POV: VIVA
Dziś nadszedła ta chwila... Moja pierwsza eksterminacja! Byłam bardzo podjarana tym dniem. W końcu mogę pokazać, że moje starania nie poszły na marne!
Wstałam o wczesnej porze, aby jak najlepiej się przygotować do ekstermiancji. Była dopiero 4 rano, a ja już zdążyłam wypić kawę i żarzyć lekki, aby postawić się na nogi. Pierw wyciągnęłam ze szafy moje i Adama ubranie. Wypracowałam wszystko żelazkiem. Kiedy wszystko było już gotowe, poszłam do łazienki. Odkręciłam ciepłą wodę, wyciągnęłam ze szafki, moje wszystkie potrzebne rzeczy do kompieli. Ściągnęłam swoją delikatną w dotyku, fioletową koszulę nocną i bieliznę. Usiadłam wannie i weschnełam głośno, woda była taka ciepła... Po moich plecach przeszedł milutki dreszczyk. Tego właśnie potrzebowałam na początek tego specjalnego dnia. Była zupełna cisza... Jedynie było słychać wodę, która pluskała przy każdym moim ruchu. Po chwili zaczęłam myć swoje nogi, gabką do mycia ciała. Co jakiś czas nuciłam pod nosem, piosenkę, którą Adam zaśpiewał w moje urodziny... Cóż muszę przyznać, że to nie była jakaś przecudowna piosenka... Ale była ona specjalnie dla mnie, to właśnie sprawiało, że cały czas była w mojej pamięci... Nigdy nie zapomnę tego dnia, jego lśniące zółte oczy patrzące się w prost na mnie... Jego głos, w którym było tak wiele emocji... Może wyolbrzymiam te wspomnienie... Ale czy to coś złego?POV: ADAM
Obudziło mnie światło, które wypełniało cały pokój... Bardzo nie wygodnie mi się śpi przy zaświeconym świetle... Wstałem z łóżka, zauważyłem wyprasowane ubrania, należące do mnie i do Vivy. Niedaleko było żelazko, które chyba jeszcze nie wystygło... Wyszedłem z sypialni i odrazu oślepił mnie, widok światła, które dochodziło z łazienki. Podeszłem do drzwi, po chwili nie pewnie zapukałem, aby upewnić się, że jest tam Viva.
Adam: Viva? Jesteś tam?
Viva: Hm? Tak, właśnie biorę kompiel, jak chcesz to możesz wejść.
Zasłoniłem oczy ręką, nie pewnie chwyciłem klamkę od drzwi, otworzyłem je i wparowałem do środka. Kiedy wszedłem do środka, Viva przestała nucić pod nosem i chyba spojrzała w moją stronę...
Viva: Adam?... Po co się zasłaniasz?
Adam: Um... Nie chcę ci... Uh naruszać prywatności?
Viva: Nie wygłupiaj się... Mówisz tak, jakbyś mnie nigdy nago nie widział...
Cóż... Miała rację, nie potrzebnie zasłaniam oczy skoro, to co mogłem teraz zobaczyć, to już dawno widziałem... Poczułem jak moje policzki zaczęły się rumienić ze wstydu. Odsunołem rękę i zobaczyłem Vive, patrzyła na mnie swoimi różowymi oczami, jej białe włosy były mokre i opadały przez to na jej twarzy. Viva uśmiechnęła się ciepło.
Viva: Wiesz... Jeśli chcesz to możesz do mnie dołączyć, raczej wanny nie złamiemy.
Lekko się zaśmiałem, propozycja Vivy odrazu mi się spodobała, szybko zdjołem bokserki, rzucając je do kosza na pranie. Podeszłem do wanny, po czym usiadłem za Vivą, biorąc ją na swoje kolana, aby było nam bardziej wygodnie. Woda była ciepła, ale nie aż tak... Najwidoczniej zaczęła już powoli stygnąć. Przytuliłem się do Vivy, jej skóra była ciepła i jednocześnie tak delikatna w dotyku. Cmoknołem ją leciutko w ramie, ta się zaśmiała i odwróciła się w moją stronę, przerywając przy tym mycie swojego ciała.
Viva: Chcesz umyć mi plecki?
Spytała z ciepłym uśmiechem na twarzy, bez słowa wziąłem od niej gąbke i zacząłem myć jej plecy. Później Viva wzięła mój szampon do włosów i rozprowadziła, nieco zawartości po moich brązowych włosach. Czułem jak zimna ciecz spływa po mojej głowie powodując u mnie mały, przyjemny dreszcz.
Po umyciu mi włosów, oboje wyszliśmy z wanny. I wytaraliśmy się ręcznikami. Viva wzięła z szafki suszarkę, pierw wysuszyła swoje włosy, a potem moje.
CZYTASZ
~Special "angel"~
RomansaViva z dnia na dzień pojawia się życiu innych i drastycznie je zmienia... Czy na lepsze czy na gorsze, to już inna sprawa. Jak się potoczą jej losy, czy aby napewno skończy się wszystko dobrze? Książka dzieje się w uniwersum "Hazbin Hotel" a tak do...