Rozdział 2

16 4 0
                                    

NOEMI

Poniedziałkowe zajęcia minęły całkiem spokojnie. Noemi cieszyła się, że to właśnie poniedziałek jest tym dniem kiedy kończy najwcześniej bo jej organizmowi ciężko jest się przestawić z weekendowego lenistwa na pracę na pełnych obrotach. Z każdym kolejnym dniem tygodnia wpada natomiast w rutynę i siedzenie na zajęciach nawet do późnych godzin popołudniowych nie jest już tak uciążliwe.

- Noemi Wright! - usłyszała za sobą dobrze znany głos, więc odwróciła się z uśmiechem.

- Chloe Foster.

- Dokąd tak pędzisz? Ledwo cię dogoniłam.

- Wracam do akademika. Przebiorę się tylko i lecę do schroniska.

- Okej. W takim razie cię odprowadzę - odparła wesoło blondynka i zarzuciła ramię na jej szyję.

- A ty co masz taki dobry humor? Zaliczyłaś statystykę?

- Lepiej! Umówiłam się z Leo - odpowiedziała szczęśliwa.

- Oczywiście. Jak mogłam się nie domyślić co, a raczej kto, może być powodem tak dobrego humoru mojej przyjaciółki.

- Oj tam. Powiedz lepiej kiedy ty umówisz się z Oscarem? - Chloe spojrzała na Noemi wymownie na co ta tylko westchnęła.

- Mówiłam ci, że się z nim nie umówię bo nie interesuje mnie w tym momencie szukanie związków. Nie mam na to czasu.

Była to po części prawda bo Noemi zawsze była prymuską i bardzo dużo czasu spędzała na nauce, a w każdej wolnej chwili przebywała w schronisku, w którym była wolontariuszką.

Druga część prawdy, chyba nawet ta znacznie wieksza, była taka, że Noemi się bała. Bała się, że znowu komuś zaufa, a potem zostanie zraniona. Albo to ktoś zaufa jej, a ona go zrani, bo nie będzie w stanie wystarczająco mocno się zaangażować. Wiedziała bowiem, że każdego potencjalnego chłopaka porównywała do Michaela. A żaden z nich nim nie był. Była też boleśnie świadoma tego jak złe to jest i że dopóki nie przestanie tego robić, żadna nowo nawiązana relacja nie ma szans na przetrwanie.

- Nie samymi studiami człowiek żyje - ciągnęła niezrażona blondynka. - Oscar jest naprawdę bardzo fajny.

- Wiem, że jest fajny i dlatego nie chce mu robić żadnych nadziei. - A gdy Foster już otwierała usta żeby coś jeszcze powiedzieć, szatynka dodała - Chloe, odpuść. Wiesz jak jest.

Chloe wiedziała. Noemi opowiedziała jej historię swoją i Michaela, pomijając tylko kilka szczegółów takich jak na przykład to, że Noemi do tej pory wchodząc na Messengera pierwsze co sprawdza to czy przy jego imieniu świeci się zielona kropka. To, jak szybciej zaczyna bić wtedy jej serce i przez kilka minut zastanawia się czy do niej napisze bo przy jej imieniu też przecież świeci się zielona kropka. I to, jak równie szybko wyłącza Messengera uświadamiając sobie, że on już nie napisze. Tak jak nie napisał nawet raz od tamtego feralnego listopadowego wieczoru.

***

Kiedy dotarły do akademika Noemi tak jak zapowiedziała, przebrała się w luźniejsze ubrania po czym skierowała się do wyjścia. Zerknęła jeszcze na swoją przyjaciółkę, która akurat przykładała do siebie dwie sukienki na zmianę i rzuciła:

- Udanej randki!

- To nie jest randka - odparła szybko Chloe. - Chyba.

I obie wybuchnęły śmiechem.

- W każdym razie baw się dobrze.

- Dzięki. Ty też. Pozdrów ode mnie wesołą rodzinkę.

- Pozdrowię.

Trudne szczęście Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz