ERNA
Boruta spojrzał na Ernę ich wzrok się spotkał i dostrzegła w jego oczach ulgę.
Robert westchnął.
— Się puka — oznajmił sucho.
— Mówiłam mu, że jest takie ryzyko, ale słuchać nie chciał — rzuciła zza progu Karolina.
Robert posłał siostrze ostrzegawcze spojrzenie, którym ta zupełnie się nie przejęła.
Aron zignorował ich oboje, szybki krokiem podszedł do Erny, oglądając ją uważnie, jakby szukał obrażeń.
— Prawie dostałem przez ciebie zawału — rzucił oskarżycielsko, kładąc jej dłoń na ramieniu, jego uścisk był ciepły, chociaż palce mu lekko drżały.
— Z obawy, że ci ojciec jaja utnie? — spytała kwaśno.
— To on ma jeszcze jaja? — spytała Rokitówna z niewinnym uśmiechem. — No co? Dla koleżanki pytam.
Robert westchnął i wstał z miejsca.
— Chodź, sprawdzimy, czy nie ma nas w celi Radka, może już się ogarnął. Niech ci dwoje sobie pogadają w spokoju.
Mijając Ernę wcisnął jej do ręki pendrive. Bez słowa wysunęła go do tylnej kieszeni spodni, nie spuszczając wzroku z Arona.
Po zamknięciu drzwi odczekali jeszcze chwilę w milczeniu, patrząc na siebie uważnie, dotyk jego dłoni na jej ramieniu był ciepły, ale też ciążył jej w jakiś sposób.
— Jesteś cała? — spytał już łagodniej.
— Jestem — odparła równie spokojnie. Nie wiedziała, czy chodziło o to, że wyglądał trochę jak zbity pies, czy wkurw jej już przeszedł, jednak chwilowo nie miała ochoty rzucać mu się do gardła. Robert był tego dnia dużo lepszym workiem treningowym. — Stary bardzo wściekły?
Aron pokręcił głową.
— Jeszcze mu nie wspomniałem.
Uniosła brew. Poczuła nagle dziwne ciepło wokół serca. Powinien był powiedzieć, miał taki zasrany obowiązek. Po coś chyba postawił Rokitę na nogi. Trochę się z tym nawet liczyła, że wejdzie tutaj po południu i zastanie Jego Czarną Wysokość i sztab kryzysowy. A tu pekińczyki i żrące się rodzeństwo, norma.
Widząc jej minę, bies zaśmiał się cicho.
— Nie spytał wprost, więc się nie uzewnętrzniam. Jednak kiedy spyta...
Oboje wiedzieli, że tu nie ma „jeśli spyta", jest tylko „kiedy".
— To odeślij go do mnie. Możesz też nadmienić, że skoro sam uznał za stosowne wysłać mnie w świat, mógłby się przy okazji nie zachowywać jak stalker. Konsekwencja w działaniu by się przydała.
Westchnął cicho, ale darował sobie komentarz, że i tak czeka go kara. Oboje znali zasady, wiedzieli, że Boruta umiał zarówno karać jak i nagradzać. Czasami Erna miała wrażenie, że Czarny Pan był celowo nieproporcjonalnie surowy, żeby nauczyć swoje dzieci oceny ryzyka i przyjmowania konsekwencji. Jej samej wiele zawsze uchodziło na sucho, jednak Aron tak łatwo nie miał. Już dawno temu przywykła brać na siebie gniew starego biesa jeśli mogła.
— Naprawdę się o ciebie martwiłem. Nie odbierałaś.
— Mogłeś odpisać na SMS, wiesz, jak przyjaciel by zrobił.
Parsknął szyderczym śmiechem.
— „Daj mi spokój, wrócę do roboty" — zacytował, imitując przy tym jej lekko nadąsany ton głosu. No tak, miała już nieźle w czubie kiedy to pisała, nawet jej organizm źle reagował na mieszanie różnych alkoholi. — To żeś mnie tym uspokoiła. Co w ogóle robiłaś?
CZYTASZ
Magowie robią, co chcą
HororZapraszam na drugą stronę lustra, do świata pełnego strzyg, biesów i innych, znanych nam upiorów. Powieść urban-fantasy z motywami słowiańskimi, z morderstwem w tle i poszukiwaniami sprawcy. A tak naprawdę? Politycznymi rozgrywkami między potężnymi...