Rozdział 8

6 3 0
                                    


Szli chodnikiem, trzymali się za ręce. Mijali kolejne uliczki, kolejne domy, kolejne miejsca, które Natan znał od dziecka.

West Wendover, sporawe miasto, szerokie ulice, mało ludzi. Duża przestrzeń i względna cisza dawały spokój. Jednak nie wszędzie.

Stare osiedle, na którym mieszkał Natan tętniło życiem, miało własny rytm i nie pozwalało, by ktokolwiek z zewnątrz go poznał.

Każdej zimy sześćdziesięcioletni pan Ernest, organista z miejscowej parafii, organizował wigilię na plebani. Schodziły się na nią całe rodziny. Nawet bracia Wonstlerr, którzy zdecydowanie woleli spędzić ten wieczór oglądając horrory z piwem i popcornem, czuli się zobowiązani przyjść. Natan nie wiedział, czy tak jest wszędzie, to był jego jedyny dom.

Wszyscy sąsiedzi się znali i tworzyli swoją małą społeczność. Natan wiedział, że wystarczy jedna osoba ich zobaczy i za kilka godzin plotka się rozniesie.

Cieszyła go sąsiedzka dobroduszność, jednak gdy zmieniała się ona w uciążliwość, stawała się nie do zniesienia.

Dorastając tutaj zdążył się dostosować do niezapowiedzianych odwiedzin i był niemal pewien, że w najbliższym czasie czekają go niejedne.

Wiedział, że ludzie potrafią i wesprzeć, i zniszczyć. Mimo, że pobliscy mieszkańcy mieli skłonności do tego pierwszego to z drugim też by sobie poradzili.

Na urodziny madame Brensyll, niespodziewanie przyszła cała okolica, by złożyć starszej kobiecie życzenia. Gdy jednak wyszło na jaw,

że jej wnuczka jest striptizerką, natychmiast zaczęto ją wytykać palcami. Wiedział też, że tak nie będzie w tym przypadku.

- Czemu mam wrażenie, że denerwujesz się bardziej niż ja? - Założyła czarne pasma za ucho.

Natan pomachał mijanemu przechodni. Wziął głęboki wdech, zatrzymując się na chwilę. - Lily, poznasz moją rodzinę.

- Tylko brata, nie wiem czym się martwisz. Na pewno się polubimy. - Cmoknęła go w usta ciągnąc za rękę w dalszą drogę.

- Masz rację, będzie dobrze. - Mam taką nadzieję, pomyślał. Instynkt podpowiadał mu, że coś pójdzie nie tak, a do tej pory jeszcze nigdy się nie pomylił. Musi przestać myśleć.

Westchnął i uchylił furtkę, którą zeszłego lata pomalowali z Asherem na zgniłą zieleń. Przepuścił ją przodem po kamiennej ścieżce prowadzącej do drzwi.

- Gotowa?- spytał. Po usłyszeniu twierdzącej odpowiedzi, zdał sobie sprawę, że to on nie jest gotowy. Było już za późno się wycofać, kiedy Lily zdecydowanie pociągnęła za klamkę i przekroczyła próg rozglądając się po wnętrzu.

Czarne panele i zielone ściany zaskoczyły ją, gdy tylko postawiła nogę w salonie. Wokół było czysto i schludnie, nawet pomimo kilku porozrzucanych szpargałów. Widać, że brak tu damskiej ręki, pomyślała wpatrując się w ciemne rolety, opuszczone na sam dół i wpuszczające do pomieszczenia ledwie odrobinę światła.

Odskoczyła gwałtownie do tyłu, gdy potknęła się o czyjeś skrzyżowane nogi. Jej wzrok natychmiast utkwił w spojrzeniu czarnych tęczówek lustrujących ją od góry do dołu. Mają podobne rysy, stwierdziła w myślach odwracając się w kierunku Natana.

- Cześć, stary. To jest właśnie Lily.

Asher gwałtownie zeskoczył z kanapy, ujął jej dłoń i złożył delikatny pocałunek na jej wierzchu. - Asher Wonstlerr, miło mi cię poznać.

Lily spostrzegła niebezpieczny błysk w oczach obu braci. Ciekawe, pomyślała, uśmiechając się niewinnie. Odtwarzając to po raz tysięczny Natan również zauważył ten błysk w oczach Ashera. To ostatecznie wyrwało go letargu.

Walka Wspomnień - Zemsta serc 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz