Rozdział 4

8 2 0
                                    

Dzieńdoberek, witam serdecznie. Chciałam tylko powiedzieć, że pisanie w nocy ma pewną wadę u mnie. Nie chce mi się sprawdzać błędów.
Tak więc rozdział nie sprawdzony:)
Zapraszam.

Mrok powoli ustępował drogi blasku światła. Przerażająca dla niektórych ciemność zanikała, mnie jednak to nie cieszyło. Powodowało to w moim wnętrzu dziwny niepokój, związany z sytuacją, nad którą nie mam kontroli.

Otworzyłam oczy. Przed nimi pojawił się ten sam obraz co ostatnio, podczas moich podróży w krainie nieprzytomności. Oznaczało to tylko jedno...

Znów śniłam.

Mogłam się domyślić tego od razu. Ta lekkość w poruszaniu i zmieniające się co chwilę obrazy. Odwróciłam się, wbijając wzrok przed siebie. Miałam dziwne przeczucie, że już tu byłam.

Miałam tego wszystko dość. Po raz kolejny byłam sama, gdzieś zapewne daleko od domu. Chciałabym chociaż ten jedyny raz móc cofnąć się do momentu, gdy zostałam zamknięta w pokoju. Czysto teoretycznie można było się spodziewać, że zrobię coś głupiego. Mam drobne problemy z kontrolowaniem złości, ale to tylko czasami.

Kończyły mi się pomysły. Co mam zrobić? To pytanie kręciło się po mojej głowie, a odpowiedzi jak nie było, tak nie ma.

Zrezygnowana upadłam na kolana. Nogi po prostu się pode mną ugięły, jakby też nie mogły znieść dłużej tego wszystkiego. Nie poczułam bólu. Z zapewne niemałą siłą zderzyłam się z ubitą ziemią, a mi nic nie jest.

Ułożyłam dłonie na brudnej powierzchni i podparłam się nimi. Pochyliłam głowę, ukrywając ją między ramionami. Kryjąc przed całym złem świata. Chciałam, by cały mrok jaki mnie okrywa zniknął i nie wracał, choćby przez chwilę. Oczy mi się zaszkliły. Zacisnęłam je, automatycznie z nich zaczęły wypływać słone krople łez. Spływały jedna za drugą, nie spieszyło się im jednak. Raz na jakiś czas niewielka kropelka wylądowała na ziemi, zostawiając ślad.

Ciemność zamkniętych powiek na krótką chwilę zdołała rozjaśnić poświata. Otworzyłam natychmiastowo oczy i podniosłam głowę. W jednej chwili moje blado czerwone oczy zderzyły się z brązowymi chłopca, a raczej chłopaka przede mną.

Mogłabym przysiąc, że to ta sama osoba co w ostatnim śnie. Tylko on wtedy był młodszy, teraz jest trochę wyższy i inaczej ubrany. Jednak ten błysk w oczach, uśmiech na twarzy i pomarańczowa opaska pozostały niezmienne.

I ten przedmiot. Po raz kolejny, w momencie naszego spotkania, chłopak trzyma w rękach okrągła kulę. Oczy mu się świeciły, gdy tylko wzrok mu na nią uciekał. I proszę dopomóż, by ktoś kiedyś patrzył na mnie tak, jak on patrzy na nią.

Zamarłam jednak, kiedy brunet postawił krok do przodu i pochylając się lekko wystawił dłoń w moją stronę. Z uśmiechem jakby przyspawanym do twarzy, patrzył na mnie i wyczekiwał.

Całym ciałem czułam światło bijące od niego. Gdyby teraz ktoś przyłożył mi lusterko do twarzy i kazał mi spojrzeć na siebie. Pierwsze na co bym zwróciła uwagę, to oczy, które jestem pewna, że biją czerwienią na kilometr.

Pozwól sobie pomóc, razem możemy zdziałać więcej niż możesz przypuszczać. Niepoddając się pokazujesz większą siłę, niż stojąc i zastanawiając się co zrobić następne. Wstań, Walcz.

Słowa napływały do mnie, nikt jednak nie poruszał ustami. Mam walczyć? Ale po co, to i tak nie ma już sensu. Nadzieja umarła, zgasła jak płomień świecy, który tlił się zbyt długo. Świeca zalała go, by nie spowodował więcej szkód.

Wstań, Walcz.

Rozszerzyłam szerzej oczy, gdy tylko usłyszałam głos matki.

Mamo.

Podróż Księżniczki Galathe'ii - Inazuma Eleven Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz