjaciół, aby zaprosić ich na śniadanie. Miało być z moimi rodzicami, którzy wcześniej wrócili z wyjazdu. Każdy z nas, po wykonaniu porannej rutyny, zszedł do jadalni opatulony w miękki szlafrok.

Wchodząc do jadalni, podeszłam do siedzących już przy stole rodziców. Przywitałam się z nimi serdecznie, składając buziaki na ich policzkach, jak to było w naszym zwyczaju. Każdy uśmiechnięty odwzajemnił moje powitanie.

Zajadając się pysznościami, każdy znalazł coś dla siebie. Na stole pojawiła się jajecznica z świeżo upieczonym chlebem, naleśniki z różnorodnymi dodatkami oraz płatki. Atmosfera była przyjemna i kulturalna, ale zarazem pełna żartów i śmiechu. Rozmowy toczyły się w luźnej, wesołej atmosferze, a wspólne śniadanie stało się okazją do dzielenia się radościami i opowieściami.

~°~
HARRY POV:

Właśnie wracałem od Diany, a już byłem umówiony z Umą i Gliem w barze Urszuli. Po odstawieniu swoich rzeczy zacząłem się szykować do wyjścia. Odpaliłem telefon, sprawdziłem, czy wszystko mam, i  ruszyłem w stronę wyjścia ze statku.

- Harry? – Usłyszałem głos mojej siostry. Odwróciłem się, patrząc na nią pytająco.

- Wyglądasz, jakbyś coś kombinował. – Stwierdziła Betty, krzyżując ręce na piersi.

- Nic nie kombinuję. Idę się spotkać z Gilem i Umą. – Odpowiedziałem, przewracając oczami, widząc że nie mam dużo czasu.

- Mhm. – Mruknęła, patrząc na mnie podejrzliwie. - To pójdę za tobą. – Dodała, ruszając w moją stronę.

- Nigdzie nie idziesz! Miałaś spotkać się z Celią. – Protestowałem, zirytowany.

- Czyli coś kombinujesz. – Zauważyła, prychając lekko, wyraźnie zirytowana.

- Nie, ale nie muszę cię wszędzie ciągać. – Warknąłem ostro. Nie czekając na jej odpowiedź, wyszedłem, starając się nie zwracać uwagi na jej protesty.

Kochałem swoją siostrę, ale miałem już dość jej wtrącania się we wszystko, co robię. Potrzebowałem chwili przestrzeni dla siebie, zwłaszcza gdy planowałem coś, co chciałem załatwić w swoim własnym rytmie.

Gdy dotarłem do baru, moje uszy zostały od razu zaatakowane przez głośny hałas, który jak zawsze panował w tym miejscu. Zewsząd dochodziły dźwięki śmiechów, głośnych rozmów i odgłosów zabawy piratów, którzy jak zwykle rozkręcali atmosferę. Wszędzie krążyli ludzie, a zapach owoców morza i rumu wypełniał przestrzeń.

Zatoka Spadających Gwiazd - Harry HookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz