PRZERWA ŚWIĄTECZNA
Cały czas od tamtej "kłótni" nie gadaliśmy prawie ze sobą, wymienialiśmy tylko pare zdań w ciągu dnia. Nawet nie wiadomo kiedy minęło to wszystko. Siedziałam w aucie, z słuchawkami w uszach, rodzice przyjechali od razu po obiedzie. Pożegnałam się ze wszystkimi i wsiadłam do samochodu rodziców.
Kilka godzin później
-Chcesz coś do jedzenia czy picia ??-spytała mi się mama gdy weszłam do swojego starego pokoju.
-Jasne, poproszę gorącą czekoladę i dziękuję za wszystko...mamo-odpowiedziałam brunetce. Na ostatnie słowa ta się uśmiechnęła, podeszła do mnie i pocałowała mnie w czoło i wyszła. Najczęściej mówie do niej po imieniu więc "Mamo" nie jest u mnie spotykane, ale czy nie czas to zmienić ??
Rozpakowałam swoje rzeczy i ubrania z błękitnej średniej walizki i od razu ruszyłam pod prysznic. Po ciepłej kąpieli ubrałam białe spodenki, różową koszulkę i miałam już schodzić na kolacje lecz usłyszałam głos mojej siostry i rodziców, pewnie pzyjechał Diego, pomyślałam żeby bez słowa przejść koło nich do kuchni, więc i to zrobiłam. Zeszłam do kuchni i ostatnie co zobaczyłam to Sophie i bruneta którzy się przytulali w wejściu i rozmawiali z dwójką dorosłych. Ja tylko nalałam sobie soku i zaczęłam jeść makaron z krewetkami, nie powiem Emily to wyśmienita kucharka, dopiero gdy Diego ruszył do pokoju gościnnego się rozpakować ci mnie zauważyli i zaczęli się zajadać kolacją.
-To, jak tam minął dzień ??-spytał tata gdy dołączył do nas chłopak.
-Dobrze-powiedziałam kiwając głową.
-Super i dziękuje że mogę tu spędzić czas, ostatnio u mnie w domu nie jest za dobrze-odpowiedział. Że co ?! Muszę z nim o tym pogadać. Resztę kolacji spędziliśmy bez rozmów, z radia leciała tylko muzyka którą włączył tata, bo nie mógł siedzieć w ciszy.
-To ja już idę, pójdę jeszcze pobiegać, miłego wieczoru życzę-powiedziałam, umyłam talerz i poszłam do pokoju. Ubrałam czarne sportowe leginsy i biały top, nalałam sobie wody do beżowego bidona i wrzuciłam tam 2 kostki lodu. Gdy wyszłam na ganek zauważyłam tylko Sophie która stała oparta o barierki, blondynka gapiła się w zachód słońca.
-Jak tam...-spytałam cicho. Jeśli mam mówić prawdę to nie gadałyśmy ze sobą od tej imprezy urodzinowej.
-Okej, idziesz biegać ?? Nie biegałaś od...wiesz-odpowiedziała. Od śmierci rodziców, tiaa tylko w życiu zawsze można coś zmienić.
-Taa, to ja już pójdę pa!-Krzyknęłam ale dziewczyna w ostatniej chwili mnie zatrzymała.
-Ej! Słuchasz Maty ??-spytała. Widziała, pewnie widziała tapetę i wyświetloną piosenkę na spotify.
-Możee-powiedziałam i mrugnełam do blondynki. Ruszyłam przed siebie, po kilku kilometrach usiadłam na ławce i zaczęłam pić wodę, aż usłyszałam dźwięk butów na liściach jeszcze z wcześniejszej jesieni.
-Buu!-odwróciłam się a tam zastałam brunetkę która się uśmiechała.
-Lily!-Krzyknęłam i rzuciłam się w ramiona przyjaciółki, jedyne co nas oddzielało to oparcie ławki.
-Jak tam w nowej szkole ?? Gadaj!-nakazała dziewczyna kiedy się od niej odsunełam.
-Noo wiesz...-od razu wszystko jej wytłumaczyłam a ona robiła się coraz bardziej zaskoczona-Dobra...a teraz ty gadaj co u ciebie.
-Emm...rozstałam się z Xavierem-wytłumaczyła się dziewczyna.
-Co ?! Jak ? Kiedy ? Co!- Krzyknęłam a dziewczyna mi wszystko wytłumaczyła. Powiedziała że stracił uczucia co do niej, a kilka miesięcy później się dowiedziała że jest z Izą. Chodziaż od początku go nie lubiłam to uszczęśliwiał moją przyjaciółkę a ona go kochała więc musiałam go znosić.
Posiedziałyśmy tak jeszcze kilka minut aż nadeszła godzina 21:30 i musiałam wracać do domu, więc pożegnałam się i ruszyłam do niebieskiego, nie wielkiego, amerykańskiego domku.
Weszłam do łazienki a tam zastałam mamę która myła zęby.
-Mogę się umyć czy będziesz jeszcze coś robić ??-spytałam a ona się na mnie spojrzała pytającym wzrokiem.
-Już idę...wszystko okej ?? Nie wyglądasz za dobrze-spytała i złapała mnie za ramie.
-Wszystko oke...tak szczerze nie daje sobie rady-usiadłam na skraju wanny a mama ustała przede mną-mam dość tego...że wszystko jest na mojej głowie.
-Wiem co czujesz kochanie...jak straciłam moje jedyne dziecko w wypadku to...-zapłakana wszystko mi wytłumaczyła-to...nie wiedziałam jak żyć i wszystko było ciężkie ale...mogę ci powiedzieć jedno: będzie dobrze, pamiętaj.
Przytulaliśmy się jeszcze kilka sekund aż mama poszła spać, ja tylko umyłam ciało bez włosów i ruszyłam do pokoju, lecz nie było mi dane do niego dojść. Ktoś mnie wepchnął do małego pokoju, tą osobą okazał się Diego.
-Ty się dobrze...-nie dane mi było dokończyć bo chłopak złączył nasze usta w krótkim pocałunku, przy tym pchając mnie na ścianę.
-Tęskniłem..trochę-napewno kłamie.
-Tiaa ja też...a teraz powiesz mi o co ci chodziło przy kolacji z tymi rodzicami ??-spytałam.
-Ehh...nic już-westchnął, a ja usiadłam na łóżku.
-Napewno coś się dzieje...widzę to w twoich oczach.
-A ja widzę w twoich zmęczenie, dobranoc-odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
-Diego! Mów co się dzieje...martwię się.
-Proszę cię...nie chce tego słuchać!-nakazał.
Nastała cisza którą przerwałam.
-Diego...-szepnęłam-nie poznaje cię.
Wyszłam i jedyne co usłyszałam to..
-Camellia!-krzyknął chłopak.
A ja tylko zbiegłam na dół, wzięłam kurtkę i wyszłam. Deszcz się na mnie lał a z oczu leciały mi łzy...wbiegłam do małego lasku i usiadłam na ławce. Zastanawiałam się dlaczego moje życie musi tak wyglądać.
CZYTASZ
Winter Love
RomanceCamellia Thomas czyli 16-letnia dziewczyna która jest romantyczką, chodzi z głową w chmurach, ma siostre Sophie z którą nie rozmawia przez incydent rok temu, straciła rodziców w pożarze w ich rodzinnym domu, po kilku latach zaadoptowała dziewczyny m...