Rozdział 8

1.5K 84 83
                                    

Damon Willow

Martina

Siedziałam przy toaletce i czytałam książkę, gdy ojciec krzyknął:

— Martina proszę do kuchni!

Z cichym jękiem wstałam z krzesła i wyszłam z pokoju.

Miałam nadzieję, że chociaż dziś da mi spokój. Jak widać, myliłam się. Jak zwykle znajdzie jakiś pretekst, by coś mi wytknąć.

— Co to za ocena? — Powiedział wyniośle, tak, jak na szanującego się prawnika przystało. Miał na sobie czarny garnitur, więc albo ma zamiar wyjść do pracy, albo dopiero co z niej wrócił. Nie nasłuchiwałam czy był w domu czy nie, byłam zbyt zajęta książką.

Gdy wróciłam było cicho, a ja zaszyłam się w swoim pokoju, zaraz po tym, jak zabrałam z szafki dwa jabłka.

Nigdy nie zważał na to czy był w domu czy też w pracy. Traktował mnie tak, jakbym to ja była jego konkurencją w pracy, a nie córką. Przez to, iż oboje nie pałaliśmy do siebie miłością było mi to nawet na rękę, w końcu się mną nie interesował, jeśli wszystko było na swoim miejscu.

Zmarszczyłam brwi, ponieważ nie dostałam w tym miesiącu ani jednej złej oceny. Spuściłam wzrok na swoje stopy, odziane w białe, długie skarpetki rozmyślając, czy aby na pewno nie zawaliłam żadnego ze sprawdzianów.

— Em... jaka ocena? — Bardziej zapytałam niż stwierdziłam. Ukryłam dłonie za plecami, żeby nie zauważył, że mi drżą.

Unioslam wzrok w momencie, gdy złapał się za górną część nosa, kręcąc przy tym głową. Byłam już pewna, że jest niesamowicie zdenerwowany.

— Co ci mówiłem o nauce? Bez niej będziesz nikim.

Poczułam jak się czerwienię. Mówił mi to tyle razy, ale tym razem naprawdę nie wiedziałam co mogłam napisać nie tak. Ostatnie kilka sprawdzianów nie napisałam źle, nie dostałam ani jednej negatywnej oceny.

— Marsz do pokoju i nos w książkę. — Odwrócił się do mnie plecami. Nie chciał mnie widzieć, sprawiłam mu kolejny zawód.

Zawsze go zawodziłam.

Ale... — Zaczęłam. Miałam w planie przecież wyjść z dziewczynami, obiecałam im to.

— Nie ma żadnego ,,ale". — Uciął cierpko, przez co wiedziałam, że nic z tego.

Ruszyłam w stronę pokoju, po drodze zabierając z łazienki czarną kredkę.

Wzięłam głęboki oddech, gdy znalazłam się w moich czterech ścianach. Zamknęłam książkę na ostatniej czytanej przeze mnie strony i odłożyłam na małą biblioteczkę. Zmusiłam się, by nie myśleć o tym, ze nie dokończyłam rozdziału.

Usiadłam przy toaletce i dorysowałam sobie ciemne kreski, które tym razem wyszły bardzo ładnie. Pomalowałam jeszcze błyszczykiem usta, który chwilę wcześniej wyciągnęłam z plecaka i zaczęłam wybierać ubrania na wyjście.

Padło na czarne legginsy i zieloną bluzę.

Po kilku minutach czekania mój ojciec wyszedł z domu, tak jak myślałam – do pracy.

Soothe The Soul | 16+ [Pierwszy zapis]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz