𝓡𝔂𝓼𝓴𝓪𝓵𝓪

322 10 0
                                    

𝓟𝓮𝓻𝓼𝓹𝓮𝓴𝓽𝔂𝔀𝓪 𝓢𝓪𝓷𝓽𝓲:

Troche się ucieszyłam gdy Borys do mnie przyszedł przeprosić, 𝓶𝓸𝔃̇𝓮 𝓷𝓲𝓮 𝓳𝓮𝓼𝓽 𝓳𝓮𝓭𝓷𝓪𝓴 𝓽𝓪𝓴𝓲𝓶 𝓭𝓾𝓹𝓴𝓲𝓮𝓶?
Ale jedno mnie zastanawia czemu przyniosł sałatkę, może słyszał co ja gadałam o sobie.
To by miało sens z litości przyszedł przeprosić,
ale ja jestem głupia.

- Borys mam pytanie?- albo mi powie albo wychodzi, co ja plece nigdy mi nie powie ze z litości nade mna tu przyszedł.

- słucham?-nie no nie powiem tego

- uh bo,     czemu przyniosłeś sałatkę?- santia opanuj się to zwykle pytanie.

- no wiesz, kazali mi cie zawołać a wiedze że ty jakaś bez humoru to przyniosłem- no tak czemu moglam oczekiwać że widząc go drugi raz na oczy mi się wyspowiada.

- dobra santi ja już zmykam do siebie, smacznego!-

𝓟𝓮𝓻𝓼𝓹𝓮𝓴𝓽𝔂𝔀𝓪 𝓑𝓸𝓻𝔂𝓼𝓪:

Dlaczego ona tak się dopytywała? Może wie że słyszałem, ale to by nie miało sensu, chyba.
Musze jej jakoś udowodnić że jestem godny zaufania.

Schodząc na dół do salonu słyszałem małą sprzeczkę miedzy Macudzińską a Gawrońskim.
Byłem ciekawy o co poszło, wiec poszedłem do kuchni podsłuchać.
Udawałem że nalewam wodę, słysząc mały fragment kłotni się zaciekawiłem.

ᴍᴀʀᴄᴇʟ- ty nie rozumiesz Eliza ze ona ma naprawdę cieżko a ty chcesz jej jeszcze dopierdalać?!

ᴇʟɪᴢᴀ- wiem ze ma cieżko ale trzeba ją uświadomić!!

ᴍᴀʀᴄᴇʟ- co ty pleciesz, to twoja przyjaciółka a się tak zachowujesz!

Nagle Eliza mnie zobaczyła i ucichła cała ta kłotnia, nie wiem o co chodzi ale domyślam o kogo.
Marcel chwycił nadgarstek dziewczyny i wyszli z domu, nie rozumiałem co tu się do cholery dzieje.
Poszedłem do swojego pokoju się wyciszyć, jestem typem introwertycznym i lubię siedzieć sam ze sobą, w przeciwieństwie do małej osóbki z pokojem na przeciwko mnie. Ona to totalny ekstrawertyk, myśląc o dziewczynie postanowiłem się do niej przejść.

𝓟𝓮𝓻𝓼𝓹𝓮𝓴𝓽𝔂𝔀𝓪 𝓢𝓪𝓷𝓽𝓲:

Stwierdziłam że musze sobie oczyścić głowe,
Zgarnęłam wszystkie kosmetyki na toaletce
Założyłam słuchawki i nuciłam sobie robiąc porządki. Nawet nie wiedziałam w którym momencie ktoś mi wszedł do pokoju, siedząc na ziemi z pudełkiem rzeczy do malowania się ktoś mnie szturchnął z ramie, myślałam że serce mi wyskoczy z klatki piersiowej.

Był to tylko 𝓡𝔂𝓼𝓴𝓪𝓵𝓪

Zastanawiałam się czego chce ale skoczył mi na łóżko bez słowa.
Spojrzałam zdezorientowana na chłopaka, a ten się tylko zadziornie uśmiechnął.

- czego dusza chłopcze pragnie?- spytałam wstając z podłogi.

- dusza sama nie wie, nudzi mi się to przyszedłem- powiedział lekko się śmiejąc.

- to może idź do Zabora, live robi na tik toku- zaproponowałam mając nadziejcie że opuści moją oazę a ja posprzątam. Przeliczyłam się.

- może razem zrobimy live a potem ci pomogę posprzątać?- spojrzał na mnie takimi maślanymi oczkami że nie mogłam odmówić.

Live robiliśmy jakoś godzinę, przyznam bawiłam się znakomicie, a moje wcześniejsze myśli o chłopaku ucichły. Chociaż na jakiś czas.

Tak jak Borys powiedział tak też zrobił po live posprzątaliśmy mój pokój, ewidentnie nas dzisiejszy dzień zbliżył.
Chłopak powiedział że już pójdzie do siebie, a ja powędrowałam na balkon się wyciszyc i pooglądać niebo, gwiazdy. Kochałam to.
Siedziałam tak w ciszy, ale bardzo komfortowej ciszy. Siedziałam owinięta w kocyk na krześle nie mam pojęcia ile, ale przy takich widokach cały świat znika. Podobnie jak w pewnych brązowych
tęczówkach.

𝓱𝓸𝓵𝓭 𝓶𝔂 𝓱𝓪𝓷𝓭 ( santiaxborys)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz