Rozdział III

4 1 0
                                    

Na następnym treningu było to samo. I na następnym też. Różana Łapa miała już dość myślenia że jeszcze trochę i dobrze wyskoczy. Zajęczy Skok postanowił wreszcie dać jej szansę zapolować, a ona ją zmarnowała. Była beznadziejna. Zawsze musiała nastąpić na jakąś gałązkę lub suchego liścia.
- Nareeeszcie trening walki! Może chociaż w tym okażę się dobra - mruknęła Różana Łapa gdy się obudziła.
- No już, ruszaj się bo nigdy nie zostaniesz wojowniczką - powiedział Zajęczy Skok z przed legowiska uczniów.  Uczennica podbiegła do mentora i razem z Liliowym Futrem skierowali się w stronę lasu.
- Idziemy na Łąkę Treningową.
- Super - powiedziała kotka z udawaną radością. Wiedziała że znowu coś zepsuje. I to przy ojcu.
- Dobra. To ja zademonstruję ci ruch, a ty go powtórzysz- miauknął mentor po dotarciu na miejsce. Wyskoczył w górę i obrócił się tak, że wylądował na barkach ojca Różanej Łapy. Liliowe Futro udawał że przeciwnik wygrał, a kiedy Zajęczy Skok rozluźnił chwyt, wojownik wyczołgał się spod niego i podciął mu łapy. Skoczył na mentora kotki i miauknął:
- Wygrałem!
- Dobra, puszczaj mnie - powiedział Zajęczy Skok, a wtedy Liliowe Futro zeskoczył z niego.
- Teraz twoja kolej. Skoczę na ciebie, a ty musisz się bronić.
- Emm, nie wiem czy to taki dobry pomysł. Może lepiej by było zaprosić jakiegoś ucznia by ćwiczył z Różaną Łapą?
- Przeciwnik nie będzie wybierał takiego jak on. Różana Łapa musi się nauczyć walki z większym od siebie- powiedział mentor kotki. - Ustaw się na przeciwko mnie.
Gdy Zajęczy Skok skoczył na uczennicę, ona odturlała się na bok,lecz zanim się podniosła mentor przytrzymał ją na ziemi. Nie była w stanie nic zrobić,a jej mentor coraz bardziej przyciskał ją do ziemi więc krzyknęła:
-wygrałeś!
Mentor z niej zszedł, po czym wszyscy trzej wracali do obozu. Zajęczy Skok miał wszystko gdzieś, a ojciec udzielał jej porad których nie słuchała. Jej uwagę przykuł ruch w krzakach parę długości ogona dalej. Na początku nie była pewna co to jest, ale po chwili już wiedziała.
- Intruzi! -krzyknęła. Biegła w ich stronę razem z mentorem i ojcem. To byli samotnicy, którzy przekraczali granicę Klanu Chmur już kilka razy. Wiedziała o tym, ponieważ ze żłobka słyszała u czym mówili wojownicy. Samotników było trzech. Zajęczy Skok rzucił się na jednego z nich, a Liliowe Futro na drugiego. Różana Łapa stała w miejscu, dopóki trzeci z samotników nie postanowił jej zaatakować. Odturlała się na bok jak na treningu, lecz przeciwnik się tego spodziewał. Przekręcił się w ostatniej chwili i wylądował idealnie na Różanej Łapie. Kotka próbowała go zaatakować lecz tylko bezradnie machała łapami, podczas gdy samotnik coraz mocniej zaciskał pazury w jej skórze i drapał jej brzuch tylnymi łapami. W końcu uczennica krzyknęła z bólu. Ten krzyk musiał usłyszeć patrol, bo po chwili przybiegł im na pomoc. Różana Łapa wiedziała że zaraz zemdleje. Jednak zobaczyła Słoneczną Łapę skaczącego na kark samotnikowi. Ten krzyknął zaskoczenia i puścił kotkę próbując zdjąć z siebie ucznia. Słoneczna Łapa jednak zaciekle drapał intruza. Reszta patrolu, czyli Płomienne Serce, Krucze Skrzydło i Płonący Kwiat, pomagali Liliowemu Futru i Zajęczemu Skokowi. Samotnicy wkrótce uciekli, zbyt poranieni by walczyć dalej.
-Co się stało? - zapytał Płomienne Serce gdy skończyła się walka.
- Różana Łapa zobaczyła intruzów, więc poszliśmy ich przepędzić- odmiauknął ojciec kotki.
- Rozumiem. Wracajmy do obozu, powiedzieć Porannej Gwieździe co się stało.
Gdy dotarli do obozu, klan przywitał ich zdziwionymi i przestraszonymi krzykami.
- Co się stało?!- Zapytał Szczurzy Kieł podbiegając do nich.
Liliowe Futro opowiedział wszystko zastępcy przywódcy.
Krótki Wąs przebijała się przez tłum.
Podeszła do Różanej Łapy i miauknęła:
- Mój biedny kociak! Biegnij do Miętowego Wąsa!
Kotka poszła wolno do legowiska medyka. Miętowy Wąs opatrzył jej rany.
- Może postarasz się mniej wdawać w walki? -mruknął rozbawiony medyk.
-Może. Chociaż tym razem to ja zobaczyłam intruzów.
- Dobrze. Przyjdź jutro po kolejną porcję maści a teraz wystarczy ci odpoczynek. Pojutrze możesz wracać do ćwiczeń, o ile Zajęczy Skok nie ma poważniejszych ran. Kotka wyszła na polanę i skierowała się do legowiska uczniów.
Nawet gdybym nie walczyła, i tak bym tu teraz była- pomyślała kotka. Położyła się obok Słonecznikowej Łapy i zasnęła.

××××
664 słowa. Chyba nieźle, co? Mam nadzieję że rozdział się podoba. Niedługo postaram się wstawić kolejny
Love Pandzie

Wojownicy. PrzyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz