Stał w łazience patrząc na swoje oblicze w lustrze. Uśmiechał się w sposób który przyprawiał o ciarki. Nie wyglądał naturalnie, wręcz przeciwnie, wyglądał jak porcelanowa laleczka który wywołuje niepokój samą swoją obecnością. Zaczesał swoje przydługie włosy przyglądając się swojemu odbiciu. Był bardzo blady, unikał słońca jak i ludzi. Twierdził, że zakłócają jego spokój co jak w jego mniemaniu skracało życie. A on przyrzekł sobie, że póki jego oczy jak i całe ciało nie zazna Jeona, nie będzie go skracać. W końcu, czy podkochiwanie się w jednym z najbardziej pożądanych ludzi w Seoulu było zakazane? Moglibyśmy stwierdzić, że nie ma w tym nic złego, ale co jeśli uczucia zaczynają się nasilać powodując coraz większą obsesję?
Zlustrował się wzrokiem po raz ostatni tego wieczoru i wyszedł z łazienki. W salonie leciały wiadomości które jako jedyne zabijały ciszę. Chłopak usiadł na sofie która stała przed telewizorem. Wgryzł się w posiłek myśląc tylko o tym, że na ten wieczór czekał całe życie.
Do skórzanej torby wrzucał wszystko co uważał za przydatne. Gruby sznur który kupił dwa tygodnie temu w pobliskim sklepie i kilka grubych i długich gwóździ. Jakąś chemię w sprayu na szkodniki i parę metalowych prętów. Dwa ostre noże i kombinarki które ukradł sąsiadowi parę lat temu. Wiedział, że tak poważny plan nie może ulec zniszczeniu przez jego błache niedopatrzenia. Nawet ubrania które miał zamiar ubrać zostały skomponowane tak aby nie rzucać się w oczy. Które pozwolą wtopić się w tłum i przebiec przed chytrymi spojrzeniami policji która będzie miała zamiar go uchwycić.
Był przygotowany mentalnie na taką okoliczność, w końcu jak można rwać się do paszczy lwa nie doceniając przeciwnika? Był świadomy i gotowy na takie poświęcenia, byle tylko móc go dotknąć.
Wsiadł do czarnego pickupa który zaparkował wcześniej na parkingu, przecznice dalej, na wypadek gdyby ktoś rozpoznał ten stary wóz. Zsunął czapkę z daszkiem niżej niż zwykle aby przysłonić wystające kosmyki. Okulary przeciwsłoneczne i maseczke uważał za must have. Wiedział, że jego uroda była dość nietypowa, chwilami dawała odczucie dziewczęcej słodyczy, przez jego pulchne usta i zgrabną lekko umięśnioną sylwetkę.
Odpalił samochód i podjechał pod stadion na którym właśnie odbywał się koncert jego idola. Muzyka niosła się przez całe miasto nadając mu nostalgiczny vibe. Jimin uśmiechnął się ponownie w ten dziwny sposób patrząc przez okno samochodu. Fioletowe lasery świeciły w niebo, tworząc kolorowe linie.
Kiedy ulice zapełniły się fanami i zrobił się popłoch, chłopak postawonił działać. Zamknął samochód i przebiegł na drugą stronę ulicy. Stanął za wysokim budynkiem czekając aż idol i reszta personelu opuści pomieszczenia. Bardzo dobrze wiedział o której godzinie wychodził, gdzie jadał po koncercie oraz wszystkie mało istotne rzeczy które pomagały mu w ułożeniu tego pamiętliwego dnia.
Po godzinie samej obserwacji był już zmęczony, jego oczy lekko się przymykały do czasu aż Jeon- który siedział w jednej z koreańskich restauracji- wstał z drewnaniego krzesła. Wiedział, że to jego szansa, że gdy zacznie już nie będzie obrotu.
Wyłonił się zza rogu biegnąc wprost na plecy Jeongguka, który właśnie wyszedł z pomieszczenia. Oboje upadli na ziemię.
- Boże bardzo Pana przepraszam. Nic Panu nie jest?- Udawał przejętego, bo choć planował go przewrócić nie sądził, że chłopak upadnie tak solidnie.
- Chyba w porządku, coś się stało?- Melodyjny głos odparł na zadane pytanie i wyciągnął rękę w celu pomocy.
- Goniły mnie jakieś niezbyt trzeźwe małolaty, proszę się nie przejmować.- Powiedział na wydechu masując obolałe kolano.
CZYTASZ
𝐖𝐢𝐭𝐡 𝐲𝐨𝐮𝐫 𝐡𝐞𝐚𝐫𝐭 𝐨𝐧 𝐲𝐨𝐮𝐫 𝐬𝐥𝐞𝐞𝐯𝐞
Fanfiction„𝘳𝘶𝘯 𝘣𝘢𝘣𝘺 𝘳𝘶𝘯, 𝘳𝘶𝘯 𝘧𝘰𝘳 𝘺𝘰𝘶𝘳 𝘭𝘪𝘧𝘦, 𝘪𝘮 𝘵𝘦𝘢𝘳 𝘰𝘶𝘵 𝘺𝘰𝘶𝘳 𝘩𝘦𝘢𝘳𝘵, 𝘪𝘵'𝘭𝘭 𝘢𝘭𝘸𝘢𝘺𝘴 𝘣𝘦 𝘮𝘪𝘯𝘦" 🥀one-shot 🥀angst❗️zawiera drastyczne opisy, nie dla osób wrażliwych❗️ 🥀3700 słów 🥀paring główny: jikook 🥀...