|Rozdział 4|

26 5 5
                                    


- I jak? - Katsuki zapytał Izuku, zajadającego się słodkimi kulkami na przeciw niego.

- Tho jeszt przephyszne Kacian!

- Nie gada się z pełną buzią, gówniarzu. - Zganił go, łapiąc jego głowę i roztrzepując zielone loki. Chłopak po przełknięciu jedzenia zaśmiał się głośno.

- Przepraszam, Kacchan. - Uśmiech malucha się poszerzył, gdy wreszcie mógł ujrzeć twarz blondyna. Katsuki zauważył wtedy, że od dawna nie widział takiego uśmiechu Izuku, który byłby skierowany wyłącznie do niego. Takiego, który sięgnął jego oczu.

Katsuki wie, że po ich walce wytłumaczyli sobie sporo rzeczy i między nimi jest już lepiej niż było za czasów gimnazjum. Jednak Bakugou widzi, że Izuku dalej trzyma od niego dystans. Teraz kiedy ma przed sobą jego małą wersję, która dalej patrzy na niego z podziwem - zachowanie dużego Izuku jest diametralnie inne.

Ale czy Katsuki może się za to obwiniać? Zbyt głupie pytanie, bo to jest oczywiste. To tylko przez niego i jego brak akceptacji do swoich słabości - zepsuł jedyną relację, na której mu zależało... Zależało?

Czy jemu kiedykolwiek zależało na Izuku? Czy...

- Kacchan... - Z rozmyślań Bakugou wyciągnął go chłopiec, który teraz stał koło niego, łapiąc jedną ręką za jego bluzkę, a drugą przecierając swoje oczy. - Jestem zmęczony Kacchan, chce mi się spać.

- Zaraz, Izu. Najpierw muszę posprzątać kuchnię. Ty możesz pójść do głównego pokoju i poczekaj tam na mnie. - Chłopiec kiwnął głową kierując się tam gdzie Katsuki mu kazał, po drodze ziewając głośno. Starszy zaśmiał się widząc jak Izuku wpada we framugę odbijając się od niej. Gdy dzieciak wyszedł z pomieszczenia Bakugou zajął się zmywaniem.

Po dobrych kilkunastu minutach, Katsuki wreszcie wszedł do pokoju rozglądając się za Izuku. Chłopiec leżał na kanapie, tylko że jedną połową prawie spadał na podłogę. Blondyn westchnął na ten widok, po drodze złapał za puchaty koc, który zarzucił sobie na ramię, aby bezproblemowo poprawić śpiocha.

- Same problemy z tobą dzieciaku. - Westchnął podnosząc chłopca, który samoistnie wtulił się w ciało Bakugou. Katsuki usiadł na kanapie, układając Izuku, tak aby jego głowa leżała na jego udach. Gdy ten przez sen ułożył się w wygodnej pozycji, starszy przykrył go kocem.

Słysząc lekkie pochrapywanie dzieciaka, Katsuki uśmiechnął się pod nosem. Jego ręka mimowolnie znalazła się na zielonych lokach, zaczynając się bawić nimi. Oparł tył głowy o oparcie z tyłu i znowu zatopił się w myślach. Nawet nie wiedząc kiedy zasnął.

***

- Zobaczcie na nich.

- Nie wierzę, że to Baku-bro.

- Ja też nie wierzę. Myślałem, że zastaniemy tu pobojowisko.

- Możecie zamknąć te mordy. - Katsuki warknął na tych przygłupów, którzy zebrali się wokół mnie. Nawet bez otwierania oczu, wiedział, że ich twarze są raczej zszokowane albo się podśmiechują jak Denki po mojej prawej. - Obudzicie nerda, skopie wam tyłki.

Wreszcie otworzył oczy rozglądając się wokół. Na jego kolanach dalej leżał Izuku, jednak teraz zamiast tylko jego głowy, chłopiec skulił się cały na nim. Najdelikatniej jak mógł przełożył chłopca na wolną część kanapy. Po uwolnieniu się, ustał na nogach znowu przebiegając wzrokiem po całym tym towarzystwie.

- I?

- I co? - Odpowiedział Kirishima, spoglądając na Bakugou.

- Co z tym złoczyńcom? - Dopowiedział w miarę spokojnie.

- Aaaa, no więc daliśmy jego rysopis i teraz Aizawa-sensei wraz z All Mightem próbują zidentyfikować go. - Powiedziała Mina.

- Rozumiem. - Blondyn westchnął i spojrzał na śpiącego malucha.

- Jak ci się spędzało czas z Deku-kun? Na pewno musiało być spokojnie, bo zobacz na niego jaki jest słodki. - Uraraka zaczęła mówić, zbliżając się do Izuku. - Dziewczyny zobaczcie czy on nie jest przeuroczy?

Wszystkie przytaknęły jej na to. Ochako chciała pogłaskać chłopca po włosach jednak on w tej chwili zerwał się ze snu, a z jego oczu zaczęły wylatywać łzy. Roztrzęsiony rozejrzał się po pokoju i nie widząc żadnej znanej mu osoby, zaczął przeraźliwie płakać. 

- Och! - Wystraszona Uraraka odeszła od kanapy gdzie znajdował się Izuku, nie wiedziała co ma zrobić w tej sytuacji.

- No nieźle różowa. - Parsknął Katsuki, przepychając się obok niej, żeby dostać się do malucha. - Nie dość, że miał koszmar to jeszcze go wystraszyłaś. 

Blondyn klęknął przed wystraszonym Izuku, który schował swoją głowę w kolanach mocno się trzęsąc. 

- Hej, Izu. - Zaczął delikatnie, jedną ręką kładąc na jego głowie. - 'Zuku, spójrz na mnie. Jestem przy tobie.  - Zielonooki uniósł głowę do góry, a gdy zauważył, że przed nim stoi Bakugou rozpłakał się jeszcze bardziej - jeśli to możliwe.

Chłopiec wpadł w Katsukiego, który od razu go przytulił, próbując go uspokoić. To nie był jego pierwszy raz tak naprawdę. Za dziecka Izuku miał dużo koszmarów, najczęściej o jego tacie jak go opuszcza. 

- No już młody,  jestem przy tobie. - Przybliżył do siebie jeszcze bardziej małe ciało zielonookiego. 

- Kacchan...

- Tak, jestem tu. Już spokojnie. 


|Przychodzę jak zwykle o późnej porze do was :)

Mam nadzieję, że spodobał wam się kolejny rodział.

miłego dni/nocy

Lilka.

Wróćmy do tego co było| bkdkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz