❤️‍🔥Będę twoją terapią, a ty moim szpitalem psychiatrycznym

43 3 3
                                    

Sukuna złożył pocałunek na pulsującym bólem krwawym ugryzieniu na moim brzuchu, po czym zaleczył je, używając odwróconych technik.
Z kieszeni moich spodni wyjął kilka jednorazówek o smaku winogronowym.
Zajebał mi je, wsadzając do kieszeni swoich spodni.
- Doceniam gest, ale ja naprawdę nie chcę nigdzie wyjeżdżać - jęknęłam.
Dłoń Sukuny powoli zagłębiała się w mój dekolt.
- Dawno cię nie widziałem.

Jego stara śpiewka.

Odtrąciłam jego rękę, zanim wsunęła się w mój stanik.
- O wiele lepszych opcji masz w ciul, więc weź kogoś na moje miejsce.
- Nie chcesz wiedzieć, dokąd lecimy?
Nie odpowiedziałam, więc kontynuował.
- Malediwy.

Kurwa nie.

- Za chuja nie pojadę na Malediwy! - wydarłam się. - Musiałeś wybrać miejsce, które jest dla mnie torturą?!
- Moje wyobrażenie twojej reakcji było akuratne - miał ze mnie bekę.

Plaża + basen + upał + kostium kąpielowy + imprezy = najgorsze kurwa możliwe wakacje.

Sukuna podnosząc się z moich kolan, poklepał mnie po dupie.
- Wszystko już opłacone i zaplanowane, więc za chuja się, skarbie, nie wykręcisz - posłał mi wredny uśmiech. - Będzie to świetna okazja, by w spokoju porozmawiać, określić zasady naszej relacji i kto wie, może, jakimś cudem, będziesz się ze mną dobrze bawić.
Wyciągnął ku mnie ramię, zachęcając, bym się przytuliła.

Jeszcze kurwa czego.

- Wybacz, ale nie mam najmniejszej ochoty się do ciebie przytulać, bo twój dotyk kojarzy mi się tylko z gwałtem - mój głos był lodowaty.

Sukuna nie postawił na swoim.
Opuścił ramię, rezygnując.

- Otwórz te pierdolone drzwi, bo muszę zapierdalać na zakupy - warknęłam.
- Bikini to niezbędnik.
- Kupno bikini to tortury porównywalne do wyrywania żywcem jelit!

Sukuna wyłączył blokadę drzwi. Wypadłam z jego samochodu, jak bomba.
- Idę sama na zakupy - zastrzegłam.
Podniosłam z ziemi rozjebany tort.
- Nawet nie wiem, czy mam ważny paszport.
Sukuna zmarszczył brwi.
- Paszport?

Ja pierdolę.

- Ty wiesz, że bez paszportów nigdzie nie polecimy? - parsknęłam śmiechem. - Wiesz w ogóle, co to jest paszport?
- Śmiesz zakładać, że nie wiem, czym jest paszport? - warknął.
- Wcześniej nie miałem pozwolenia na wyjazd z kraju, więc nie widziałem sensu w posiadaniu go.
Ryknęłam śmiechem.
- Nie ma paszportu, nie ma wakacji!
- Cóż to za problem zrobić?
Nawalałam się z sytuacji jeszcze bardziej.
- Paszportu nie robi się od ręki, tylko często w chuj długo trzeba czekać - wyjaśniłam. - Musisz zrobić zdjęcie i inne pierdoły.
- Widzę cię tu góra za dwie godziny - rozkazał. - Do tego czasu ja załatwię, co trzeba.
- Powodzenia w wyrabianiu paszportu w dwie godziny - skwitowałam.
Pewna swojego zwycięstwa, skierowałam się ku swojemu samochodowi, by zostawić w nim tort.
- Po coś to kupowała? - zainteresował się Sukuna.
Oczywiście wrzód szedł za mną.
- Klątwiarze ze zgromadzenia, w którym jest mój ojciec, urządzają popijawę na twoją cześć - westchnęłam. - Ojciec chciał, bym kupiła zasrane ciasto.
Sukuna wyrwał mi tort. Otworzył plastikowe pudełko, po czym powybierał z wierzchu tortu wiśnie w syropie.
Zamknął pudło i mi je oddał.
Włożył do gęby wszystkie wiśnie na raz i rozgryzł je głośno.
Słodki sok ściekał mu po brodzie.
Sukuna nachylił się, szykując do kolejnego wpychania mi w gardło jęzora.
W tym momencie zadzwonił mój ojciec.
- Odbierz - polecił Sukuna.
Ledwo odebrałam, wyrwał mi telefon i włączył tryb głośnomówiący.
- Zapomniałem ci powiedzieć, żebyś nie kupowała z orzechami laskowymi tego tortu, bo Kouma ma alergię - powiedział na powitanie ojciec.
- Zakupiła klasyczną śmietankę z dekoracją w postaci wiśni w syropie, które już zżarłem - odpowiedział mu Sukuna.
Ojca ścięło z nóg.
- Witaj, Królu Przeklętych - głos mojego starego lekko się trząsł.

༻𒆜 𝔓𝔯𝔷𝔢𝔨𝔩𝔢̨𝔱𝔞 𝔭𝔯𝔷𝔢𝔷 𝔲𝔠𝔷𝔲𝔠𝔦𝔞 𝔨𝔩𝔞̨𝔱𝔴𝔶 𒆜༺||Sukuna RyōmenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz