1

33 7 10
                                    

„If anyone could've saved me
It would've been you”

Żółtawe, mocne światło żarówki raziło nieprzyjemnie młodego chłopaka w jego wrażliwe oczy, które już i tak od dawno były przemęczone przez nadmiar wylanych łez. Siedział skulony na niewielkiej kanapie, głową zwróconą ku sufitowi, a w nim samym panował istny chaos. Prawdę mówiąc, jeszcze nigdy nie było tak źle. Przerażające myśli kręciły się po jego umyśle, a większość z nich wydawała by się dla przeciętnego człowieka jak najstraszniejszy koszmar, z którego pragnąłby się wybudzić.

Dla Hao zdawały być się codziennością, nie znaczy to jednak, że był do tego przyzwyczajony albo radził sobie z nimi. Wręcz przeciwnie, każdy nowy dzień wiązał się z tym samym cierpieniem, o którym nie umiał nikomu opowiedzieć.

To, że zmaga się z czymś, czego nie sposób opisać przytłaczało go jeszcze bardziej. Jak ma z tego wyjść, skoro nawet nie wie co czuje? Nie umiał ubrać tego w słowa, jedyne co przychodziło mu na myśl to przeraźliwa pusta, która przeszywa jego ciało na wylot. Obezwładniające uczucie, które przyszpila cię do łóżka i odbiera siły na wstanie i prawidłowe funkcjonowanie.

Często też zdarzało mu się czuć nadmiar emocji. Zamiast pustki czuł, jak zbyt wiele bodźców dociera do jego ciała oraz myśli. Nadmiernie przytłoczony, nawet cisza była dla niego za głośna i wywoływała rozdrażnienie. Teraz jednak chłopak myślał, że te oba stany połączyły siły, aby ostatecznie wyczerpać go do końca.

Ręce miał zaciśnięte na uszach, które zdążyły już poczerwienieć, a jego kruche ciało trzęsło się jak w amoku. Starał się uwolnić swój umysł od krzyków i trzasków, które obecnie panowały w domu za sprawą jego rodziców. Chociaż ciężko nazwać tak ludzi, przez których dzień w dzień boisz się opuszczać swój pokój, zapytać o cokolwiek, a nawet czasem wyciągnąć coś pożywnego z lodówki i w spokoju zjeść. Jak możesz przejść po korytarzu bez obawy oberwania w głowę, a usprawiedliwieniem agresji są twoje zbędne kroki, zagłuszające durny program telewizyjny.

Lecz teraz wszystko zdawało się inne, jeszcze gorsze i bardziej wyraziste w oczach chłopaka, który miał idealny wgląd na scenę rozgrywającą się kilka metrów od niego. Matka alkoholiczka oraz ojciec pracoholik to połączenie, które dało wręcz wybuchową mieszankę. Codzienne kłótnie o za dużo poświęcania czasu dla pracy albo totalna odwrotność - narzekanie na lenistwo drugiej osoby. Sprzeczki o pieniądze wydawane na zbędny alkohol, które były zarobione przez jego ojca i schowane przed matką, aby ich nie roztrwoniła. Potem należy na kimś wyładować emocje, a któż inny został jak nie syn, prawda?

Obecnie, nie kłócili się wcale o alkohol, pieniądzę czy pracę. Jednak obiektem ich zainteresowań stał się Hao, bezbronny chłopak, który w milczeniu przysłuchiwał się gorączkowej wymianie zdań na jego temat. Mimo, że już dawno przyzwyczaił się do bycia źle traktowanym i poniżanym, teraz, słowa jego rodziców bardzo go dotknęły. Nie były to tylko swoiste wyzwiska czy obelgi, do jego uszu dobiegały o wiele gorsze wyznania niż zdążył już dawno przyswoić i się z nimi pogodzić.

Ale co innego mógł zrobić, niż w milczeniu, z łzami w oczach i z spuszczoną głową przysłuchiwać się wszystkiemu, co o nim mówią. Zabrał ręce z swoich już bordowych uszu, które bolały go od ciągnęło przyduszania z całych sił i umieścił je w okół swoich nóg, kołysząc się na boki, jakby starał się odciąć od otaczającego go świata.

Rzeczywiście, jego myśli nie dały mu spokoju, a głos w jego głowie zdawał się coraz głośniejszy. Przebijał wszystkie słowa pocieszenia jakie Hao sam do siebie kierował, aby jakoś załagodzić swój stan.

Udało mu się otrząsnąć, wziął kilka głębokich wdechów, powolnymi ruchami wstał z podłogi i rozejrzał się szybko po pomieszczeniu. Zobaczył swoją matkę, która była w naprawdę opłakanym stanie. Jej przetłuszczone włosy były zawinięte w pół rozwalonego już koka, który miotał się po jej głowie, za każdym razem, gdy kobieta wpadała w szał i rzucała pustymi już butelkami po wcześniej spożywanych trunkach. Ubrań zazwyczaj nie zmieniła przez dłuższy czas, chyba, że wychodziła do sklepu udając odpowiedzialną matkę, robiąca zakupy na obiad dla kochającej rodziny. Wtedy przez kilka godzin wyglądała naprawdę porządnie i zadbanie, dopóki do jej ręki nie trafiła puszka piwa, która następnie zamieniała się w jeszcze jedną, a potem kolejną. Każda taka dodatkowa puszka ciągnęła za sobą szereg gróźb, płaczu, histerii i wyzwisk, których ofiarą był jej syn.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 28 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

The night we met | HaobinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz