CARTER:
Nie mogłem się powstrzymać przed tym, żeby ją pocałować. Myślałem o tym ciągle od czasu naszego ostatniego pocałunku. Pragnąłem tego. Pragnąłem jej. Ona też tego chciała. Czułem to. Choć się nie odezwała, to jej wzrok mówił wszystko.
Przez moment było cudownie. Powróciły do mnie wspomnienia z plaży. Trwało to jednak zaledwie krótką chwilę, bo dziewczyna niespodziewanie się ode mnie odsunęła.
Spojrzałem na nią zaskoczony. Dlaczego się opierała? Dlaczego nie chciała przyznać, że też jej się podobam? Dlaczego nadal udawała, że nic między nami nie ma?
- Nie mogę.
Patrzyłem na nią zdezorientowany nie bardzo wiedząc o co jej chodzi.
- Dlaczego?
- Nie chcę być kolejną dziewczyną, którą tylko się zabawisz.
Nie mogłem winić jej za to, że miała o mnie takie zdanie. W końcu sam sobie na nie zapracowałem. Znała moją złą reputacje w szkole. Wiedziała, że nie raz bawiłem się uczuciami dziewczyn. W końcu ją też od chciałem tylko wykorzystać dla własnych korzyści.
Ale to było zanim zacząłem coś do niej czuć.
- Nie jesteś - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Chciałem, żeby mi uwierzyła. Żeby wiedziała, że to co ostatnio wydarzyło się między nami było prawdziwe. - Naprawdę mi zależy.
- I dlatego przez cały wieczór obściskujesz się ze swoją byłą po czym mnie całujesz? - spytała wyraźnie zdenerwowana. - Daj spokój Reed. Nie jestem jedną z tych naiwnych dziewczyn, którym możesz wciskać taki kit.
Kurwa. Nie mogłem uwierzyć w to, że powodem naszej kłótni była Laura. Gdybym wiedział, że sytuacja tak się potoczy od początku kazałbym jej spadać. I w tamtym momencie bardzo żałowałem, że tego nie zrobiłem.
Chciałem powiedzieć Aurelii, że Laura nic dla mnie nie znaczy. Że to już zamknięty temat. Wytłumaczyć jej to wszystko, żeby nie było między nami bezsensownych niedopowiedzeń.
Jednak zanim zdążyłem cokolwiek z siebie wydusić naszą rozmowę przerwał zdyszany Mason.
- Stary musisz mi po...- urwał w pół zdania, gdy zauważył, że to nie jest odpowiedni moment. - Jezu sorry, wrócę później - dodał, powoli się wycofując.
- Nie trzeba - odpowiedziała mu Aurelia. - Już skończyliśmy - dodała, po czym wyminęła chłopaka i wróciła do środka.
Posłałem kumplowi mordercze spojrzenie. Lepszego momentu nie mógł sobie wybrać. Miałem nadzieję, że miał naprawdę dobry powód. Choć znając jego domyślałem się, że będzie to jakaś totalna głupota.
- Musisz mi pomóc - spojrzał na mnie błagalnie. - Jakiś pijany koleś przewrócił się na komodę w salonie i stłukł ten duży porcelanowy wazon! Ten który moja mama przywiozła sobie z wakacji w Grecji. Ona mnie zabije!
Ja za to miałem ochotę zabić jego.
Głośno westchnąłem patrząc na zestresowanego przyjaciela.
- I jak ja mam ci niby z tym pomóc? - spytałem zrezygnowany.
- Musimy kupić identyczny, zanim się zorientuje - oświadczył zupełnie poważnie.
- Kurwa, stary, skąd ja ci wezmę grecki wazon o godzinie dwudziestej trzeciej w niedzielę? - spojrzałem na niego jakby postradał zmysły.
- No nie wiem, zamówimy przez internet? - spytał z nadzieją. - Albo kupimy jakiś podobny i go przemalujesz? W końcu masz zdolności plastyczne - stwierdził z głupim uśmieszkiem.
CZYTASZ
ULTRAVIOLET
Fiksi RemajaDla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się poddawać. Ma prosty plan, który nie będzie kosztował go wiele wysiłku - zawróci w głowie jakiejś na...