🕷Tylko ja jej potrafię pomóc...🕸

128 6 8
                                    

- Wanda. - powiedziałem po tym jak Stark wyszedł. - wy siedźcie najlepiej jak jest przy niej jak najmniej osób. Zrozumiano? - powiedziałem twardo widząc ich zmartwienie. A oni tylko pokiwali głowami jedynie Pietro trzymał siostrę za rękę. - Zajebiście pierwszy dzień i już muszę ogarniać czarownice bo straciła kontrolę. - prychnąłem. - Ostrzegałem cię kurwa i wiem bardzo dobrze że to słyszałaś a i tak stwierdziłaś nie odpuszczać a mówiłem co kurwa przez to może stać ci się krzywda. Ale nie kurwa po co słuchać bardziej doświadczonego. Japierdole a było tylko posłuchać. - powiedziałem nie dbając o to czy reszta to słyszy.

- Po.. Pom... Pom.. Pomóż.... Pro... Proszę... - powiedziała ledwo mogąc się wysłowić. Pokręciłem głową

- A co ja kurwa robię? Tańczę na rurze w klubie dla Deadpoola? Sorry ale mam dziewczynę. - odpowiedziałem sarkastycznie.

- Możesz przestać ją wyzywać do kurwy?! - krzyknął zdenerwowany Pietro. O nie kurwa tego już za dużo. Wstałem od Wandy i popatrzyłem na niego.

- A myślisz że co ja kurwa robię? Wiesz jak jej pomóc? - spytałem a on przełknął głośno ślinę i pokręcił głową. - No kurwa tak myślałem a może wy wiecie? - spytałem patrząc na bardzo zdziwionego Steve'a i Natasze. Też pokręcili głową. - widzisz kurwa? A ja.. - puknąłem się parę razy w miejscu serca. - ... ja kurwa wiem jak jej pomóc. Nie moja jebana wina że mnie nie posłuchała o próbowała czytać mi do jasnej cholery w myślach chodź jej katygorycznie tego zakazałem jednak wolała nie słuchać o to kurwa skutki. Może sobie w waszych czytać do woli mam to gdzieś nie mój interes ale nie kurwa w moich! - poczułem Jak symbiot jest tak blisko uwolnienia że ponownie krzyknąłem. - Kas do jasnej cholery nawet nie próbuj się teraz pokazywać nie poradzisz sobie z nią a w takim stanie jakim będziemy ja nie będę miał jak co pomóc więc mi się tu na razie nawet nie pokazuj! - posłusznie się schował a reszcie opadła kopara bo nie wiedzieli do kogo ja się tak znowu wydzieram. Spojrzałem na nich. - Nie pytajcie bo nie odpowiem. - odpowiedziałem tylko. Nagle mój telefon zadzwonił. Wziąłem go do ręki i odebrałem. No sory Wanda musisz jeszcze trochę poczekać. - Tak skarbie? - powiedziałem miłym głosem.

- Co tu się odpierdala? - powiedziała Natasza pod nosem.

- Hej skarbie jak tam pierwszy dzień jako prywatny asystent? Przeszkadzam? - chyba se kpisz kobieto.

- No coś ty ty mi nigdy nie przeszkadzasz. Ale szczerze to w chuj źle więc jakbyś mogła to opowiedz co ty dziś robiłaś. - Stark wszedł do pomieszczenia z ręcznikiem który parował. Pokazałem jemu jak i wszystkim że mają być cicho. I wziąłem od niego ręcznik a następnie przy trzymałem ramieniem telefon.

- A dobrze.. Wiesz spotkałam dziś... - Stark usiadł a ja położyłem ręcznik na bladej już skórze Czarodziejki. - ... Mj byłyśmy nawet w starbaksie.

- Ooo jak tam u niej dawno jej nie widziałem. - powiedziałem z uśmiechem.

- Co tu się kurwa odpierdala? - spytał Stark na co pokazałem mu że ma być cicho do cholery ja tu rozmawiam. Szacunku trochę.

- Wiesz.. mówiła że p... - ponownie uklęknąłem. Położyłem telefon na stole przy sobie dając na głośno mówiący. - po staremu.. - głos mojej ukochanej słyszeli teraz wszyscy przy stole jednak żaden nie miał odwagi się odezwać i to kurwa bardzo dobrze. - nawet widziałam dziś Neda... - natychmiastowo się spiąłem co nie uszło uwadze innym.

- Nie. Nie mów mi o nim proszę.  - powiedziałem cicho. - zrobił ci coś? Jeśli tak t... - zacząłem z zaciśniętymi zębami i furią w oczach.

- Nie nie nie, spokojnie oczywiście że mi nic nie zrobił. Przepraszam skarbie... Wiem że macie... No... - zacisnąłem oczy a następnie rękę na krześle za sobą jednak czułem tak dużo emocji teraz... Najwięcej tych negatywnych że... Troszkę wygieło mi się poręcz od niego a inaczej mówiąc.. Miałem ją teraz w ręce przed sobą a krzesło za sobą...

Zjebałeś StarkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz