15. Dwudziesty szósty listopada.

192 15 9
                                    

Zawsze zależało mi na tym, aby mój przyszły mężczyzna dogadywał się z moimi bliskimi. Cóż, nigdy nie miałam chłopaka na poważnie, ale nad tym nie ubolewałam.

Zdecydowanie wolałam jednorazowe przygody, lub przyjaciół do seksu, niż związanie się z kimś na lata. Jednak i to się zmieniło na przebiegu lat, bo dłużej nie chciałam tak żyć. Chciałam mieć rodzinę, a przede wszystkim mężczyznę, do którego mogłabym wracać każdego dnia po pracy.

I wydawało mi się, że to wszystko mam. To czego pragnęłam przez całe życie, choć przez dłuższy czas nieświadomie.

Teraz gdy siedziałam z najważniejszymi ludźmi w moim życiu, w salonie na kanapie byłam szczęśliwa. Pierwszy raz mogłam powiedzieć, że jestem prawdziwie szczęśliwa, ale pomimo tego wszystkiego, czułam, że to jest chwilowe, że jeszcze sporo przede mną.

Ale czułam, że sobie z tym poradzę. Właśnie z tymi ludźmi.

– I wtedy jej mówię, że niby skąd to wie, ale po chwili zdecydowałam się nie pytać! – zaśmiała się głośno, a ja przewróciłam na nią oczami.

Właśnie wtedy poczułam na swoim udzie przyjemny dotyk, pod którym chciałam się rozpuścić. Jego ciepły oddech owiał mi szyję, uśmiechnęłam się pod nosem.

– Naprawdę myślałaś, że mój kutas jest sflaczały? – mruknął prosto do mojego ucha, ale tak aby Mercedes mogła go usłyszeć. – Nie wydaje mi się, że na niego narzekałaś – zaśmiał się w głos.

– Och! Skąd ja miałam wiedzieć! A poza tym, miałeś, kurwa, spryskane włosy tym gównem. Przysięgam, że wtedy dałabym ci z pięćdziesiąt lat – odpowiedziałam, również się śmiejąc.

Mercedes była właśnie w trakcie opowiadania historii, o tym jak po naszym pierwszym spotkaniu z Michaelem, go obgadywałyśmy. Nie wiem czy miałam się śmiać czy płakać z tego powodu.

– Ta, a później opowiadała mi jak nieziemsko ją...

– Morda!

– ...rżnąłeś – dokończyła, patrząc mi ze zwycięstwem w oczy.

– Naprawdę, gwiazdko opowiadałaś swojej przyjaciółce o...

I właśnie wtedy rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Podniosłam się z kolan Michaela, dziękując Bogu za to, że przerwał moje katusze. Szybko pobiegłam do drzwi, otwierając je na oścież.

Jaki szok przeżyłam, gdy przed moimi drzwiami ujrzałam Kaila wraz z Lidią. Spojrzałam najpierw na chłopaka, a później na przyjaciółkę, kompletnie nie spodziewając się takiego połączenia.

– Nawet nic nie mów – przepchała się między mną, a framugą, wchodząc do środka.

– Witaj, szwagierko – puścił do mnie oczko, również wchodząc do środka.

Zamknęłam drzwi za nimi, patrząc jak Lidia pozbyła się swojego płaszcza i ruszyła do salonu, a Kail za nią. Również wróciłam do salonu, patrząc na to jak nowo przybyli, rozgościli się w moim salonie.

– Co ty tu, kurwa, robisz? – zapytał Michael, spoglądając na swojego brata.

– Ciebie też miło widzieć, braciszku – cmoknął, w ogóle nie przejmując się swoim bratem.

Pokręciłam głową, wracając na swoje poprzednie miejsce jakim były kolana mężczyzny. Od razu oplótł mnie swoją dłonią. Spojrzałam na Lidię, która za bardzo nie wiedziała co się dzieje. Dopiero wtedy ujrzałam w jej dłoniach torebkę z napisem Cartier.

W jednej sekundzie wstałam, podchodząc do niej i odbierając od niej prezent. Gdy już chciałam się odwrócić i wejść do sypialni, aby go schować, zatrzymał mnie głos bruneta.

IMAGINATION +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz