Przegrał

109 6 0
                                    

-Avery-

W czasie przerwy powiedziałam chłopakom co wczoraj podsłuchałyśmy z dziewczynami.Zdziwili się na to ,ale już w sumie nic nas nie może zdziwić aż tak bardzo po tym co już przeżyliśmy.

-Mam rozumieć ,że chcą zniszczyć wszystkich mistrzów żywiołów?-spytał szeptem Cole.
-No tak.Nie słyszałeś co mówiły?-odpowiedział na to Zane.
Zaśmiałam się na to ,a mistrz ziemi wywrócił oczami.
-A propos widzieliście tą dziewczynę?-Spytała Sky.
-Tą z którą walczył Jay?-spytała Nya.
Sky pokiwała głową.
-Pamiętam jak ją wynosili.-powiedział na to Kai.
Zmarszczyłam brwi.
-Co jest?-spytała na to Vic.
Dziewczyny znały mnie jak własną kieszeń.Chociaż nie zawsze.Vic wiedziała co to oznacza.
-Boję się ,że może być tak jak kiedyś .-powiedziałam.Może mnie wtedy nie było ,ale słyszałam go nieco.Nie dość tego mój ojciec wcześniej współpracował z Chenem.Kto wie może od tego wziął się pomysł na turniej?
-Nie martw się.Jak chcesz to możemy w nocy wymknąć się i poszukać jakiś tajnych zakamarków gdzie mogą zabierać moce.-powiedziała Nya na co się uśmiechnęłam.
Ta dziewczyna zawsze poprawi humor.
Nagle rozbrzmiał głos dobiegający z głośników na stołówce w której się znajdowaliśmy.
-Prosimy udać się do wielkiej sali.Tam zostanie ogłoszone kto walczy następny.-powiedział głos starszego mężczyzny.Dobrze wiedziałam ,że to głos mojego ojca.Za długo czasu z nim spędziłam by tego jej wiedzieć.
-Idźmy już.-Powiedział Kai na co się oczywiście zgodziliśmy.

Usłyszeliśmy dźwięki bębnów ,a już po chwili dobiegł nas głos przez głośniki.Widziałam z dołu wielką łoże gdzie pewnie znajdował się mój ojciec.Jednak dostrzegłam też pewną osobę ubraną cali na czarno.Miała też maskę diabła?Chyba tak.A przynajmniej tak to wyglądało przez te rogi.
-Następnymi przeciwnikami będą...-zaczął mój ojciec ,a ja wstrzymałam oddech.-Cole Brookstone i....Victoria Marow!-zamarłam.Juz nawet nie patrzyłam na to ,że pierwszy raz usłyszałam nazwisko Victorii.Tu chodziło k to ,że od kilku tygodni razem z Cole'm są w stosunku do siebie oschli lub się do siebie nic a nic nie odzywają.
Zauważyłam ,że Victoria tez wstrzymała oddech.
W przeciwieństwie do mnie przynajmniej się szybko otrząsnęła i stanęła prosto.
-A to nie tak ,że osoby z mocami walczą z mocami ,a...-zaczął jeden koleś ,ale został uciszony przez mojego ojca.
-Oni są specjalni,a jak mówiłem nie ma tutaj zasad.Wiec ja mogę łamać je dowoli.-powiedział i może nie widziałam ,ale byłam na sto procent pewna ,że się uśmiechnął.
Myślałam ,że wybuchnę gdy Vic i Cole wychodzili na arenę.No przecież oni nie mogą walczyć!No co za debil dobierał te pary?A już wiem.Mój kochany ojczulek.

Bałam się.Cholernie się bałam.Te osoby były dla mnie jak rodzina.A teraz one miały walczyć pomiędzy sobą i tylko jedna z nich wygra.
-Zaczynajcie!-Krzyknął mój ojciec.
Cole i Victoria zaczęli chodzić w kółko.Wiedzialam ,że nie są w stanie razem zawalczyć.Nagle Cole jakby wybuchł i krzyknął.
-Byłaś cholerną dziwką ostatnio!-wykrzyknął na na co aż podskoczyłam.Zobaczyłam ,że Vic zagryza wargę.Była zestresowana.
—Wyznałem ci miłość ,a ty mnie odtrąciłaś!Żadnego słowa nic!-Dodał ,a ja zamarłam.
Czyli Cole był w niej zakochany ,a ona nie nie darzyła do niego tych samych uczuć.Teraz już wiadomo.

-Że co?!Przepraszam bardzo ,ale to ty wyznałeś mi tą cholerną miłość po tym jak dowiedziałam się ,że mój chłopak prawdopodobnie nie żyje!-Wykrzyczała zdenerwowana.
Skierowałam swój wzrok na Cole'a i zauważyłam ,że szykuje się do ataku.
Chciałam coś krzyknąć,powiedzieć ,ale jakby nagle ktoś odciął mi język.Oczywiście w przenośni.

Dziewczyna została zaatakowana wielkim głazem ,ale szybko uniknęła skały.
-A więc tak się bawimy.-powiedziała.
Brązowowłosa wyjęła z pochwy dwa noże i rzuciła nimi w bruneta.Przysięgam,że centymetr i byłoby po nim.
Zrobiła to specjalnie.

Wszyscy krzyczeli by w końcu coś zaczęło się dziać lecz ja byłam w ciągłym strachu.Para walczyła ,ale widziałam ,że jeszcze chwila ,a obydwoje odpadną.
Ktoś musi przegrać.
Ta myśl krążyła mi po głowie przez pół walki.
Nagle jakby Victora miała dość i po prostu stanęła.Brunet chciał "Rzucić"w nią kamieniem ,ale powstrzymał się gdy zobaczył ,że jego przeciwniczka przestała udawać.
-Co jest?-szepnął do niej.Mam nadzieję ,że mój ojciec tego nie usłyszał bo obydwoje by odpadli.
Dziewczyna złapała go za rękę i zaczęła sama się dusić.(nie pytajcie jak bo sama nie wiem )
-Vic do cholery .Co ty wyprawiasz?!-wydarł
się.Nie wiem jak to możliwe,że mój ojciec tego nie usłyszał .
-Przegrywam.-odparła.
-Że co do cholery?-Powiedział.
-To co słyszysz.-powiedziała.-A teraz mnie zaatakuj .
Cole stał jak jakiś dzban i wpatrywał się w Victorię.
Nagle Victoria przygwoździła go do podłogi.
—Słuchaj jak chcesz żyć to lepiej mnie pokonaj bo inaczej osobiście cię zabije.-odparła ostro.
Uhh...
Będzie się działo.
Cole gwałtownie się poderwał i zaczął walczyć z Victorią.
Dziewczyna musiała udawać ,że walczy więc tylko unikała ciosów.
Podczas potyczki chodzili po całej arenie.
Odwróciłam się by spojrzeć na loże.Nie zauważyłam mojego ojca lecz jakaś ciemna postać.Nagle usłyszałam krzyk.To był krzyk Cole'a.Zabaczyłam jak kuli się na ziemi trzymając się za nogę.Udało mi się przetrzeć wzrokiem w stronę nogi.Stanęłam jak wryta gdy zobaczyłam ,że jego noga jest wygięta w drugą stronę.Zasłoniłam usta dłonią ,a do moich oczu napłynęły łzy.

Widziałam jak Victoria stoi nad Cole'm bez ruchu.Widocznie też nie wiedziała jak zareagować.
Podbiegłam do nich.
-J-ja nic nie zrobiłam...Nawet go nie tknęłam..-wyszeptała brązowowłosa.
Zdziwiłam się na to .Ma rację.Przecież jak dziewczyna która posiada tylko umiejętności walki i dwa noże miała w sekundę pokonać mistrza żywiołu?
-D-dobra trzeba coś z-zrobić...-powiedziałam na co ta przytaknęła.

Po kilku sekundach podbiegli do nas inni.Pomagali Cole'owi ,a ja ostatni raz spojrzałam się na loże.Czarna postać skierowała swój palec w stronę Cole'a.
Przegrał.
Po ninja pojawili się strażnicy.Chcieli wyprowadzić Cole'a ,ale im nie pozwalaliśmy.Stanęłam pomiędzy nimi i Chłopakiem jakbym była murem.Nie pozwolę zabrać swojego przyjaciela.
-Zostawcie go wy-wy żmiję!Nie pozwolę go tknąć,a już na pewno nie wam.-odparłam przez zęby.
Strażnicy nawet nie zwrócili na mnie uwagi tylko wyminęli mnie i skierowali się w stronę Cole'a.
Nagle podszedł do nich Kai i dał z liścia jednemu z nich.
-Nie słyszałeś co mówiła?Zostawcie go.Chyba nie chcecie zadzierać z mistrzem ognia.-Na to słowo w jego ręce pojawił się ogień.
-A nie widziałeś rozkazu?My wykonujemy rozkazy,a jeśli ci się to nie podoba to idź z tym do szefa.-powiedział mężczyzna po czym po prostu wyprowadzili Cole'a.

Płakałam.Victoria płakała.Wszyscy płakali.
Widziałam jak Kai powstrzymuje łzy tak samo jak Jay.Cholerny turniej.Powiedzcie dlaczego w  ogóle sie na niego zgodziłam?A juz wiem.Zostałam zmuszona.

PowróciłOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz